Jak oni zrobili „Faudę”?

Twórcy „Faudy”, jednego z najpopularniejszych izraelskich seriali ostatnich lat, czerpali z wielu osobistych doświadczeń.

Znacie zapach wszystkiego? Dla mnie to Bliski Wschód – idziesz ulicą w Hebronie, Ramallah, Hajfie czy Aleppo i nawet jeśli zamkniesz oczy, wiesz, że mijasz kawiarnię, sklep z przyprawami, falafelem, mięsem, fatajerami, fulem… Ten zapach jest jeszcze wyrazistszy na suku czy szuku – wszystko się miesza. Także mniej przyjemne wonie: wody wokół straganów, kurzu. Pachnie i śmierdzi. Oglądając „Faudę”, czuję ten zapach. Wiecznie spocony główny bohater Doron Kavillio, upał w Hebronie, wyschnięta winnica w Izraelu, Gaza w trzecim sezonie – nie chodzi o to, by było pięknie, ma być tak, jak jest: gorąco, ciasno. Co prawda zdjęć nie kręcono w samej Strefie, ale m.in. w mieście zbudowanym przez wojsko na pustyni. Tu ćwiczono symulacje walki.

– Od początku, nawet gdy Netflix przejął produkcję, chcieliśmy zachować realizm. Wiedzieliśmy, że nie można skręcić w stronę Hollywood, należy zachować pewien rodzaj brudu. Oglądając, niemal czujesz zapach ulicy – opowiadał Avi Issacharof podczas zorganizowanego przez uniwersytet w Tel Awiwie spotkania z twórcami kilka dni przed izraelskim Dniem Niepodległości.

„Fauda” to opowieść izraelskiej jednostki specjalnej działającej na terenach palestyńskich. Próbuje oddać racje obu stron konfliktu.

Lior i Avi – połączyły ich biografie

Biografie Liora Raza i Aviego Issacharoffa są dość niezwykłe, choć w samym Izraelu znalazłoby się pewnie więcej podobnych historii. Dorastali w Jerozolimie, są Mizrachim, ich rodzice pochodzą z krajów arabskich Bliskiego Wschodu: matka Raza z Algierii, ojciec z Iraku, oboje płynnie mówili po arabsku. Gdy Raz miał cztery lata, przenieśli się na Zachodni Brzeg, jako jedni z pierwszych zakładali ogromne dziś osiedle Maale Adumim. Ojciec pracował w izraelskim wywiadzie wojskowym. Lior dorastał wśród Palestyńczyków. – Abdullah, Mały Mohammed, duży Mohammed, Sulejman byli moimi kolegami. Nie znali hebrajskiego, więc musiałem mówić do nich po arabsku – opowiada Lior.

Poznali się w wieku 16 lat, a potem, co ważniejsze, obaj służyli w specjalnej jednostce antyterrorystycznej prowadzącej operacje pod przykrywką na terenach palestyńskich. – Spotkaliśmy się gdzieś na Zachodnim Brzegu, gdy służyliśmy w rezerwie. Nie mogę powiedzieć, co dokładnie widzieliśmy i robiliśmy, ale działy się rzeczy spektakularne, rozsadzające umysł – mówi Lior.

Po służbie wyjechał do USA, gdzie najął się jako… ochroniarz Arnolda Schwarzeneggera. Avi skończył studia i został dziennikarzem (pracował w izraelskim radiu, potem w dzienniku „Ha’aretz”), zajmował się sprawami palestyńskimi i Bliskim Wschodem. – Po kilku latach całkowicie przeszedłem na drugą stronę, robiłem wywiady z tymi, których jeszcze do niedawna tropiłem, jak Ismail Hanija czy szejk Jassin – opowiada. – Kilka dni temu zadzwonił do mnie osobisty asystent prezydenta Abbasa i przesłał pozdrowienia dla Liora.

Ich historie łączą się w jeszcze jednym aspekcie. Lior przez trzy lata był związany z Iris Azulai, która w 1990 r. padła ofiarą terrorysty z nożem. Zamachowiec, który zabił jeszcze dwie osoby, został skazany na trzy dożywocia. W 2011 r. był jednym z 1027 palestyńskich więźniów wymienionych za Gilada Szalita. W 2009 r. Avi opisał na łamach „Ha’aretz” głośną historię syna szefa Hamasu Musaba Hassana Jusufa, który zaczął współpracować ze służbami Izraela. Nazywali go Zielonym Księciem. Po pierwszym sezonie „Faudy” Jusuf zadzwonił do Aviego. Opowiedział, że Omar Abu Serhan, który po zwolnieniu z więzienia został wydalony do Gazy, ożenił się z jego siostrą: – Siostra mojego przyjaciela wyszła za zabójcę dziewczyny Liora. To jeden z najbardziej niewiarygodnych zbiegów okoliczności. Takie rzeczy mogą się zdarzyć chyba tylko w Izraelu.

Historia Iris była raną, której Lior nie mógł otworzyć. – Nie chciałem o tym mówić ani pisać, ale rozmowy z Avim działały na mnie terapeutycznie – opowiada. Aktor miewał koszmary po nakręceniu pierwszych odcinków. – Niełatwo mi być Doronem, a bliskim trudno ze mną wytrzymać, gdy gram.

Jestem Żydem? Czy arabskim Żydem?

