Państwo Islamskie odbudowuje się w Syrii

Raport Pentagonu nie pozostawia większych złudzeń.

Niespełna pięć miesięcy temu Donald Trump ogłosił, że kalifat został pokonany. W świat poszedł sygnał, że Ameryka przy wsparciu Kurdów i Arabów w ramach Syryjskich Sił Demokratycznych (choć po prawdzie to SDF przy wsparciu Ameryki) pokonała dżihadystów walczących o ostatnie skrawki terytorium w Syrii. Obozy zapełniły się rodzinami bojowników, a oni sami jakby rozpłynęli się w pustynnych fatamorganach.

Trump był zadowolony. Udało mu się przekonać – głównie siebie – że Ameryka odniosła kolejny wielki sukces w walce o światowy pokój. Prawda okazuje się bardziej skomplikowana.

Z opublikowanego właśnie raportu obejmującego okres od 1 kwietnia do 30 czerwca tego roku wynika, że mimo utraty terytorialnego „kalifatu” Państwo Islamskie odrodziło się w Syrii i umocniło w Iraku. Raport wprost stwierdza, że wycofanie wojsk z Syrii wpłynęło na walkę z pozostałościami Państwa Islamskiego zarówno w Syrii, jak i w Iraku. Ilu dokładnie amerykańskich żołnierzy tam zostało, nie wiadomo (w szczytowym okresie było 3 tys. osób). SDF i irackie siły nie były w stanie – według raportu – przeprowadzać wielu operacji ani utrzymać kontroli nad oczyszczonym z ISIS terytorium. To pozwoliło bojownikom się przegrupować. Tym bardziej że właśnie teraz sojusznicy USA potrzebują więcej sprzętu i szkoleń, by na to reagować.

Bez Amerykanów zmalała też kontrola nad obozem dla wewnętrznie przesiedlonych w Al-Hol, który stał się swoistą bazą do rekrutowania członków. W pierwszym kwartale tego roku ISIS rozszerzyły wpływy w Iraku, przeprowadzając ataki w sunnickich prowincjach i w Syrii (Rakka, Hasake, Deir ez-Zor). ISIS ma prawdopodobnie 14-18 tys. „członków” (za takiego uznaje się każdego, kto przysięgał wierność Państwu Islamskiemu, i tzw. kalifowi), w tym nieustaloną liczbę „bojowników” i do 3 tys. obcokrajowców.

W obozie Al-Hol, o czym donoszą organizacje humanitarne, w często strasznych warunkach przebywa ok. 62 tys. kobiet i dzieci, w większości rodzin byłych bojowników ISIS. W najgorszej sytuacji jest 11 tys. kobiet i dzieci (w tym 7 tys. dzieci do 12. roku życia) z obcymi paszportami z ok. 50 państw. Jest problem z dostępem do pitnej wody (według Human Rights Watch mieszkańcy piją wodę przeznaczoną do mycia). Widać też głód. Dzieci mają wychudzone kończyny, spuchnięte brzuszki. Umierają z powodu ostrych biegunek i infekcji grypopodobnych. Według prawa międzynarodowego można wymierzyć karę za zbrodnie wobec osób, które je popełniły, po uczciwym procesie. Ale kara dla całych rodzin – sprowadzająca się do uniemożliwiania im opuszczenia obozów – narusza prawo wojenne. To kolejny nierozwiązany problem.

Wracając do samego raportu: okazuje się, że zarówno w Syrii, jak i w Iraku ISIS na nowo się odradza, kradnie pieniądze przeznaczone na odbudowę i pochodzącą z porwań dla okupu. Ujawnione w kwietniu pierwsze od pięciu lat nagranie al-Baghdadiego miało uciszyć pogłoski o jego śmierci, wzmocnić jego przywództwo i poprawić morale w szeregach.

Konkluzje nie są najweselsze, zwłaszcza że każdy dzień zapowiada nowe kłopoty. Są poważne obawy, że planowana przez Turcję kolejna duża operacja w północnej Syrii osłabi Kurdów i doprowadzi do niekontrolowanego uwolnienia przetrzymywanych w aresztach.

Odtrąbienie końca kalifatu okazało się przedwczesne, podobnie jak pogłoski o jego śmierci.