Ostatni pediatra

Dr Mohammed Wassim Moaz, lat 36, był ponoć ostatnim pediatrą w Aleppo. Ostatniej nocy podczas nalotów zaatakowano szpital: co najmniej 14 pacjentów i trzech lekarzy zginęło, w tym Moaz. Pod ruinami innego budynku może znajdować się więcej ofiar. Mocne.

Dramat, bez dwóch zdań. Najgorsze z najgorszych pogwałcenie prawa, uderzenie w bezbronnych ludzi w szpitalu, jakby ta wojna mogła nas jeszcze zaskoczyć jakimś gorszym okropieństwem. O ataku na szpital Al Quds (Jerozolima) informują wszystkie media na świecie, jak mantrę powtarzają informację o „ostatnim pediatrze”. To wzmacnia przekaz, sprawia, że ludzie być może zechcą usłyszeć, przeczytać kolejną informację o beznadziei, bo kto w ogóle ma jeszcze siłę o tym czytać? Na skali beznadziejności Syria wyczerpała chyba już wszystkie poziomy, czy w ogóle może być jeszcze straszniej?

Myślę, że to bardzo dużo o nas mówi. I o mediach, i o nas, czytelnikach, widzach, słuchaczach. Niewiele jest w stanie wyrwać nas z letargu, wzbudzić zainteresowanie, zwłaszcza że beznadzieja i koszmar. Ileż można, no ileż?

„Ostatni pediatra” przykuwa uwagę, chyba jeszcze tego nie mieliśmy? Były już głodne dzieci w Madai i ludzie, którzy „z głodu jedli liście i psy”, „czerwona linia” Obamy, „łuk w Palmyrze”, wysadzony w powietrze przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego, były „seksualne niewolnice” w obozach i na terenach kontrolowanych przez ISIS, „głód w Jarmuk”, „miasto zamienione w ruinę”, egzekucje ubranych w pomarańczowe kombinezony zakładników, spalony żywcem jordański pilot, zdjęcie maleńkiego syryjskiego chłopczyka wyrzuconego na turecki brzeg, dziewczynka, która na widok obiektywu aparatu podnosi rączki do góry, bo myśli, że to lufa karabinu…

To wszystko mieliśmy, zrobiliśmy story, zainteresowaliśmy siebie i ludzi, którym o tym opowiedzieliśmy. Mieliśmy przecież dobry powód. Nie zanudzaliśmy kolejnymi szczegółami, nudną rutyną wojny, beznadzieją, tą samą melodią. Mieliśmy newsa, świetny refren, dobre zdjęcie, wystarczyło, by zatrzymać na chwilę wzrok, skupić uwagę.

Teraz mamy „ostatniego pediatrę”. Prawda, że to dobry powód, by przypomnieć o wojnie w Syrii? Złapałam się w dokładnie te same sidła. Brzmi to przecież bardzo strasznie, ogromne miasto zostaje bez jednego pediatry, a przecież w mieście jest mnóstwo dzieci…

Tym razem mamy „ostatniego pediatrę”. Tylko że to nie był ostatni pediatra w mieście, a już na pewno nie ostatni lekarz. Wiem, zapytałam ludzi na miejscu. We wschodniej części Aleppo, znajdującej się w rękach rebeliantów, gdzie dziś w nocy w wyniku nalotu (rządowego, rosyjskiego?) doszczętnie zniszczono szpital, zostało jeszcze osiem szpitali. W zachodniej części miasta szpitali jest sześć. Oczywiście to niewiele, tyle co nic, za mało. Nawet jeśli przyjmiemy, że z wielkiej, ponadczteromilionowej metropolii została mniej niż połowa, o czym ostatnio opowiadał mi Paweł Krzysiek z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, a nawet połowa tej połowy, to kilka szpitali to naprawdę nic.

MCK ostrzega, że Aleppo jest na „na krawędzi klęski humanitarnej”. Valter Gros, kierujący biurem tej organizacji w Aleppo, relacjonuje, że wszędzie słychać eksplozje moździerzy, ostrzał, przelatujące samoloty, że nie ma części miasta, która nie zostałaby dotknięta wojną, że ludzie żyją na krawędzi, że każdy się boi o życie i że nikt nie wie, co będzie dalej. MCK, podobnie jak organizacja Lekarze Bez Granic, wspierały szpital Al Quds. Dziś przedstawiciele MCK nie kryją oburzenia, apelują do wszystkich stron o poszanowanie cywilów. Grochem o ścianę zapewne. Do tej strony nikt cywilami specjalnie się nie przejmował.

Teraz wojska rządowe szykują się do wielkiej ofensywy, chcą wydrzeć miasto, a przynajmniej niektóre jego części, z rąk „terrorystów”. Tzw. rozejm nie jest wart papieru, na którym został podpisany, chyba już nikt w niego nie wierzy. Teoretycznie rozejm miał dotyczyć wszystkich, poza Al Nusrą i ISIS. Ale przecież bojownicy Nusry są niemal wszędzie, co więcej Rosja stara się, by na listę organizacji terrorystycznych wciągnąć także powiązaną z Al-Kaidą organizację Ahrar Al Sham, kolejną grupę, którą trzeba zniszczyć. Przepraszam, że zanudzam.

Naprawdę nie wiem, jak mogłabym zatrzymać Państwa uwagę. Bo czy interesujące jest, że MCK i Czerwony Półksiężyc ostatnio dostarczyli do obu części Aleppo jedzenie i środki medyczne, ale w związku z eskalacją walk obawiają się, że zapasy szybko się skończą, a organizacje humanitarne nie będą w stanie ich uzupełnić? Mam wątpliwości. Może tylko wtedy, gdy sytuacja będzie dość dramatyczna, by o tym napisać. Ale gdy już napiszemy, to czy ktoś to jeszcze przeczyta?