„Zawsze noś parasolkę”. Pielgrzymka w cieniu wojny i w ekstremalnych upałach

W samą niedzielę udaru cieplnego doznało ponad 2,7 tys. pielgrzymów. Są ofiary śmiertelne. Tegoroczny hadżdż odbywa się w ekstremalnych warunkach.

Temperatury sięgają 48, a nawet 50 st. C. Pielgrzymi dostają instrukcje, by pić co najmniej dwa litry wody dziennie, unikać słońca, zawsze mieć przy sobie parasol. Te porady na niewiele się zdają. 14 pielgrzymów z Jordanii zmarło, 17 uznaje się za zaginionych. Irański Czerwony Półksiężyc poinformował o śmierci pięciu pielgrzymów z tego kraju, choć nie jest jasne, czy powodem była pogoda.

W tym roku do Mekki przybyło ok. 2 mln pielgrzymów – od piątku modlą się na głównym placu meczetu wokół tzw. Al-Kaby, gdzie znajduje się Czarny Kamień umieszczony w oryginalnej Kabie przez pierwszego człowieka Adama. Według wierzeń muzułmanów kamień był biały, ale zmienił się w czarny pod wpływem ludzkich grzechów. Wierni modlą się też na Górze Arafat, znanej jako Góra Miłosierdzia, oddalonej o kilkanaście kilometrów – 1435 lat temu prorok Mahomet wystąpił tu z ostatnim kazaniem. W większości są to całkowicie odsłonięte miejsca, praktycznie nie ma szans na schronienie przed palącym słońcem. Parasolka nie zapewni dość cienia, o chłodzie nie wspominając.

Jak co roku do Mekki przybywają muzułmanie z całego świata (wyznawcy innych religii mają zakaz wjazdu, podobnie jak do Medyny). W tym roku nie ma pielgrzymów z Gazy (poza tysiącem osób, którym udało się wyjechać, kiedy było otwarte przejście w Rafah), jest ok. 4 tys. Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu. Dla każdego muzułmanina, który powinien odbyć hadżdż przynajmniej raz w życiu, taka pielgrzymka to wielkie przeżycie i powód do dumy dla całej rodziny. Na Bliskim Wschodzie bardzo łatwo rozpoznać domy, których mieszkańcy (czasem jedna osoba) pielgrzymkę odbyli – na fasadach umieszcza się kolorowe malunki świadczące o wyprawie do Mekki.

W tym roku muzułmanie przybywający do Arabii Saudyjskiej modlą się nie tylko o pomyślność własnych rodzin, ale i ofiary wojny w Gazie. Władze zadbały, by religijne święto nie stało się okazją do politycznych manifestacji – są surowo zabronione. Organizacja pielgrzymek to przede wszystkim wielki biznes. Koszt wyprawy dla jednej osoby w zależności od zawartości pakietu, standardu zakwaterowania itp. to co najmniej kilka tysięcy dolarów (nawet 10 tys.). Wiele osób na taki wydatek może sobie pozwolić tylko raz w życiu.

To jednak ogromne przedsięwzięcie logistyczne, obciążone ryzykiem. W przeszłości dochodziło do wypadków, ginęły setki, tysiące ludzi. Najgroźniejsze są przypadki masowego zadeptania; w 1990 r. w tunelu prowadzącym na Arafat zginęło ponad 1200 osób. Potem zdarzało się to w różnych miejscach w odstępie kilku lat. Do najtragiczniejszego wypadku doszło w 2015 – stratowanych zostało ponad 2,2 tys. osób. Bywały też groźne pożary i katastrofy lotnicze (w 1980 r. w katastrofie samolotu z Riadu do Pakistanu zginęli wszyscy pasażerowie, 287 osób, i 14 członków załogi). Tegoroczne upały niestety wydłużają listę tragedii związanych z tą pielgrzymką. Oby nie doszły kolejne.