Idzie Marzec?
Za chwilę będziemy obchodzić 50. rocznicę Marca. Atmosfera w Polsce coraz bardziej przypomina tamtą.
Wystarczy się rozejrzeć. Dziś rano na pl. Narutowicza w Warszawie, nieopodal redakcji POLITYKI, na wszystkich słupach ktoś czarnym flamastrem wysmarował napis „Żyd okupant kłamie”. Także naprzeciw kościoła. Sprawa jest absurdalna, ale i bardzo poważna. Żyd przestał być ofiarą, a stał się „okupantem”, w dodatku „kłamie”.
To krzywe zwierciadło wobec tego, co ludzie słyszą z ekranów. Ostatnio panowie publicyści Rafał Ziemkiewicz i Marcin Wolski w tonie „ha, ha, ha” rzucili hasło o „żydowskich obozach śmierci”, bo „kto obsługiwał krematoria?”, „kto w nich ginął?”. To nie są anonimowe komentarze w internecie, o których pisałam wczoraj, to są ludzie znani, goście telewizji publicznej, w której mają status gwiazd.
Dalej. Wczoraj na Uniwersytecie Warszawskim pojawiło się kilkaset ulotek opatrzonych nagłówkiem „Polskie obozy zagłady? Poznaj prawdę”. W środku teksty o udziale Żydów w Holocauście, zbrodniach komunistycznych, a także sugestia, że Strefa Gazy to izraelski obóz śmierci.
„Jak Żydzi pomagali niszczyć samych siebie?” – pyta autor ulotki, odnosząc się do „współpracy Żydów z III Rzeszą w niszczeniu własnego narodu”. Akcję ulotkową przeprowadzili Szturmowcy, nacjonalistyczna organizacja, aktywna w internecie, ale również podczas listopadowego Marszu Niepodległości (to oni dzierżyli baner „Europa będzie biała albo bezludna”). Szturmowcy posługują się logo błyskawicy wpisanej w okrąg, dość wierną kopią logo Brytyjskiej Unii Faszystów (różnią się tylko kolorami). Teraz chwalą się przeprowadzeniem – jak to nazywają – „akcji informacyjnej” na UW, w „miejscu zarówno narażonego szczególnie na żydowskie kłamstwa, jak i już przesiąkniętego tymi kłamstwami”.
Pachnie… nie, już śmierdzi Marcem. Czy Państwo też czują ten brunatny, gorzki zapach w powietrzu? A może to tylko przeczulenie, przewrażliwienie, przesada? Nie. To ten sam język, podobne metody, podobne nastroje, nawet uniwersytet ten sam…
Zadzwoniłam do prof. Rafała Pankowskiego ze Stowarzyszenia Nigdy Więcej, wykładowcy Collegium Civitas, by podzielić się spostrzeżeniami, zapytać o zdanie. Tym bardziej nie mam wątpliwości. Profesor nie był zaskoczony moim telefonem. Wczoraj w centrum Warszawy też zauważył wlepkę Szturmowców. I jemu nasuwają się analogie z Marcem’68. – To, co dzieje się z ustawą o IPN, sprzyja i wyzwala antysemickie nastroje, obecne również w mediach publicznych – mówi.
Profesor z uwagą śledzi programy w mediach publicznych, z których wyłania się przekaz, że jakieś tajne, proizraelskie siły występują przeciw Polsce z pobudek finansowych: – Te tajemne spiski stają się obowiązującą wersją prawdy w mediach publicznych, przybierając coraz bardziej kuriozalne formy. Tworzy się dyskurs odwołujący się wprost do antysemickich stereotypów i uprzedzeń – dodaje.
Profesor przywołał tweeta z konta Polskiego Radia 24, cytat z Piotra Nisztora: „Jeśli dzisiaj ktoś występuje w roli rzecznika Izraela, to może warto byłoby, żeby po prostu trzy razy zastanowił się, czy nie oddać polskiego obywatelstwa i zamienić go na obywatelstwo izraelskie”. Profesor jest przekonany, że zdanie wybrano nieprzypadkowo – wszak streszcza pogląd medium na tę sprawę.
.@PNisztor (@GPCodziennie) w #PR24: jeśli dzisiaj ktoś występuje w roli rzecznika Izraela, to może warto byłoby żeby po prostu trzy razy zastanowił się czy nie oddać polskiego obywatelstwa i zamienić je na obywatelsto izraelskie#Izrael pic.twitter.com/ZGy2ZuP058
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) 29 stycznia 2018
– Takie poglądy prezentowane w mediach publicznych sprzyjają, ośmielają i legitymizują również grupy skrajne, jak Ruch Narodowy, ONR czy Młodzież Wszechpolska – uważa prof. Pankowski.
