Pozwoliła umrzeć pięcioletniej dziewczynce
Niemka, która dołączyła do Państwa Islamskiego, została skazana na dziesięć lat więzienia za śmierć maleńkiej Jazydki.
Kiedy czarne flagi ISIS zatrzepotały nad Mosulem i Rakką, członkowie tej organizacji nie znali litości – do niewoli trafiło tysiące Jazydek z okolic Sindżaru. Sądzili, że są bezkarni. Budowali kalifat i chcieli podbić resztę „niewiernego” świata. Grabili, łupili, gwałcili, porywali dla okupu, niszczyli zabytki, brali w niewolę, w tym ok. 7 tys. jazydzkich kobiet – współcześni krzyżowcy niosący „jedynie słuszną wiarę”. Brutalny system oparty na swoiście rozumianym prawie szariatu stał się rzeczywistością dla milionów ludzi. I choć ISIS poniósł klęskę w terenie, jego ideologia nie została pokonana.
Dlatego tak ważny jest wczorajszy wyrok sądu w Monachium – to świadectwo, że zbrodnie reżimu będą osądzane. Oczywiście należy zapytać o skalę tego rozliczenia – czy uda się wymierzyć sprawiedliwość wobec wszystkich żyjących zbrodniarzy?
Przed niemieckim sądem stanęła 30-letnia Jennifer W., obywatelka tego kraju. Proces trwał 77 dni. Kobietę oskarżono i skazano za przynależność do zagranicznej grupy terrorystycznej i zbrodnię przeciwko ludzkości („zniewolenie skutkujące śmiercią innej osoby”). Jako żona bojownika ISIS nie zrobiła nic, by zapobiec śmierci pięciolatki. Szczegóły sprawy są drastyczne. Jennifer dołączyła do ISIS w 2014 r. W 2015 jej mąż kupił Jazydkę i jej córeczkę i codziennie się nad nimi znęcał. Dziecko było maltretowane, bite, popychane do tego stopnia, że doznało uszkodzenia ramienia. Dziewczynka zaczęła moczyć się w nocy. Kiedy to się powtórzyło, mężczyzna przywiązał ją na smyczy na podwórku i zostawił w palącym słońcu. Jennifer W. znalazła dziecko i powiedziała mężowi, że musi coś zrobić, w przeciwnym razem dziewczynka umrze. „Jednak nie zrobiła nic, by je uratować” – stwierdził rzecznik sądu Florian Gliwitzky. Dziewczynka umarła z pragnienia.
Jennifer W. dorastała w Dolnej Saksonii w protestanckiej rodzinie, na islam przeszła w 2013 r. W 2015 najpewniej była członkinią policji moralności, uzbrojona, patrolowała miejsca publiczne w Faludży i Mosulu, pilnując, by kobiety były ubrane według dozwolonego dress codu. Aresztowano ją w 2016 r. w niemieckiej ambasadzie w Ankarze, gdzie próbowała zaktualizować swoje dokumenty.
Głównym świadkiem w sprawie była matka dziewczynki, a w reprezentującym ją zespole jest słynna obrończyni praw człowieka Amal Clooney. „Bardzo trudno było mi dzisiaj słuchać wyroku. Wszystkie wspomnienia wróciły. Cieszę się, że po sześciu latach niemiecki sąd uznał, że oskarżona odpowiada za śmierć mojej córki, ale żaden wyrok nie przywróci jej życia” – skomentowała matka dziewczynki.
To nie kończy sprawy, bo Jennifer W. nie przyznała się do winy i zaprzeczyła oskarżeniom, jej prawnicy złożą pewnie apelację. Mąż Jennifer W. oczekuje na osobny proces we Frankfurcie.