O Polsce piszą też dobrze
Ostatnio głośno na świecie o Polsce, ale głównie w kontekście kolejnej odsłony walki o sądy. Moją uwagę przykuło co innego.
Polska nie ma znów najlepszej prasy. To, co dzieje się w kwestii ekspresowo przepychanej ustawy represyjnej, nie umyka zagranicznym mediom. I słusznie. Dlatego tak bardzo cieszy, kiedy zauważane są również inne, pozytywne informacje.
Chodzi o Fardina Kazemi, irańskiego kierowcę, który 3 grudnia utknął gdzieś pod Koziegłowami. Pan Fardin przywiózł do Polski rodzynki, a w drodze powrotnej z Czech miał odebrać towary, które potem trafiłyby do Iranu. Przez kilka dni koczował w swojej ponad 30-letniej amerykańskiej ciężarówce International 9670. Nie było go stać na naprawę. No i niespecjalnie się to opłacało. Na wysokości zadania stanęli jednak polscy kierowcy.
O sprawie pisze m.in. BBC. „Polacy są dla mnie jak anioły” – opowiada pan Fardin (cytat za „Dziennikiem Zachodnim”). Mówi o polskich kierowcach, którzy uruchomili zbiórkę crowdfundingową i w kilka dni zebrali prawie 250 tys. zł na nową ciężarówkę dla irańskiego kolegi po fachu. Cel, jakim było 100 tys. zł, osiągnięto w zaledwie 24 godziny. Do tego kierowcy przygarnęli go pod dach, nakarmili. Ten pozytywny przekaz idzie w świat.
Wprawdzie sprawa zakupu pojazdu okazuje się bardziej skomplikowana, bo model DAF podpada pod sankcje, jakimi Iran jest objęty.
Historia jest pozytywna i to niezwykle ważne, że zauważają ją zagraniczne media. Tyle że jeden przykład pięknej polskiej solidarności nie powinien uśpić czujności. Nie jesteśmy przecież narodem znanym szeroko z tolerancji wobec obcych, przeciwnie, więcej słychać o naszym antysemityzmie, rasizmie i ksenofobii. Sami wiemy, w czym rzecz. Uchodźców nie lubimy. Mieszkających w Polsce Arabów, Hindusów czy osoby o innym niż biały kolorze skóry nazywamy „ciapatymi” albo „brudasami” – w miejscach publicznych, w prywatnych rozmowach. Lubimy im wskazać, gdzie ich miejsce, pouczając, że mają „wypier… z Polski”. A jeśli mają kłopot ze słuchem, to umiemy pobić do nieprzytomności, a przynajmniej do krwi. Tacy też jesteśmy.
Nie piszę o tym po to, żeby zepsuć podniosły nastrój chwili, gdy poczuliśmy się dobrze i pomogliśmy sympatycznemu kierowcy z Iranu. Czujmy się też dobrze na co dzień, kolekcjonujmy dobre wieści i reagujmy, kiedy możemy. Kilka dni temu redakcyjna koleżanka była świadkiem rozmowy dwóch kobiet w metrze. Stojąc nad jej głową, głośno wymieniały poglądy na temat „ciapatych”. Kiedy koleżanka zwróciła paniom uwagę, usłyszała: „Proszę nie podsłuchiwać, to prywatna rozmowa”.
Nie wiem, czy interwencja pomogła, a pasażerki nie będą już publicznie rzucać uwag o „ciapatych”. Ale zarówno historię pana Fardina, jak i interwencję koleżanki wpisuję do kolekcji dobrych wiadomości.
Komentarze
Bardzo mnie ucieszyła postawa polskich kierowców wobec Irańczyka, ale jak pani zresztą dobrze wie, jest to piękny wyjątek potwierdzający jakże częste wstrętne zachowania, słowa i pogardę dla osób o innej niż biała karnacji. Niestety.