Zabójcze pogrzeby w Izraelu
Izrael szczyci się skuteczną akcją szczepień. A jednocześnie ma poważny problem.
Szacuje się, że na pogrzeb przywódcy jesziwy Brisk Meszulama Dovida Sołowiejczyka w niedzielę przyszło nawet 10 tys. osób. 99-letni rabin był uznanym autorytetem w społeczności ultraortodoksyjnych Żydów. Tego samego dnia wieczorem w jerozolimskiej dzielnicy bucharyjskiej na pogrzeb przywódcy jesziwy Kamenic rabina Jcchoka Schneira stawiło się 8 tys. ludzi. 98-latek zmarł na covid. Podobnie jak Sołowiejczyk. W gęstych tłumach w oczy rzucały się twarze nieosłonięte maseczkami (są obowiązkowe) i brak dystansu. Same zgromadzenia były pogwałceniem zasad.
Trwa akcja szczepień, obowiązuje lockdown i zakaz gromadzenia się więcej niż dziesięciu osób. Ale ultraortodoksi od dawna buntują się przeciw restrykcjom. A władza jest bezradna. Do tego stopnia, że i tym razem, obawiając się rozlewu krwi, policja nie interweniowała. Świecki Izrael aż huczy, bo państwo znów abdykuje. W społecznościach ultrareligijnych otwierane są jesziwy (ponoć nawet 15 proc. szkół religijnych działa mimo zakazu), organizowane śluby (z setkami gości) i pogrzeby. I rośnie agresja. Ostatnio w proteście przeciw restrykcjom ultraortodoksi spalili dwa autobusy w Bnei Brak, a w Beit Shemesz dwóch pasażerów potraktowało kierowcę gazem, gdy poprosił, by założyli maseczki. Do gwałtownych zamieszek doszło też w Modiin Illit.
Po fali krytyki, która wylała się na policję po niedzielnych pogrzebach, odpowiedzialny za walkę z pandemią Nachman Ash wezwał do wyciągnięcia konsekwencji wobec organizatorów obu uroczystości (zostali wezwani na przesłuchanie). Mleko się jednak rozlało, a w sprawie chodzi o coś więcej.
Premier Beniamin Netanjahu jest mistrzem jazdy slalomem z ortodoksami, bo musi się z nimi układać w Knesecie (obie partie – zarówno reprezentująca Żydów aszkenazyjskich, jak i sefardyjskich – tworzą rządzącą koalicję). Nie chce drażnić środowisk, które reprezentują. To cyniczna i krótkowzroczna polityka, pogłębiająca podziały i rodząca poważne ryzyko dla życia i zdrowia obywateli. A dodajmy, że Izrael zaszczepił już 30 proc. ludności…
Tylko co z tego, skoro rosną inne niepokojące wskaźniki. Styczeń był najtragiczniejszym od początku pandemii miesiącem w tym kraju. Z powodu covidu zmarło prawie 1,4 tys. osób – to prawie 30 proc. wszystkich zgonów z tej przyczyny.
Wprawdzie kilka dni temu Kneset podniósł dwukrotnie kary za łamanie zakazów (maksymalną z 5 do 10 tys. szekli), ale rzecz w tym, że nie są egzekwowane. Jeśli to się nie zmieni, Netanjahu być może zachowa swoje sojusze przed marcowymi wyborami, ale najwyższym kosztem.