Ale czy to działa tylko na grupy skrajne? Po emisji reportażu „Superwizjera” o neonazistach w Polsce politycy, eksperci, publicyści zastanawiali się, na ile zwolennicy tej ideologii są marginesem i jak szeroki to jest margines. Mnie się zdaje, że z każdym dniem się groźnie poszerza. W przeszłości prowadziło to do przemocy i zbrodni. Stowarzyszenie Nigdy Więcej codziennie otrzymuje sygnały o takiej przemocy, wyzwiskach na tle ksenofobicznym, rasistowskim lub homofobicznym, bo ktoś ma inny kolor skóry, rzeczywiste lub wyimaginowane pochodzenie, niebezpiecznie dziś dalekie od wizji „prawdziwego Polaka”.
Profesor przypomina, że w 1968 roku antysemicka propaganda padła na podatny grunt, teraz, choć socjologicznie nie jest jeszcze wszystko zmierzone, można przypuszczać, że grunt nadal jest podatny (groźne jest zwłaszcza poparcie młodych dla takich grup jak ONR, według badań CBOS w grupie 18-24 lata jest aż 38 proc. zwolenników tych organizacji). Takie grupy, podkreśla prof. Pankowski, z jednej strony żywią się nastrojami, z drugiej podsycają je. Dzieje się to oczywiście przy pomocy mediów i polityków takich jak np. Robert Winnicki („nie chcę, by Polska stała się żydowskim Disneylandem”).
Mało? Czytam we wrocławskiej „Wyborczej” o poleceniu, jakie dostali pracownicy Uniwersytetu Medycznego od władz uczelni, by objęli specjalnym nadzorem studentów ścieżki angielskiej – jak zaznaczono, „w szczególności pochodzenia arabskiego i nigeryjskiego”. Chodz i dostęp do odczynników chemicznych i zapobieżenie „ewentualnemu wykorzystaniu tych odczynników do sporządzenia materiałów wybuchowych lub toksycznych”. „Wyborcza” została zaalarmowana przez pracownika uczelni, zaniepokojonego tym przejawem rasizmu i ksenofobii. Margines? – Nie chcę bagatelizować zagrożenia fundamentalizmem islamskim, ale w Polsce nie mamy do czynienia z takimi przypadkami. Odwrotnie, to cudzoziemcy, muzułmanie i pochodzący z państw muzułmańskich, padają ofiarami ksenofobii i uprzedzeń – podkreśla Pankowski.
Idzie marzec. A nawet Marzec. Nie przykładajmy do tego ręki, zróbmy wszystko, by do tego nie doszło.
Komentarze
Idzie Marzec. Zgoda, ale najpierw Luty.
Z wizyta w Polsce poczekam; dziekuje, postoje….
Marzec 1968 mozna bylo zrzucic na komunistow.
Teraz to jest juz hanba domowa, ktora kaze takze inaczej spojrzec na marzec ’68.
„…Idzie marzec. A nawet Marzec. Nie przykładajmy do tego ręki, zróbmy wszystko, by do tego nie doszło.”
Proszę Pani,
serdecznie dziękuję że Pani to wszystko napisała.
Nie będzie można mówić poniewczasie, że się nie wiedziało.
Takie są prawa człowieczej komunikacji – kto poinformowany ten przez to współodpowiedzialny za skutki.
Niestety, apel „by zrobić wszystko” oznacza, w tych samych regułach, że nie chcemy zrobić nic.
Jest apel intelektualistów (list – p. felieton Hartmana), niechże choć blogerzy „Polityki” solidarnie zaapelują o udział w demonstracji przeciw fali rasizmu i jej partyjnym napędom, czynnie.
Tu trzeba sprzeciw pokazać, zanim bierność spotka się z ordynarną siłą.
Uszanowania.
Co gorsza Izrael dolewa oliwy do ognia.
Szanowna Pani Agnieszka
Brakuje mi w Polityce tolerancji i humanizmu. Zrozumienie i porozumienie miedzy Polakami sa mozliwe. Zostawmy panstwo Izrael z jego problemami w spokoju i zajmijmy sie polskimi sprawami. O Marcu 68 roku warto dyskutowac bo na nauke zawsze jest czas.
