Polka ofiarą gwałtu na Zachodnim Brzegu

Polska turystka – piszą arabsko- i hebrajskojęzyczne media – została zgwałcona w Beit Dżala niedaleko Betlejem. W gwałcie uczestniczyło pięciu młodych Palestyńczyków. Towarzyszącego jej przewodnika sprawcy pobili i związali. Sprawa jest szokująca, podobnie jak komentarze w sieci.

O sprawie wiadomo na razie niewiele, informacje są co najmniej lakoniczne. Jako pierwsze napisały o niej palestyńskie media kilka dni temu, ale okoliczności są nieznane. Z początku błędnie donoszono, że ofiarą była Holenderka. Do zdarzenia miało dojść nocą na górzystym terenie, z dala od wioski. Z krótkiej informacji na łamach dziennika „Israel HaYom” wynika zaś, że do gwałtu doszło na obszarze C, kontrolowanego przez Izrael. Dlatego sprawę bada izraelska, a nie palestyńska policja. Czterech z pięciu sprawców ujęto, przyznali się do winy. Dopuścili się w przeszłości się podobnego czynu.

Z kolei portal Arab48 donosił, że ująć mężczyzn pomógł palestyński przewodnik, który z rodziną i znajomymi na własną rękę ich szukał. Sprawa miała trafić przed sąd plemienny, ale winni wykupili się grzywną. O samej ofierze w zasadzie nic nie wiadomo, polskie służby dyplomatyczne starają się chronić jej prywatność i tożsamość. Nie wiemy, w jakim kobieta jest stanie i czy wróciła już do kraju.

Sporo jest więc znaków zapytania, ale i niepokojących szczegółów. Zachodni Brzeg uchodzi za dość bezpieczne miejsce. To iluzja – nie ma w zasadzie wiarygodnych statystyk dotyczących przemocy seksualnej (według ankiety sprzed prawie 10 lat co trzecia kobieta na Zachodnim Brzegu i co druga w Strefie Gazy doświadcza jakiejś formy przemocy ze strony męża). Gwałty często nie są zgłaszane, bo kobiety boją się stygmatyzacji. Dlatego nie należy przywiązywać się do myśli, że w Izraelu jest sześć razy więcej tego typu przestępstw niż w Palestynie. Poza tym jeszcze do niedawna obowiązywał tu art. 308 kodeksu karnego: gwałciciel pozostawał bezkarny, jeśli ożenił się z ofiarą.

Przypadek zgwałconej Polki jest inny, bo dotyczy kobiety spoza społeczności, sprawę zgłoszono, a podejrzanych schwytano. Moją uwagę zwróciły ponadto komentarze pod artykułem w „Israel HaYom”, oczywiście głównie anonimowe. Smutne, że w zasadzie nikt nie staje po stronie ofiary, trudno szukać tu współczucia czy głębszej refleksji. Zwykła młócka. Internauci traktują sprawę jak kolejny dobry pretekst, by szturchnąć Palestyńczyków. „Kto ufa Palestyńczykom, ten ma kłopoty” – pisze ktoś. Ktoś inny zauważa, że polski rząd zostawi sprawę, bo „to Arabowie, więc w porządku”. Ktoś cieszy się, że kobiecie odmieni się pogląd na Arabów, a ktoś inny dodaje, że sama „szukała problemów”. A tak w ogóle – „witamy w Autonomii Palestyńskiej”.