Przystanek Trump

Czy Donald Trump mógłby wymarzyć sobie lepszy prezent na koniec kadencji? Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, otrzyma stację kolejową w okolicach Ściany Płaczu, nazwaną swoim imieniem. Ale to nie koniec zaskakujących wiadomości.

To na razie wstępny pomysł, ale nie jest to żaden żart, tylko oficjalna inicjatywa izraelskiego ministra transportu Israela Katza, który chce, by budowana linia szybkiej kolei z telawiwskiego lotniska do Jerozolimy została uzupełniona o dwie podziemne stacje, na Starym Mieście i w centrum Jerozolimy. Plan ma rozmach i budzi tyleż kontrowersji. By został zrealizowany, potrzeba: czterech lat, 700 mln dolarów, wydrążenia ponad trzykilometrowego tunelu na głębokości ponad 50 metrów. Projekt dostał priorytet, a ministrowi zależy, by nosił imię prezydenta, który postanowił uznać Jerozolimę za stolicę Izraela.

Biorąc pod uwagę rozmiar ego amerykańskiego prezydenta, izraelski prezent na pewno przypadnie mu do gustu. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, by linię kolejową ciągnąć w tak wrażliwym archeologicznie, zabytkowo miejscu. Nie jestem też pewna, czy akurat ta stacja jest tam niezbędna. Stare miasto jest dobrze skomunikowane, tuż obok biegnie linia tramwajowa, jeden z jej przystanków jest przy samej bramie Damasceńskiej, kolejny już na ulicy Jafskiej, przy ratuszu, też dwa kroki od kolejnej bramy. Różnica jest taka, że wchodząc przez bramę Damasceńską, trzeba przejść najpierw dzielnicę muzułmańską. Dlatego ortodoksyjni Żydzi wolą bramę Gnojną, która prowadzi do dzielnicy żydowskiej i przy której znajduje się przystanek autobusowy o nazwie Ściana Płaczu.

Stacja Trumpa ma powstać właśnie na terenie dzielnicy żydowskiej. Jak widzę na mapie z ujawnioną lokalizacją, gdzieś niedaleko bramy Gnojnej właśnie. Znając zacięcie ministra, którego nazwisko od dawna wymienia się w kontekście przyszłego premiera Izraela, plan się powiedzie. Jest niestety niemal pewne, że wywoła to kolejny ostry spór na linii z Palestyńczykami. A co na to UNESCO? Stare Miasto wraz z murami znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa. Ale jak wiemy, Izrael zamierza opuścić tę instytucję z końcem przyszłego roku.

Z tym jednak może być problem techniczny… Dziś okazało się, że biura UNESCO będą zamknięte do 2 stycznia i Izrael nie ma jak złożyć wniosku przed końcem roku (a przekroczenie terminu oznacza, że wyjście z tej organizacji nie będzie możliwe z końcem 2018 roku). Izraelski wysłannik zapowiedział, że zrobi wszystko, by dostarczyć list na czas. Nawet – jak oświadczył – jeśli będzie wymagało to od niego wdrapania się na płot okalający budynek.