Ho, ho, ho, Chrismuka!
Święta, rzecz jasna, poważna sprawa. I Chanuka, i Boże Narodzenie, dla Żydów, dla chrześcijan. Jedni czczą cud, jaki zdarzył się w świątyni, drudzy – cud narodzin Dzieciątka. Z ogromnym szacunkiem darzę ludzi, dla których z duchowego punktu widzenia to istotne wydarzenia.
A są tacy, którzy traktują obie tradycje z przymrużeniem oka. W Ameryce już od dawna mniej więcej o tej porze roku obchodzi się Chrismukę, z angielska Chrismukkah, połączenie Christmas i Chanuki. Wielu moich żydowskich i chrześcijańskich znajomych krzywi się na tę myśl. Ale są i tacy, którzy wyobrażają sobie choinkę i chanukiję pod jednym dachem. Co prawda środowiska chrześcijańskie i amerykańscy rabini skrytykowali kiedyś ideę Chrismuki. Ci drudzy twierdzili, że jest obraźliwa dla wyznawców obu religii. Kwestia podejścia.
Chrismuka i popkultura
Wierni fani serialu „Przyjaciele” (do których się zaliczam) pamiętają zapewne, jak Ross próbował opowiedzieć kilkuletniemu synowi o cudzie, oliwie, Machabeuszach, czyli o żydowskiej tradycji i historii Chanuki. Jego wysiłki spełzają na niczym. Ben dopytuje, kiedy przyjdzie Mikołaj, nuci „Jingle Bells”. Kiedy ojciec ignoruje zagajenia o prezenty, syn pyta smutno: „Nie byłem grzeczny?”. Ross czuje, że Chanuka przegrała z Bożym Narodzeniem, zwłaszcza gdy u progu mieszkania pojawia się kolega w stroju św. Mikołaja. Scenka odpowiada z grubsza temu, co dzieje się w rodzinach, w których jedno z małżonków jest Żydem lub Żydówką, a drugie chrześcijaninem lub chrześcijanką.
W wielu wypadkach, zwłaszcza w świeckich domach, choinka i chanukija nie są już symbolami religijnymi, a bardziej ozdobą odartą z faktycznego przesłania. Chrismuka jako „świętowanie”, hybryda Bożego Narodzenia i Chanuki – weszła do domów i popkultury, a jako nazwa właśnie z niej się wywodzi. W 2003 r. jeden z bohaterów serialu „O.C.”, którego ojciec jest Żydem, a matka chrześcijanką, „wymyśla” to „święto”, osiem dni prezentów plus jeden z „tonami prezentów”. Chrismuka wraca w kolejnych sezonach. W Ameryce przyjęła się z całym jej świętokradzkim kiczem. Skarpety przy kominku ozdobione żydowskimi symbolami, choinka zwieńczona Gwiazdą Dawida, czerwona kipa z białym pomponikiem, czapka Mikołaja w kolorze niebieskim, kartki z życzeniami „Happy Chrismukkah”… Rynek szybko wykorzystał podaż.
Chrismuka narodziła się w Niemczech
Chrismuka jest na pozór nowym pomysłem czy – dla niektórych – wymysłem. Ale jej korzenie sięgają znacznie dalej. Próba łączenia obu świąt narodziła się ponad sto lat temu w Niemczech, gdy powstało Weihnukkah (Weihnachten, czyli Boże Narodzenie, plus Chanuka). Muzeum Żydowskie w Berlinie w 2005 r. poświęciło temu świętu oddzielną wystawę, ukazującą, jak postępująca asymilacja Żydów w kraju i wzrost liczby małżeństw mieszanych doprowadziły do pomieszania czy – jak kto woli – godzenia obu świąt.
Święta nie zawsze wypadają w tym samym czasie. Na przykład w przyszłym i kolejnym roku Chanuka będzie miała miejsce przed Bożym Narodzeniem. W tym roku się pokrywają. Pierwsza świeca na chanukiji pali się od niedzieli 22 grudnia, ostatnia zostanie zapalona 30 grudnia.
