Kolejny „pogrom” na Zachodnim Brzegu. Kiedy Netanjahu w końcu się opamięta?

Kolejny „pogrom”? Tak prezydent Izraela nazwał przemoc osadników na Zachodnim Brzegu.

Najpierw była Huwara. W lutym zeszłego roku kilkuset osadników zaatakowało to miasteczko położone wzdłuż głównej drogi z Ramallah do Nablusu. Podpalali samochody, domy, malowali nienawistne hasła gdzie popadnie. Zginęła co najmniej jedna osoba, ucierpiało ponad sto. Armia była na miejscu, ale nie interweniowała. To miał być odwet za zabicie dwóch braci osadników, którzy przejeżdżali przez Huwarę. Atak na osadników miał być z kolei rewanżem za zabicie 11 osób w Nablusie… I można cofać się dalej, rzecz charakterystyczna dla tego miejsca na świecie. Ówczesny dowódca wojsk izraelskich na Zachodnim Brzegu gen. Fuchs nazwał atak osadników pogromem, a minister finansów w rządzie Netanjahu Becalel Smotricz, który też odpowiada za kontrolę cywilną nad Zachodnim Brzegiem, stwierdził, że Huwara powinna zostać wymazana z mapy. Posypały się na niego gromy ze świata, ale włos mu z głowy nie spadł i nie stracił stanowiska.

Dlatego dziś słowa potępienia, jakie płyną z oficjalnego komunikatu biura Netanjahu po ataku na inną palestyńską wieś, brzmią co najmniej nieszczerze. Jak czytamy, sprawcy zostaną złapani i ukarani. Czyżby? W ataku na Dżit wzięło udział kilkudziesięciu zamaskowanych i ubranych na czarno osadników (około setki). Aresztowano jedną osobę pod zarzutem napaści na policjanta. To, co się stało, łudząco przypomina atak na Huwarę; strzelanie do mieszkańców, podpalanie domów, samochodów, rzucanie kamieniami. Według relacji świadków do jednego z domów wpadł koktajl Mołotowa, mieszkała tu palestyńska rodzina (na szczęście uciekła). Niezawodny jak zwykle minister Smotricz stwierdził, że nie miało to nic wspólnego z osadnikami, za wszystkim stoją zwykli… kryminaliści. Natomiast Itamar Ben-Gewir w pewnym sensie zrzucił odpowiedzialność na armię, że nie dostaje dość wsparcia, by strzelać do terrorystów rzucających kamieniami. Jeśli ktoś nie wie, co znaczy „odwracać kota ogonem”, to dobrze te frazę tłumaczą słowa Ben-Gewira.

Dziś Beniamin Netanjahu może wylewać krokodyle łzy, potępiać i kajać się, ale to jego polityka i jego decyzje doprowadziły do tego, że osadnicy tworzą państwo w państwie, napędzani bezkarnością.

Icchak Herzog też odniósł się do wydarzeń w Dżit. „Zdecydowanie potępiam dzisiejszy pogrom w Samarii” – napisał na X, używając biblijnego określenia terenów na Zachodnim Brzegu. Uwagę zwraca słowo „pogrom”, tak jednoznacznie kojarzone z napaściami na społeczności Żydów w Europie. Ma to zapewne podkreślić, że prezydent podchodzi do sprawy poważnie, zapewne poważniej niż koalicyjni koledzy ministrów Smotricza i Ben-Gewira.