Syryjski bohater (filmowy)

Wojna w Syrii jest straszna. I dla dorosłych, i dla dzieci. Zdjęcia, które do nas docierają, są przerażające, szokujące, straszne. I te, które pokazują koszmar dorosłych, i te, na których wojna dotyka dzieci. Te ostatnie szokują bardzo. A te prawdziwe – najbardziej.

Ostatnio przeraził nas króciutki film przedstawiający chłopca, który biegnie wśród ruin na ulicy w kierunku samochodu, za którym ukrywa się mała dziewczynka. Siostra? Koleżanka? Sąsiadka? Po prostu dziewczynka, którą zauważył? Nie wiemy.

Chłopiec biegnie, nie zważając na deszcz kul, które padają wokół niego. Wreszcie jedna z nich – jak widzimy – dosięga i jego. Chłopiec pada. Za chwilę się podnosi i dobiega do samochodu, za którym chowa się dziewczynka. Bierze ją za rękę i uciekają w kierunku ruin. Wydaje nam się, że już są bezpieczni. Mały bohater ratuje małą dziewczynkę. Ulga, udało się. Ależ dzielny ten mały.


Od kilku dni film robił furorę w internecie. Wyświetlono go kilka milionów razy. Wygląda bardzo realistycznie, jakby ktoś nakręcił go telefonem, z ukrycia. W tle słychać głosy mężczyzn, którzy kibicują małemu bohaterowi. Na ulicy, przed częściowo rozwalonym budynkiem, stoją jakieś taczki, skrzynki, beczki. Na jednej ze skrzynek czy taczek ktoś nabazgrolił napis: „Umrzemy dla wolności”, z błędem ortograficznym. To nawet może lepiej, autentyczniej.

Okazuje się jednak, że chłopiec, za którego trzymaliśmy kciuki, i dziewczynka, którą uratował, i cały ten film – to inscenizacja. „Film” nagrano nie w Syrii, ale na Malcie. Szok. Norwescy twórcy przepraszają. Mówią, że chcieli zwrócić uwagę na problem dzieci nękanych wojnami na świecie. Faktycznie, zwrócili.

Nie byłoby całej sprawy, gdyby producenci od razu ujawnili, że to nie dokument, lecz fabuła. Teraz na ich głowy sypią się gromy. Są głosy, że film może wywoływać zwątpienie, czy inne obrazy są prawdziwe. Stąd o krok od pytania, czy ta wojna jest naprawdę tak straszna, jak ją pokazują. A może to wszystko fałszywka?

Te wszystkie zdjęcia wygłodzonych dzieci, zabitych od kul lub broni chemicznej, pozujących z karabinami, przyglądających się ciałom bez głów – one też nie są prawdziwe? Czy o taki efekt chodziło twórcom tego filmu? Nie sądzę. Taki jednak osiągnęli. Wyszło niemądrze.

Wojna w Syrii i wszędzie indziej jest straszna. Dla każdego: i dla dorosłych, i dla dzieci. Prawdziwe zdjęcia i filmy z miejsc, gdzie toczą się walki, są nie mniej straszne niż te, które mogą powstać w głowach twórców. Przeciwnie, są straszniejsze, bo właśnie prawdziwe.