Slawomirski
Pani Agnieszko Zagner,
Pisze Pani; „Idzie marzec. A nawet Marzec. Nie przykładajmy do tego ręki, zróbmy wszystko, by do tego nie doszło
To nic nie znaczy
Mam propozycję;
Pani będąc redaktorem w Polityce może zainicjować petycję np. wśród blogerów o podpisywanie się przeciwko rasizmowi
takie akcje poparte podpisami ludzi myślących i czujących powinny się odbywać na łamach wszystkich szanujących się mediów.
Taka inicjatywa może się rozlać i uruchomić nawet tych, którzy dotychczas głosu nie zabierali. Nienawiści trzeba dać odpór. Sama gadka (nic nie ujmując Pani) nie wystarczy
Pozdrawiam
Czy Netanjahu po uzgadnieniu tego z Putinem nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swoich instrukcji wysłanych ambasador Izraela prosto z Moskwy…?
Czy naprawde wierzy, że w nagrode Rosja odwróci się od Iranu?
Jednym posunieciem Izrael zniszczył stosunki z najbliższym mu w UE rządem.
Teraz osoby publiczne jak np. Kukiz mogą i otwarcie to robią, mówić o roli Zydow w komunisrycznym aparacie terroru i o kolaboracji elit żydowskich z niemieckimi hitlerowcami.
Fatalny błąd Izraela
Dlaczego zgodnie z Izraelską ustawą Żydzi mogą karać za słowa a Polacy z godnie ze swoją ustawą nie? Są równi i równiejsi?
Toż to jest istna moralność Kalego (sorry, Mr. Kali, this is not personal) – według „Polityki’ policyjny zakaz demonstracji organizowanych przez środowiska przez nią zwalczane to być dobra rzecz, ale taki sam zakaz dla środowisk przez nią popieranych (KOD, „Parasolki”. „Obywatele RP” etc.) to być zła rzecz. Ale gdzie tu się podziała demokracja, gdzie się podziały konstytucyjne prawa Polaków do:
– wolności poruszania się: Art. 52 Konstytucji RP „Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” oraz do
– wolności wyrażania swoich poglądów: Art. 54. 52 Konstytucji RP „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów”.
To jak jest z tą demokracją i wolnością? Dlaczego „Polityka” popiera naruszanie podstawowych praw obywatelskich i łamanie najwyższego prawa, czyli Konstytucji RP? Zgoda – dziś na cenzurowanym są nielubiani przez „Politykę” nacjonaliści, ale przecież jutro władze mogą arbitralnie, metodami policyjnymi ograniczyć prawa osobom o innych przekonaniach, tym razem zgodnych z linią polityczną redakcji „Polityki”. Precedens już jest. Mamy znów w Polsce państwo policyjne. Pora dla mnie więc na ponowną emigrację. 🙁
Czy teraz po zmianie do ustawy przeglosowanej w Knesecie Izrael bedzie zobowiazany do ujawnienia i scigania zydowskich kolaborantow?
A bylo ich przeciez cale multum.
w calej awanturze od 4 dni chodzi o wolnosc badan historycznych nad polskim holocaustem sasiedzkim w ktorym Polacy zabili , wydali miedzy 100.000 a 200.000 Zydow . Po wojnie bylo 21.000 procesow o mordy Zydow.
Powrót antysemickiego potwora
Mamy ostatnio wysyp autorów zauważających podobieństwo atmosfery marca 68 i lutego 2018. Bodaj najciekawszy artykuł napisał Piotr Osęka, analizując teksty polityków, publicystów i ludu sprzed pół wieku i dziś. Uderzające podobieństwo, te same wątki, ten sam sposób rozumowania. Nawet Osęka pomija jednak międzynarodowy kontekst, narastanie brunatnej fali od lat w polityce europejskiej i amerykańskiej, zwycięstwo antysemityzmu przebranego za antysyjonizm na zachodnich uniwersytetach, w mediach i w wielkiej polityce. Nie zauważyliśmy lub nie chcieliśmy zauważyć antysemityzmu na forum ONZ, antysemityzmu wielkich gazet takich jak amerykański „New York Times” czy londyński „Guardian” i papugujących te media gazet w krajach takich jak Polska. Antysyjonizm to nie jakaś „krytyka Izraela”, to powtarzanie kłamstw o Izraelu chciwie spijanych z ust „wiarogodnych” publicystów. W renomowanych mediach nie zauważano narastania wściekłego antysemityzmu w brytyjskiej Partii Pracy, w szwedzkiej partii socjaldemokratycznej, w prasie norweskiej czy niemieckiej. Dziwimy się, że potwór się obudził? Chyba niesłusznie. Potwór budził się powoli i był karmiony obficie. Był karmiony przez ludzi odmawiających zauważenia zbrodni Hamasu, Fatahu, Hezbollahu, Iranu, łajdactwa Amnesty International czy Human Rights Watch. Odmawiano usłyszenia głosów arabskich dysydentów ostrzegających przed potworem antysemityzmu przenikającym do nas z muzułmańskiego świata.
