Trwa ewakuacja chorych ze Wschodniej Ghuty

Jedna rzecz w tej sprawie szczególnie nie daje mi spokoju.

We wtorek udało się wydostać czworo pacjentów, w środę 12, dziś ze Wschodniej Ghuty ma wyjechać 13. W sumie 29 osób. To bardzo, bardzo mało, zważywszy że na wstępnej liście najcięższych przypadków jeszcze w listopadzie było prawie 500 osób, później była mowa o ponad 640, a według UNICEF jest wśród nich 137 dzieci. Wielu nie doczekało ewakuacji, umarło, zanim nadeszła pomoc.

Trwa ewakuacja. Na zdjęciu Douma i ewakuowani pacjenci. Fot. Bassam Khabieh/Reuters/Forum

Nie doczekała sześciomiesięczna Katr Alnada z „listy 29”, jej nazwisko widniało pod numerem 18. Jej życie i życie innych, którzy nie zostaną wydostani na czas, obciąża sumienie wszystkich stron konfliktu. Wojska Asada, którzy bombardują Ghutę, i rebeliantów z Dżesz al Islam, którzy umościli się w tych poddamasceńskich wsiach i miasteczkach, traktując mieszkańców jak żywe tarcze. Chociaż w teorii to strefa deeskalacji i żadnych nalotów być nie powinno.

Ponoć negocjacje z obiema stronami trwały bardzo długo i były bardzo trudne. Nie są znane dokładne informacje i warunki ewakuacji, wiemy jednak, że chorzy zostali wymienieni na pojmanych przez rebeliantów urzędników rządowych (inne informacje mówiły o więźniach w rękach Asada). Umierający i potrzebujący pomocy od miesięcy nie mogli zostać bezpiecznie ewakuowani przez organizacje humanitarne bez spełnienia takiego warunku. To porażka całego międzynarodowego prawa humanitarnego, dowód jego słabości wobec poczucia siły tych, którzy mają karabiny i samoloty.

To okrutne i nieludzkie, że wojna, którą obserwujemy od sześciu lat, jest coraz brutalniejsza, choć wydaje się to już niemożliwe. Wciąż przesuwane są granice. Ludzie ludziom gotują ten los. Na przekór pierwotnemu instynktowi, człowieczeństwu, wbrew wszystkiemu.

We Wschodniej Ghuta może być uwięzionych nawet 400 tys. osób. Przypomnę: to przedmieścia Damaszku. Na tyle blisko, by pomoc mogła dotrzeć w ciągu godziny. Jak widać, nikomu na tym nie zależy. Poza kilkoma organizacjami, jak Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, Syryjski Czerwony Półksiężyc, Syryjsko-amerykańskie Towarzystwo Medyczne. Oni są gotowi w każdej chwili ewakuować chorych, dostarczyć jedzenie i leki. Tylko czy tam, po drugiej stronie, są jeszcze ludzie?