Syria. Jaka wojna?

Nawet rosyjskie biura podróży sprzedają wycieczki w te strony. Za 2 tys. dol. można zobaczyć siedem miast plus Bejrut. Wojna? Jaka wojna?

Kiedy w listopadzie rosyjskie media pisały o biurach podróży oferujących objazdówkę po Syrii, tamtejsza izba turystyki zaleciła wycofanie ofert i wstrzymanie się z wyjazdami do czasu „ustabilizowania sytuacji”. Nie wszyscy posłuchali. Wycieczkę można znaleźć w co najmniej jednej agencji. Turysta poleci np. do Bejrutu, dostanie plan zwiedzania rozpisany na osiem dni, posiłki, ubezpieczenie.

Bejrut, Damaszek, Krak de Chevaliers, Palmira, Hama, Aleppo, Sednaja, Maalula. Wszędzie pięknie. W Damaszku odwiedzi się Muzeum Narodowe, meczet Umajjadów, bazar, wzgórze Kasjun z pięknym widokiem na miasto. W Krak de Chevalier jest słynna twierdza, gdzie – jak napisano w programie wycieczki – zachowały się nawet „rycerskie toalety” z czasów krzyżowców. Ofercie towarzyszą zdjęcia ruin Palmiry i innych miejsc, wszystkie na tle błękitnego nieba. Nie widać samolotów ani spadających bomb. Wycieczka ma się rozpocząć 14 marca. Dzień później – już w Damaszku – turyści rozpoczną zwiedzanie Syrii.

Organizatorom pewnie umknęło, że tego dnia wypada 9. rocznica rozpoczęcia wojny, a w zasadzie społecznej rewolty, która ewoluowała w konflikt wszystkich ze wszystkimi. Skoro do Syrii można wybrać się na wczasy, to chyba wojny nie ma?

We wtorek 17 grudnia w wyniku nalotów syryjskiego lotnictwa przy wsparciu Rosji w prowincji Idlib zginęły 24 osoby, w tym dzieci. W Badamie – sześciu członków jednej rodziny, w tym żona i trzy córki jednego z ochotników Białych Hełmów Anwara Humaidiego. Mężczyzna pełnił wtedy dyżur i został wezwany do – jak się okazało – własnego domu. Na opublikowanym na Twitterze filmie głęboko poruszony wynosi ciało jednej z ofiar.

Albo film (wyżej) nagrany kilka dni później przez jednego z ratowników. Dziewięcioletnia Islam Habra nie może wydostać się spod gruzów. Widać pręty wystające z tego, co zapewne przed chwilą było ścianą domu czy sufitem. Dziewczynka chce do mamy i sióstr. W tle słychać kobietę, jak się potem okaże, jej matkę. „Gdzie moja mama?” – pyta dziecko. „Jest tutaj” – odpowiada ratownik.

W trakcie akcji dochodzi do kolejnego bombardowania. Kobiety już nie słychać. Ratownikom udaje się wydostać Islam, ale w ataku prócz mamy dziewczynki ginie jej rodzeństwo. Z samego filmu to nie wynika, ale informacje potwierdziła ekipa CNN.

Z nieba lecą bomby beczkowe, trwa ostrzał, ludzie boją się, że to zapowiedź większej ofensywy, ostatecznej walki z Idlib, gdzie schroniło się wielu bojowników. Choć w teorii to tzw. strefa zdemilitaryzowana.

W praktyce 3 mln mieszkających tam ludzi to z perspektywy Damaszku zwykli terroryści. W prowincji najsilniejszym ugrupowaniem jest powiązana z Al-Kaidą koalicja Hayat Tahrir al-Sham, ale zdecydowaną większość stanowią przecież cywile. To oni, ponad 90 tys. osób, musieli uciekać ze swych domów.

Organizacje praw człowieka alarmują, że bomby spadają właśnie na nich: domy, szpitale, targowiska. Ostatnio zniszczono wytwórnię oliwy z oliwek, wzrosły więc ceny. Sytuacja staje się dramatyczna, bo robi się zimno. Tymczasem nie ma oleju napędowego, a ten, który jest, dwukrotnie podrożał. Szpitale wyłączają ogrzewanie, by oszczędzać paliwo dla generatorów. A prawdziwa zima dopiero nadciąga.

Grozę sytuacji widzi ONZ, zwracając uwagę, że w przyszłym roku regularnej pomocy będzie wymagać 11 mln Syryjczyków. Na tę pomoc trzeba będzie wydać podobnie jak w 2019 r. 3,3 mld dol. Prócz Syryjczyków wciąż mieszkających w kraju wsparcia będzie potrzebować 5,6 mln uchodźców – 70 proc. żyje w ubóstwie. To kolejne 5 mld dol. Sporo, zważywszy że wojna rzekomo się skończyła, a przynajmniej taki przekaz chciałby promować prezydent Asad.

Jakoś na rękę byłoby to też prezydentowi Turcji, który chciałby wypchnąć milion syryjskich uchodźców do „strefy bezpieczeństwa” w północnej części kraju. A przynajmniej grozi, że tak zrobi.

Trudno w tej sytuacji mówić o końcu wojny, choć w turystycznym folderze nie ma, rzecz jasna, zniszczeń, ruin ani bomb.

Zobacz także: Syria na zdjęciach z lat 2010–2017. Wojna zmieniła kraj