Putin „kończy” wojnę w Syrii

Władimir Putin oświadczył, że podpisano trzy dokumenty: zawieszenie broni między rządem syryjskim a zbrojną opozycją; pakiet środków kontrolujących zawieszenie broni oraz oświadczenie o gotowości podjęcia rozmów pokojowych.

Rozejm ma obowiązywać od dzisiejszego wieczoru, gwarantami jego przestrzegania mają być Rosja i Turcja, porozumienie nie będzie dotyczyć organizacji uznawanych przez ONZ jako terrorystyczne. Tak w skrócie wyglądają zapisy porozumienia – zresztą szczegółów wciąż nie znamy.

Co to wszystko może oznaczać?

1. Że wojna w Syrii nie jest już sprawą Zachodu – wszystkie karty rozdaje Władimir Putin, który właśnie dogadał się z Turcją i w zamian za pewne ustępstwa dla tego kraju (na razie możemy się domyślać, ale prawdopodobnie może chodzić o stworzenie rodzaju strefy buforowej na północy Syrii – Turcji pozwoli ona na odepchnięcie samego konfliktu od swoich granic, ale przede wszystkim zatrzymanie aspiracji Kurdów). Rosja pod batutą Putina walczy dziś o tytuł mocarstwa światowego nr 1 – oddanie przez USA pola na Bliskim Wschodzie na pewno mu w tym pomoże.

2. Że Władimirowi Putinowi bardzo zależało na kolejnym sukcesie po zdobyciu Aleppo i chciał mieć zamkniętą sprawę przed końcem roku. Rosja nie chce zbyt długo ugrzęznąć w Syrii – wystarczy jej zamrożenie kryzysu i realna szansa na wycofanie znacznych sił z tego regionu. Zresztą Putin już ogłosił, że Rosja chce zredukować swoją obecność wojskową w tym kraju. Rozejm ma być pierwszym krokiem do takiej możliwości.

3. Że wojna w Syrii, mimo optymistycznie brzmiącego hasła „rozejm”, nie skończy się. Możemy spodziewać się dalszego ataku na pozycje opozycji w prowincji Idlib (pisałam o tym niedawno na blogu i ostatnie dni te przypuszczenia tylko potwierdziły – to przecież tu dziś znajdują się główne siły dawnego Frontu Al-Nusra, czyli organizacji terrorystycznej poprzez swoją afiliację z Al-Kaidą czy we wschodniej Ghuta.

Mimo że przedstawiciel Syryjskiej Koalicji Narodowej – głównej siły politycznej – wezwał strony konfliktu do przestrzegania porozumienia, nie jest jasne, jaką siłę mają te odezwy. Nie jest pewne, na ile kontroluje sytuację w samej Syrii, jak bardzo oddziały tzw. umiarkowanej opozycji będą mu posłuszne? Niestety historia ostatniego porozumienia nie nastraja pozytywnie. Pytanie też, które dokładnie siły zostały objęte tym porozumieniem? Pojawiają się jakieś głosy, z których miałoby wynikać, że rebelianci spod znaku Al-Kaidy mogliby nie zostać wykluczeni z tego porozumienia – na razie jednak sporo w tym szumu informacyjnego, nie znamy listy sił zbrojnych, które miałyby podporządkować się temu porozumieniu.

4. Że może jednak warto spojrzeć bardziej optymistycznie? Sam fakt, że gwarantem będą Turcja i Rosja, pozwala mieć nadzieję, że porozumienie będzie skuteczniejsze niż to wrześniowe między USA i Rosją. Tu jednak pojawiają się kolejne znaki zapytania – przecież dokładnie te same strony uczestniczyły w rozmowach na temat zawieszenia broni w Aleppo – a te były łamane notorycznie. Jednak, przyznajmy, udało się doprowadzić do ewakuacji ludzi ze wschodniego Aleppo.

5. Że nie znamy odpowiedzi na wiele pytań. Na przykład: co z innymi państwami pośrednio zaangażowanymi w konflikt i wspierającymi grupy zbrojne? Jak zareaguje Arabia Saudyjska? Czy Iran wycofa wspierane przez siebie bojówki Hezbollahu? To był, jak pamiętamy, warunek Turcji. Co z zapowiedzianymi rozmowami pokojowymi w Astanie? Opozycja nie odpuści warunku odejścia Asada, podobnie jak Rosja nie dopuści, by tak się stało. Prezydent Turcji odgrażał się niedawno, że wkroczyła na terytorium Syrii, by zakończyć erę rządów Asada w tym kraju. I dalej – co z resztą kraju? Co z terenami zajmowanymi przez tzw. Państwo Islamskie i trwającymi nalotami koalicji międzynarodowej na te cele? Czy będą kontynuowane? Co z Kurdami? Czy ich bojówki są stroną tego porozumienia? I przede wszystkim: co jeśli nie będzie ono przestrzegane? Jest jakiś plan B?

6. Że wiele wskazuje na to, iż Asad będzie jedynym władcą na Bliskim Wschodzie, w którego kraju arabska wiosna wybuchła, ale którego nie zmiotła. To i smutne, i tragiczne, bo oznacza, że dla wszystkich innych przywódców w tym regionie jest to sygnał, że nie należy ulegać społeczeństwom, tylko siłą zdusić rebelię, a im bardziej brutalnie się ją dusi, tym jest to bardziej skuteczne.

7. Że – mimo wszystko – należy trzymać kciuki za to, by porozumienie nie podzieliło losu poprzednich. Bo tę okrutną wojnę należy zakończyć jak najszybciej. Nie wiem tylko, czy to nastąpi już teraz.