Mężczyźni spotkali się po latach w barze. Avi spytał Liora, czy ma jakieś marzenia. Okazało się, że od dawna chciał napisać książkę, scenariusz, w którym ująłby doświadczenia z jednostki. Avi snuł podobne plany. – Chcieliśmy opowiedzieć o Palestyńczykach, co w Izraelu nie było zbyt sexy. Pragnęliśmy pokazać Izraelczykom to, do czego nie mają dostępu – opowiada Lior.

Mamy podobny background, słyszeliśmy w domach te same języki, słuchaliśmy tych samych arabskich piosenek. Mieliśmy w rodzinie taką dyskusję, czy jestem Żydem Mizrachi, czy może arabskim. Ja uważam się za arabskiego Żyda, bo mój bagaż kulturowy jest dokładnie taki sam jak dowolnego Araba na Bliskim Wschodzie – dodaje Avi.

Serial dla kobiet czy mężczyzn?

Kod kulturowy połączył ich obu. I alkohol. – W zasadzie „Fauda” narodziła się z kaca – śmieje się Avi. Sukces nie przyszedł szybko. Dwa pierwsze spotkania w największej firmie producenckiej w Izraelu okazały się klapą. „Co, jesteś cykorem? – szydził Avi z Liora, gdy ten po nieudanym spotkaniu wieszczył, że może telewizja ma rację, a ich serial do niczego się nie nadaje.

Od kolejnego nadawcy też usłyszeli „nie”, bo połowa kwestii jest wypowiadana po arabsku. Następny był zachwycony, ale nie miał pieniędzy. Na spotkaniu z kanałem satelitarnym Yes trzy panie były bardzo sceptyczne, a mężczyzna zachwycony. – Twierdziły, że serial będą oglądać tylko mężczyźni – opowiada Avi. Z badań po emisji pierwszego sezonu wyszło, że obejrzało go więcej kobiet niż mężczyzn. – Zapewne z mojego powodu – śmieje się Lior.

Sukces w 2015 r. zaskoczył ich obu. Izraelczycy zachwycili się serialem i obsadą. – Po jednym z przyjęć wyszliśmy z telewizji, a tam 10 osób wrzeszczy: „Waaalid!” – mówi Avi o Shadim Ma’ari, jednym z serialowych Hamasowców. Dużą popularnością cieszy się też odgrywająca rolę lekarki Hiszam Sulliman czy Firas Nassar z sezonu drugiego, zaliczony do grona 10 najseksowniejszych mężczyzn w Izraelu.

Ciekawe, że serial stał się niezwykle popularny też w krajach arabskich: jest na pierwszym miejscu Netflixa w Libanie, w pierwszej piątce w Jordanii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Lior dostaje wiadomości od ludzi ze świata arabskiego, z których wynika, że po raz pierwszy zaczynają rozumieć Izraelczyków i im współczuć: – To samo słyszę od prawicowców izraelskich. Mówią, że po seansie zaczęli współczuć Palestyńczykom.

Zdaniem Aviego „Fauda” staje się częścią dyskursu, a inspirująco działa zwłaszcza w Libanie: – Skoro Nasrallah wzywa do bojkotu amerykańskich produktów, a „Fauda” odnosi sukces, to może już go tam tak bardzo nie słuchają? – zastanawia się Avi.

Nie wszystkim podoba się „Fauda”

Ale nie wszyscy podzielają tę opinię. Kilka dni temu w „Ha’aretz” ukazał się tekst palestyńskiego działacza pokojowego Georege’a Zeidana, który twierdzi, że serial jest „ignorancki, nieuczciwy, ale też smutno absurdalny i podburza przeciw Palestyńczykom”. Zeidan wziął na warsztat trzeci sezon serialu. [UWAGA, TERAZ SPOILERY]

Doron z zespołem przedostają się do Gazy, żeby tropić przywódców Hamasu i odbić dwóch porwanych nastolatków. Zdaniem Zeidana niedostatecznie oddano realia życia w Gazie, gdzie 54 proc. ludzi ma problem z dostępem do jedzenia, 90 proc. do czystej wody, 90 proc. sięga bezrobocie młodych. Aktywista krytykuje niuanse, jak język czy scena z biznesmenami (przyjechali na ślub jednego z nich). Zdaniem Zeidana to niewiarygodne – od razu zostaliby zdemaskowani (jeśli już kupcy z Zachodniego Brzegu dostaliby pozwolenie na wjazd do Gazy, to byliby zapewne zamożni i nie poruszaliby się brudnym samochodem dostawczym). Zdaniem krytyka serial pomija, że izraelska armia w Gazie zabija cywilów, także dzieci. Tymczasem bohaterowie portretowani są jako zatroskani o los Palestyńczyków.

Avi: – Spodziewaliśmy się, że nie wszystkim się spodoba. Można nam zarzucać, że jesteśmy rasistowscy, ale liczby nie kłamią. Ludzie chcą to oglądać.

Lior: – Jesteśmy Izraelczykami, syjonistami, byliśmy w armii. Piszemy jako Izraelczycy, nie możemy pisać jako Palestyńczycy. Chcemy pokazać Palestyńczyków uczciwie: nawet terroryści mają swoje życie, miłości, przyjaciół. Możesz napisać swój serial. Mam tylko nadzieję, że tak samo sportretujesz Izraelczyków, jak my sportretowaliśmy Palestyńczyków.

Na serial spadła też krytyka z samego Izraela. Niektórym nie podoba się, że film „humanizuje wroga”. – To ciekawe, że dla lewicy serial jest lewicowy, a dla prawicy – prawicowy – mówi Lior. Avi: – Jedna z zasad dziennikarskich brzmi: jeśli jesteś krytykowany z obu stron, to znaczy, że wykonałeś dobrą robotę.