Naiwnością jest powtarzanie zaklęcia „zróbmy wszystko, by do tego nie doszło”. Już doszło i rośnie jak na drożdżach. Oczywiście wątpliwe byłoby twierdzenie, że potwór spałby spokojnie gdyby nie był dokarmiany odwiecznymi kłamstwami o Żydach zabijających dzieci i Żydach zatruwających wodę, o więzieniu pod gołym niebem w Gazie, o strasznych cierpieniach na przejściach po drodze na zakupy do Izraela. Powielanie tych odwiecznych kłamstw dawało poczucie bycia na salonach, uczestnictwa w wielkim świecie. Sprawdzanie powtarzanych bezmyślnie „wiadomości” okazało się zbyt trudne, pisanie czegoś innego niż oczekują szefowie zbyt niepokojące.
Czy zna Pani historię Husseina Aboubakra? Znam ją od kilku lat, widziałem wywiady z nim i czytając po raz kolejny opowieść o nim uderzyło mnie motto tej opowieści. Zdanie z Orwella: “You are never crazy even if you are a minority of one.”. to zdanie z „Roku 1984”. Hussein urodził się w 1989 w Kairze, w inteligenckiej muzułmańskiej rodzinie. Od najwcześniejszych lat rodzice, szkoła, meczet, telewizja uczyli go, że muzułmanie są lepsi niż inni, że zachodnia kultura jest gorsza, a przede wszystkim, że istnieją antybliźni, czyli Żydzi, wcielenie zła, nacja niszcząca wszelkie dobro na Ziemi.
Dowiadywał się, że syjonistyczne świnie kontrolują banki, media, i politykę oraz piją krew zabijanych muzułmańskich dzieci. Jak wszystkie egipskie dzieci Hussein chciał walczyć ze złem i pomyślał, że nauczy się hebrajskiego i odkryje obrzydliwe syjonistyczne spiski. Najpierw uczył się przez Internet i zaczął nagle odkrywać, że coś w tej jednolitej narodowej narracji jest fałszywego, że Żydzi są ludźmi, że antysemityzm jest ślepą nienawiścią bez powodu.
Jego zainteresowania, kontakty z ambasadą izraelską, gdzie szukał książek izraelskich pisarzy, ściągnęły uwagę policji, areszt, pobicie, odrzucenie przez rodzinę. Mimo to , zaczął prowadzić blog. (Pewnie interesując się Izraelem czytała Pani o nim.) Kiedy został odrzucony przez przyjaciół i przez rodzinę miał wrażenie, że zwariował, że nie może być tak, że on jeden ma rację, a wszyscy wokół się mylą. Wtedy to zdanie z książki Orwella przywróciło mu równowagę i dało siłę, by szukać dalej prawdy i dzielić się tym co znalazł z innymi. Prowadzenie blogu było terapią na samotność.
W czasach kiedy rządziło Bractwo Muzułmańskie Hussein został ponownie aresztowany i zesłany do obozu. Kiedy go wypuszczono, wiedział, że to tylko przerwa, że niebawem znowu będzie uwięziony. Uciekł z Egiptu i dostał azyl w USA. Teraz, obok swojej pracy zawodowej (jest wykładowcą hebrajskiego), opowiada o mentalności ukształtowanej przez nienawiść i o tym jak się od niej uwolnić.
Mentalność ukształtowana przez nienawistną plemienną narrację. Plemienna narracja zmienia obraz świata, zabija zdolność krytycznego myślenia, wciska w plemienne prawdy. Dostałem właśnie mail od chrześcijanina, piszącego mi o winach Żydów. Z gniewem nazwałem go antysemitą. Oburzył się i chyba słusznie. Słowo „antysemityzm” wprowadził do języka niemiecki komunista, niespełna 150 lat temu, żeby niechęć do Żydów była bardziej akceptowalna na salonach. Chrześcijański antyjudaizm, który jak twierdzą jedni zaczął się wraz z listami św. Pawła, a jak twierdzą inni dopiero w trzecim wieku, stał się doktryną spajającą religijną wspólnotę, ideą antybliźniego, która pozwalała nie tylko bez wyrzutów sumienia, mordować, palić, gwałcić, wrzucać żywcem do studni, ale równocześnie odczuwać dumę z tego, że oczyściło się świat ze zła. Piszący do mnie chrześcijanin nie jest antysemitą, jest dziedzicem chrześcijańskiej tradycji, odczuwa Judenhass, zmodernizowany przez postsowiecki antysyjonizm.
