Zamach na guru irańskiego programu nuklearnego

Mohsen Fakhrizadeh zginął kilkadziesiąt kilometrów od Teheranu. Izrael tradycyjnie „nie komentuje” sprawy.

Uważany za ojca irańskiego programu nuklearnego został zabity w biały dzień na jednej z ulic w mieście Absard, 70 km od stolicy. Samochód, którym jechał naukowiec, ostrzelało czterech zamachowców, podobno użyli też bomby. Mężczyznę przewieziono do szpitala, zgon stwierdzono kilka minut później. Ajatollahowie już okrzyknęli Fakhrizadeha męczennikiem i zapowiadają zemstę. Łatwo zgadnąć, na kim chcą się mścić, inna sprawa, czy będą w stanie.

Irański program nuklearny od lat jest solą w oku Izraela. W latach 2010-12 zabito czterech naukowców, którzy się nim zajmowali. Niczego nie dowiedziono, ale władze Iranu są przekonane, że stali za tym izraelscy agenci.

Dwa lata temu premier Netanjahu na tle wielkiego napisu „Iran lied” prezentował rzekome kłamstwa Iranu w sprawie programu nuklearnego, pokazywał slajdy i inne informacje, które miały pochodzić z dokumentów, jakie według „New York Timesa” udało się agentom Mosadu wykraść z irańskiego magazynu. Kilka tygodni później Donald Trump ogłosił, że USA wycofują się z porozumienia nuklearnego z Iranem, i zapowiedział sankcje.

Po wyborach w USA sytuacja się skomplikowała. Uważa się, że Joe Biden pod pewnymi warunkami byłby gotów przywrócić ten układ. Również Izrael jest w innej sytuacji: Netanjahu próbuje budować wielką koalicję przeciw Iranowi i osłabienie Teheranu, a przynajmniej jakiś zamęt, jest mu teraz na rękę, także w kontekście wewnętrznym. Bibi ma kłopoty na własnym podwórku i przypomnienie, jak żelaznym jest przywódcą, nie może mu zaszkodzić, a na pewno nie w oczach prawicowego elektoratu.

Izrael znów wysyła sygnał, że trzyma rękę na pulsie. Niespełna dwa tygodnie temu „New York Times” podał, że w sierpniu agenci izraelskiego wywiadu na zlecenie USA zabili w Iranie Abu Mohammeda al-Masriego, zastępcę szefa Al-Kaidy. Mężczyzna zginął razem z córką, wdową po Hamzie bin Ladenie, synu przywódcy Al-Kaidy. Mieli zostać zastrzeleni przez dwóch zamachowców na motocyklach. Al-Kaida i władze Iranu zaprzeczyły tym informacjom.

Tym razem Iran potwierdza, że do zamachu doszło.