W Warszawie jak co roku chanukija stanęła na pl. Grzybowskim, choć wszędzie wokół widać choinki, bożonarodzeniowe dekoracje. Ceremonii zapalenia świecy przypatrywał się pewien pan w mikołajowej czapie. Nie wadzi to przecież nikomu, żeby cieszyć się z nadejścia świąt tych czy innych. Co roku prezydent zapala świece także na chanukowym świeczniku (ale akurat nie w tym, ponoć z powodu kolizji kalendarza z innymi planami), chanukije pojawiają się w Sejmie. Nie jest to klasyczna, popkulturalna Chrismuka, ale uhonorowanie tych, którzy w Polsce obchodzą swoje święto – czasem razem, czasem osobno.
8 dni Chanuki plus Boże Narodzenie
Oba święta są niezwykle istotne z punktu widzenia wyznawców każdej z religii. Chanukę obchodzi się na pamiątkę odbicia świątyni Jerozolimskiej z rąk greckich popleczników Antiocha IV, gdzie doszło do jej rytualnego oczyszczenia za pomocą oliwy. Machabeusze znaleźli tylko jeden dzbanek oliwy z pieczęcią arcykapłana, która przez jeden dzień mogła podtrzymywać wieczny ogień w lampie (ner tamid). Wtedy zdarzył się cud – oliwy wystarczyło na osiem dni. Dlatego święto trwa tak długo i bywa nazywane „Świętem Świateł”.
To jedno z najradośniejszych żydowskich świąt i wiąże się z określonym menu. Na stół trafiają potrawy, których przygotowanie wymaga oliwy albo oleju – w przypadku Żydów Aszkenazyjskich z naszej części Europy są to po prostu placki ziemniaczane i pączki. Dzieci otrzymują drobne upominki, najczęściej czekoladowe monety.
Podarunki to też część tradycji Bożego Narodzenia, ale istotą święta jest celebrowanie kolejnej rocznicy cudu narodzin Dzieciątka i de facto chrześcijaństwa jako religii. Choinki, jemioła, potrawy – to wszystko, jak w przypadku Chanuki, tylko oprawa.
A gdzie w tym wszystkim Bliski Wschód? Dokładnie na początku. Oba wydarzenia, cud w świątyni i narodziny Jezusa, odbyły się niemal w tym samym miejscu – jedno w Jerozolimie, drugie w oddalonym o kilka kilometrów Betlejem. Dla mnie oba miejsca mają niezwykłą moc, łączą i dzielą zarazem. W Jerozolimie, mieście trzech wielkich religii, wszystko splata się w jednym miejscu i przeradza w konflikt. W oddzielonym murem i checkpointami Betlejem co roku rodzi się nowa nadzieja.
W tym roku jest rozmach. Po chudych latach intifady, kiedy miasto bardzo podupadło, bo turyści bali się tu przyjeżdżać – teraz wracają. Znowu buduje się hotele, oblężenie przeżywa Bazylika Narodzenia Pańskiego, postawiona – jak wierzą chrześcijanie – w miejscu, gdzie narodził się Jezus. W tym roku w bazylice jest jeszcze bardziej odświętnie, bo kilka tygodni temu z Rzymu wróciła tu relikwia z boskiego żłóbka. Na uroczystości zapalenia światełek na choince w Betlejem obecny był palestyński premier Mohammed Sztajeh. Bożonarodzeniowe jarmarki, uliczne ozdoby, kolędy i ogromniasta choinka dotarły też do Ramallah, choć w samym mieście na co dzień nie ma zbyt wielu chrześcijan. I bardzo dobrze, niech każdy świętuje, co i jak chce. Kto wie, może znów zdarzy się cud?
Radosnych świąt Bożego Narodzenia!
Chag Chanuka Sameach!
Wesołej Chrismuki!