Umarł Hosni Mubarak, ale nie system, który stworzył

Nawet narody, które się wzajemnie zwalczają, widziały w nim przyjaciela. Dlaczego Hosni Mubarak był tak ważny dla Bliskiego Wschodu?

„W imieniu obywateli Izraela i rządu chciałbym wyrazić głęboki żal z powodu śmierci prezydenta Hosniego Mubaraka” – oświadczył premier Beniamin Netanjahu, określając zmarłego „przyjacielem” i „liderem, który zapewnił Egipcjanom bezpieczeństwo i dbał o pokój z Izraelem”.

W podobnym duchu wypowiedział się wróg Netanjahu – prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Podkreślał jego zasługi dla wsparcia „sprawy palestyńskiej”. Jest w tym coś wymownego i symbolicznego, że politycy stojący po dwóch stronach barykady zgodnie żegnają byłego przywódcę Egiptu. Obaj mają ważne ku temu powody.

Na podstawie biografii Mubaraka mógłby powstać trzymający w napięciu film akcji, choć on sam nie był obdarzony jakąś porywającą charyzmą. Tak się jednak ułożyło, że przez dekady nie odbyło się bez niego żadne ważne wydarzenie na Bliskim Wschodzie.

Mubarak może nie doszedłby tak daleko, gdyby nie świetna kariera. Piął się po szczeblach, począwszy od funkcji oficera lotnictwa. Sprawy nabrały tempa na początku lat 70., gdy pomagał opracować plany ataku na Izrael. W czasie wojny Jom Kipur w 1973 r. stał na czele lotnictwa, został bohaterem i dorobił się stopnia marszałka sił powietrznych. Dwa lata później był już wiceprezydentem kraju. 6 października 1981 r. podczas parady wojskowej w Kairze w zamachu zginął prezydent Sadat, a Mubarak został lekko rany. Tydzień później Egipcjanie opowiedzieli się w referendum za przekazaniem mu władzy.

Mubarak bezwzględnie zwalczał islamskich radykałów, bo nie chciał oddać im kraju. Egipt miał być otwarty, w miarę możliwości liberalny (chociaż niekoniecznie wspierał kobiety), Bractwa Muzułmańskiego nie tolerował, chyba że jego umiarkowany odłam. Nie znaczy to, że był wrogiem islamu, absolutnie! Sprzeciwiał się jego radykalnej wersji i nadmiernej roli religii w polityce.

Nie udało mu się uleczyć największej bolączki Egiptu: biedy. Ale w polityce zagranicznej okazał się niezwykle skuteczny. Dogadał się z państwami arabskimi i z Izraelem, od którego przejął Synaj. Stosunki z Izraelem nie zawsze układały się wzorcowo, zwłaszcza gdy sprzeciwiał się jego wejściu do Libanu. Ale lawirował, jak mógł. Arafata popierał i zapraszał OWP, by przeniosła kwaterę do Kairu, a potem się z tego wycofywał. Namawiał Palestyńczyków do uznania Izraela, a później im to odradzał. Było to na tyle zręczne, że utrzymywał świetne stosunki i z Moskwą, i z Waszyngtonem. Wiedział, co robi, stawiając na bliską współpracę z USA, bo właśnie stamtąd płynęło wielomiliardowe wparcie. Amerykanie w zamian dostali bazy wojskowe i ważny przyczółek na Bliskim Wschodzie.

Dzięki Mubarakowi Egipt stał się liderem państw arabskich. Dzięki opowiedzeniu się po stronie USA, a przeciw Irakowi, Egipt mógł stanąć na nogi (co prawda podczas drugiej wojny w Zatoce krytykował naloty bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ). Ale reformy ekonomiczne nie poprawiły życia zwykłym Egipcjanom. Prywatyzacja, niższe wydatki na cele publiczne i wzmacnianie wolnego rynku pogłębiały biedę. Co piąty obywatel kraju żył w ubóstwie. A to stało się pożywką dla ruchów islamskich.

Mubarak w tym czasie kumulował własny kapitał. Szacuje się, że z łapówek, które przyjmował już w wojsku przy okazji kontraktów zbrojeniowych, zebrało się kilkadziesiąt miliardów dolarów. Korupcja była jednym z filarów jego władzy.

Bogactwo szczęścia jednak nie dało. Mubarak tracił popularność, przeżył kilka zamachów na życie. W latach 90. odnosił sukcesy międzynarodowe. To w Kairze w 1994 r. Icchak Rabin i Jaser Arafat podpisali umowę w sprawie Gazy i Jerycha – a patronem tych rozmów był Mubarak.

Po zamachu na Rabina sprawy z Izraelem się skomplikowały. Mubarak nie przepadał za Netanjahu, ich stosunki były chłodne. Ale w 1999 r. do władzy doszedł Barak i Egipt znów grał pierwsze skrzypce. W 2000 r. w Szarm el-Szejk pod jego patronatem odbyło się spotkanie Clintona, Baraka i Arafata. Później współpracował z premierem Olmertem i pomagał w negocjacjach między Hamasem a Izraelem (Egipt do dziś się tym zajmuje).

W kraju kochano go coraz mniej. W styczniu 2011 r. ludzie wyszli na ulice, a pl. Tahrir przykuł uwagę świata. W protestach zginęło kilkaset osób, a gniew ludu doprowadził do obalenia dyktatora. Mubarak miał kilka procesów, m.in. w sprawie śmierci demonstrantów i o defraudacje, ale zmarł jako człowiek wolny (w pierwszej sprawie został uniewinniony, w sprawach korupcyjnych – skazany, ale wyrok uchylono ze względu na jego stan zdrowia).

Mubarak oddał władzę, ale stworzony przez niego system trzyma się mocno. Po krótkim epizodzie z Bractwem Muzułmańskim i prezydentem Mursim w Egipcie jest z grubsza tak, jak było. Władzę sprawuje armia, która nie zdołała ugasić kryzysów. Egipcjan przybywa, ale ich kłopotów nie ubywa.

Hosni Mubarak zmarł szpitalu w Kairze 25 lutego. Miał 91 lat.