Niewidzialne wychodzą z cienia

Przez długie pięć lat pod rządami talibów afgańskie kobiety musiały być niewidzialne, niesłyszalne. Nieobecne. Zakazano im wychodzenia z domu bez męskiego opiekuna, podobnie na balkon czy taras. Nie mogły się pojawiać bez szczelnej zasłony na całe ciało, z twarzą włącznie. Zakazano im noszenia obcasów, by ich dźwięk nie mamił mężczyzn. Malowania paznokci i nakładania makijażu, bo to nieprzyzwoite nawet pod burką. Zakazano im mówić głośno w miejscach publicznych, bo – jak wiadomo – kobiecy głos ma moc.

Ale na tym talibowie nie poprzestali. Chcieli odebrać kobietom resztki podmiotowości i praw. Kobiety miały stać się potulnymi niewolnicami. By nie mogły się buntować, dziewczynkom od lat 8 zabroniono się uczyć, a kobietom zakazano pracy. Nie mogły też leczyć się u lekarzy mężczyzn, jeśli nie towarzyszył im męski opiekun, co skutkowało tym, że wiele z nich nie leczyło się wcale.

Zdjęcia kobiet zniknęły z gazet, książek, wystaw sklepowych czy prywatnych domów, z szyldów usuwano słowo „kobieta”. Kobiety coraz bardziej znikały z przestrzeni publicznej – nakazano nawet zamalowanie szyb w niższych piętrach domów, by przypadkiem ktoś nie zobaczył tam kobiety.

Niewola ekonomiczna była ściśle powiązana z niewolą seksualną, talibowie zgodzili się, a nawet zachęcali, by dziewczynki, jeszcze przed ukończeniem 16. roku życia, wychodziły, a raczej były wydawane za mąż.

Fot. Lt.j.g. Matthew Stroup, DVIDSHUB/ Flick CC by 2.0.

Niestety, obalenie talibów w 2001 roku nie przyniosło kobietom wyzwolenia. Według danych Human Rights Watch nawet teraz aż dwie trzecie dziewcząt nie chodzi do szkoły. Wyrosło już całe pokolenie młodych kobiet, które nie miało dostępu do edukacji. Dziewczynki nie uczą się, bo nie ma szkół, nauczycieli. Jeśli rodzina ma pokryć koszty nauki, to woli finansować edukację syna niż córki. Dziewczęta nadal wcześnie wychodzą za mąż i zostają matkami, po co im więc siedzieć w ławkach?

„Zanim byśmy doszli do szkoły, byłby koniec lekcji” – tłumaczyła 15-letnia Nadżiba, dlaczego ona i ośmioro jej rodzeństwa nie chodzą do szkoły. Inna dziewczynka nie uczy się, bo obawia się odwetu. Inna tłumaczy, że edukacji zabraniają ojcowie. Brak bezpieczeństwa w drodze do szkoły (dziewczynki padają ofiarami napaści seksualnych i fizycznych) to też jeden z powodów nieposyłania ich do szkół.

Ale to będzie miało i już ma konsekwencje. Bez kobiet i ich aktywnego udziału w edukacji, później rynku pracy, Afganistan nigdy nie wyjdzie z cywilizacyjnego potrzasku. Zwłaszcza że talibowie nie zostali całkowicie pokonani, nadal świetnie sobie radzą, zwłaszcza na południu.

Wbrew temu czarnemu scenariuszowi i beznadziei należy zwrócić uwagę na niezwykły projekt – telewizję tworzoną przez kobiety dla kobiet. Stacja nazywa się Zan TV (zan w języku dari oznacza kobietę).

Warsztaty fotograficzne dla kobiet w 2013 roku w Farah City, Afganistan. Fot. ResoluteSupportMedia/ HMC Josh Ives, Flickr CC by 2.0.

Telewizję wymyślił i sfinansował wprawdzie mężczyzna Hamid Samar, który dostrzegł niszę na rynku, ale służy ona przede wszystkim kobietom. Zan TV uruchomiono wiosną zeszłego roku, zatrudnia 50 młodych kobiet (mężczyźni pomagają w technicznym opanowaniu produkcji). Tworzą program telewizyjny z popularnymi programami śniadaniowymi i wieczornymi, newsami, poświęcone life stylowi, zdrowiu, gotowaniu… Na antenie pojawia się m.in. Farada Kuchi Balki, dziś posłanka afgańskiego parlamentu, którą wydano za mąż w wieku 7 lat.

W telewizji mówi się o prawach wobec przemocy, której doświadczają. Programy są też inspiracją dla innych, że można osiągać sukcesy zawodowe. Shabana Noori, która stała się bohaterką tekstu w „Glamour”, jest córką analfabetów, dziś gwiazdą programu informacyjnego w stacji. To musi dawać do myślenia.

W Zan TV mówi się o sprawach kobiet do kobiet, uświadamia się im, że nie są i nie mogą być niewidzialne. Nie wiadomo, czy projekt przetrwa (nie wiem, jak jest teraz, ale były problemy z finansowaniem stacji), ale wiadomo, że zwłaszcza TU i zwłaszcza IM jest bardzo potrzebny.