Potwór przedwojennego polskiego antysemityzmu nie urodził się w Warszawie na Woli, ani na Jasnej Górze, przyszedł do nas wraz z chrześcijaństwem zanim zobaczyliśmy pierwszego żywego Żyda. W Europie wymordowano już dziesiątki tysięcy Żydów, a my dopiero uczyliśmy się „Ojcze nasz”. Potwór, ten międzywojenny, był tylko lokalną wersją długiej religijnej tradycji zmieszanej z nowszym nacjonalistycznym „naukowym” rasizmem. Może się wydawać, że jedno i drugie jest czystą prawicą. Nic bardziej błędnego, lewica dokarmiała potwora mitami o żydowskich kapitalistach i imperialistach. Lewica miał swoją plemienną narrację i swój pomysł na rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Pisze Pani o Marcu 1968, ale ten obudzony wówczas w Warszawie potwór miał swoją kołyskę w Moskwie, a ten moskiewski „antysyjonizm” padł u nas na podatny grunt, zlał się ze starą plemienną narracją.
Atmosfera polskiego marca wraca w nasilającej się w Europie atmosferze lat trzydziestych, tego drugiego wolimy nie widzieć, łatwiej dostrzec karteczkę na słupie w pobliżu redakcji „Polityki” niż wielotysięczny tłum wrzeszczący w Berlinie „Żydzi do gazu”. Potwór rośnie, jest już wielki, a jego dalszego wzrostu nie zatrzymają zaklęcia. Tym razem wymknął się na wolność w wyniku starcia plemiennych narracji, nie tylko tu, w naszej nadwiślańskiej rzeczywistości. Brunatna fala rośnie, co nie znaczy, że zaczęliśmy dostrzegać rzeczywistość, być może jest zgoła przeciwnie i okopujemy się coraz głębiej.
PiS wiedział gdzie wiercić w narodowej lawie, żeby się dowiercić do źródła poparcia. Gejzer antysemityzmu i szowinizmu wystrzelił w górę na oczach całego świata. PiS ma gdzieś świat, a cały ten spektakl jest na użytek wewnętrzny. PiS liczy na to, że rozbudzenie w Polsce trybalizmu da mu niekwestionowane poparcie na wiele lat rządzenia. Skoro opozycyjna PO staje z PiS-em w szranki w walce o to kto jest bardziej patriotycznym patriotą i głosuje w sprawie NSZ i IPN tak jak PiS to oznacza, że Prezes dobrze kombinuje. Cała tzw. parlamentarna opozycja nie ma w takim starciu szans bo oderwała się od porządnych, przaśnych, buraczano cebulowych korzeni ludu polskiego. Ta opozycja nie potrafi zagadać tak jak ojciec Rydzyk na Jasnej Górze, który na widok czarnoskórego pielgrzyma zaczął się publicznie dopytywać co on taki ciemny, czy może niedomyty jakiś jest ten czarny koleś, czy co. Wyobrażacie sobie Tuska albo innego wyperfumowanego paniczyka z PO jak tak sobie żartuje, zjednując polski narodowy katolicki lud, który z wdzięcznego żartu ojca Tadeusza rechotał, że hej. Nie da rady! Wyalienowana jest niestety ta opozycja. Opozycja przypomina gościa z miasta, który przyjechał na wiejską dyskotekę i usiłuje zrobić wrażenie na miejscowych tańcząc disco polo i pijąc wódkę chociaż wszyscy widzą, że nie czuje tych klimatów tylko usiłuje się podlizać i wkupić w łaski. Natomiast PiS jest pełen polityków, którzy są solą tej ziemi i czują te klimaty bo w nich wyrośli i żyli, aż łaska Prezesa wyniosła ich na wyżyny życia politycznego. Nie szukając daleko ustawą o IPN zajmował się Patryk Jaki, który w polskiej przaśności może służyć za wzorzec z Sevres.
To groteskowe kiedy ludzie latami karmiący potwora nienawiści do Żydów (tych złych, w Izraelu) boleją nad antysemityzmem.
Netanjahu i LIKUD wciaz maja niskie notowania.
Wydaje sie, ze karta antypolonizmu moze nie wystarczyc.
Stawiam na wojne.