Idlib, Syria. Nowe piekło

Trwa próba zdławienia ostatniej enklawy rebeliantów w Syrii.

Najpierw do prowincji Idlib rząd Asada upchnął wszystkich, których zwalczył gdzie indziej, m.in. w Aleppo i Ghuta. Teraz chce mieć kontrolę nad całym regionem. W weekend poinformowano, że syryjskie wojsko przejęło już Sarakib – bardzo ważne miasto w północno-zachodniej części kraju, łączące autostrady M4 i M5 (jedna spaja Damaszek z Aleppo, druga Aleppo z Latakią). Wcześniej w ręce Asada wpadło Ma’arrat an-Numan. Ponoć kontroluje już 70 proc. prowincji.

Ofensywa trwa mimo teoretycznie obowiązującego zawieszenia broni, uzgodnionego na początku stycznia między Turcją a Rosją. Ta teoretyczność doprowadza właśnie do kolejnej katastrofy humanitarnej.

Według danych ONZ od grudnia już ponad 580 tys. ludzi musiało uciekać z miejsc, w których znalazło tymczasowe schronienie. W ostatnich dniach było to ok. 200 tys. osób. Często tych, które uciekają znów, po raz drugi czy trzeci wypełniają rubryki ze statystykami tzw. uchodźców wewnętrznych.

Sytuacja jest tragiczna z kilku powodów. Po pierwsze – jest zimno. Po drugie – nie ma dość miejsc, w których da się schronić. Z niedawnej relacji Al-Dżaziery wynika, że ludzie śpią pod gołym niebem. Nie ma jedzenia, leków. W okolicach Dżisr-al-Shughrur koczuje jakieś 2 tys. osób. Do obozów nie dociera pomoc, bo organizacje międzynarodowe albo wycofały się z Syrii, albo za chwilę to zrobią. Widocznie uznano, że wojna się skończyła.

Ale to nie takie proste. Mowa o być może 3 mln osób w Idlib. Nie ma szans, by ci ludzie sami dali sobie radę, zwłaszcza że ceny kosmicznie skoczyły. Chleb, który jeszcze rok temu kosztował 15 funtów syryjskich, dziś kosztuje 450 (pół dolara). To dla wielu zaporowe sumy – organizacje humanitarne spodziewają się klęski głodu. Będzie tak jak w Jemenie albo gorzej. Zresztą Syria to pamięta – symbolem kryzysu stała się Madaja. Głód stał się potężnym narzędziem walki, groźnym jak bomby i pociski. Co z tego, że trafi na długą listę zbrodni przeciwko ludzkości?

Turcja nie zamierza przyjmować kolejnych uchodźców i spróbuje zatrzymać Asada. Wysłała siły do Idlib, są tam też wspierani przez nią bojownicy. Asada wspiera zaś Rosja. To komplikuje sytuację, bo Turcja dała wojsku Asada czas do końca lutego, by wycofało się poza linię kontrolowaną przez tureckie posterunki. Ale on chce przecież przejąć kontrolę nad prowincją i jej stolicą. Więc wojna trwa. Chociaż wcale już o niej nie myślimy.