Leo Messi emirem Ameryki Południowej?
Co ma wspólnego słynny argentyński napastnik z Bliskim Wschodem? Ta wiadomość na Twiterze brzmiała sensacyjnie: „Pozdrawiamy Messiego. Zapraszamy w szeregi dżihadystów. Nadajemy mu pseudonim konspiracyjny Abu Strzelec Argentyńczyk i mianujemy go emirem na Amerykę Południową i okolicę”.
Byłaby sensacyjna, gdyby była prawdziwa. Gdyby była prawdziwa, miałaby wiele wspólnego z tym, co dziś dzieje się w Syrii i Iraku. Mimo to na informację złapało się kilka światowych mediów. Najciekawsze wydaje się jednak samo tło…
Kiedy Messi w doliczonym czasie strzelił zwycięskiego gola w meczu z Iranem, radość z wyniku przekroczyła nie tylko granice Brazylii, Argentyny i Ameryki Południowej, ale dotarła – jak się wydawało – nawet na Bliski Wschód.
Sunniccy bojownicy Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, którzy sięgnęli już po kawałek Syrii i sporą cześć Iraku, uważają szyicki Iran za największego wroga. Dlatego zwycięstwo, choćby na boisku, mogłoby być dla ludzi z ISIL nie lada kąskiem.
Twitta – jeśli wierzyć Al Arabije – podchwyciły nawet czołowe amerykańskie media, takie jak „Washington Post” i kilka innych zagranicznych serwisów. Chociaż już na pierwszy rzut oka Twitt wydawał się szyty grubymi nićmi. Po pierwsze ISIL zakazuje publicznego używania skrótu tej organizacji. Za niepodporządkowanie się tej zasadzie grozi nawet 70 batów (są przypadki, że karę wykonano).
Poza tym na stronie profilu rzekomego ISIL użyto zmodyfikowanego logo tej organizacji, w którym jedną z liter „ع” zmieniono na „ن”. ¬W zapisie, zwłaszcza w kaligrafii, można zapisać to tak, że litery będą różniły się tylko jedną kropką (arabskie litery zmieniają nieco wygląd w zależności od miejsca w zdaniu. Ta sama litera inaczej wygląda na początku, inaczej w środku i może też inaczej wyglądać na końcu słowa).
W tym przypadku mowa o wyglądających w zapisie kaligraficznym słowach „da’ash” (to skrót ISIL – Islamskie Państwo Iraku i Lewantu) i „da’nsh” (na użytej tu fladze jest rozpisane jako „Państwo Hipokryzji w Syrii i Iraku”). Flagi odróżnia jeszcze napis w centralnej części. Na oryginalnej fladze ISIL widnieje napis „Mahomet jest prorokiem Allaha”. W tej na Twitterze napisano „Perfidia, Zdrada, Zbrodnia”.Na pierwszy rzut oka nie jest jasne, kto stoi za tym kontem na Twitterze. Konkurencyjny Front Al Nusra? Sporo pozytywnych komentarzy odnoszących się do tej ściśle powiązanej z Al-Kaidą grupy. Jakieś inne konkurencyjne islamskie bojówki? Trop prowadzi (wystarczy kliknąć w jeden z linków pod logo) do Syryjskiego Frontu Islamskiego, rzeczywiście jednego z konkurentów z ISIL i Wolnej Armii Syryjskiej.
Kolejny front syryjskiej wojny. W tym przypadku internetowej młócki, która jest nieodłącznym elementem tego konfliktu. Do tej pory jedną z największych armii na tym froncie była walcząca po stronie Asada Syryjska Armia Elektroniczna, hakująca strony sprzyjające rebeliantom (udało im się zablokować nawet stronę „Huffington Post” czy „New York Times’a”).
Ale i ona miała równych sobie przeciwników. Dwa lata temu do mediów przeciekły między innymi prywatne maile państwa Asadów, w których Asma zwraca się do swojego męża per „Kaczuszko”. Dla Asada (jego nazwisko po arabsku oznacza lwa i po tę symbolikę sięga syryjski dyktator) skojarzenia z drobiem, a nie drapieżnikiem, musiało być bolesne.
Kilka miesięcy później media zelektryzowała podana na Twitterze jakoby przez Associated Press informacja, że w Białym Domu doszło do dwóch eksplozji, w wyniku czego ranny został Barack Obama. Indeks giełdowy Dow Jones po podaniu tej informacji stracił ponad 100 punktów. Okazało się jednak, że informacja jest fałszywa. AP zdementowało jej prawdziwość, ogłaszając, że ich konto na Twitterze zostało zhakowane. Odpowiedzialność za tę akcję wzięła na siebie Syryjska Armia Elektroniczna.
Teraz, jak wszystko na to wskazuje, mamy kolejną odsłonę elektronicznej wojny. Tym razem mała potyczka z dużym nazwiskiem w tle. Nazwisko przebrano w mundur generała i obiecano sowite wojenne łupy. Jest tylko mały szkopuł… Generał, owszem, strzela. Nawet celnie. Tyle że jedynie gole.
Komentarze
Well done! Państwo Hipokryzji w Syrii i Iraku. Perfidia, Zdrada, Zbrodnia – oto meritum w pigułce, tylko warto by jeszcze wskazać palcem powszechnie znanych szatanów, którzy pociągają także i tam za sznurki, aczkolwiek wszyscy i tak doskonale wiedzą, któż to zacz.
Mission acomplished, powiedział Bush. A sznurki wyrzucił.
Isis – al-Dawla-al Islamiyya fi al-Iraq wa al-Sham.
Liderem jest Abu Bakr al-Bahdadi, ktory jest na liscie terrorystow USA i ONZ .
Ciekawostka jest, ze Isis kontroluje pola naftowe w Syrii i sprzdaje rope naftowa dla rezimu syryjskiego. Ok 95 % obszaru syryjskiego graniczacego z Golan jest pod kontrola rebeliantow, w tym ugrupowan Al -Nusra Front i Isis.