Moralność wykuta pięścią
W Iranie zawrzało po śmierci 22-letniej kobiety. Zmarła po zatrzymaniu przez policję ds. moralności.
Tak naprawdę nie wiadomo, co dokładnie się stało. Mahsa Amini, Kurdyjka, odwiedziła Teheran. Była z bratem, gdy została zgarnięta przez funkcjonariuszy przed stacją metra i wepchnięta do furgonetki. Rzekomo pod zarzutem złamania przepisów nakazujących noszenie hidżabu.
Policja twierdzi, że Mahsa „zachorowała” na posterunku, i odrzuca oskarżenia rodziny, że została pobita. Zdaniem funkcjonariuszy doznała ataku serca – rodzina twierdzi, że nie chorowała na serce. Szpital dodaje, że mózg Mahsy był w stanie śmierci, gdy została przywieziona. Wprawdzie udało się przywrócić pracę serca, kobietę przyjęto na oddział intensywnej terapii, ale po 48 godzinach, czyli w ostatni piątek, doznała ataku serca w wyniku śmierci mózgu i nie udało się przywrócić jej funkcji życiowych – to wynika z cytowanego przez „Guardian” oświadczenia szpitala, opublikowanego na Instagramie i usuniętego godzinę później. Dlaczego zdjęto ten komunikat? Na czyje polecenie?
W piątek ludzie wyszli na ulice Teheranu, osobna fala protestów – mimo prób blokowania internetu – przelała się przez sieć. Zawrzało. „Śmierć dyktatorowi” – żądali Irańczycy. Ok. 30 z nich zostało rannych. Domagają się, by Chamenei zabrał głos, zwłaszcza że krytykował zabicie George’a Floyda przez amerykańską policję w 2020 r. Tego dopomina się Mahmoud Sadeghi, proreformatorski polityk. Zostanie wysłuchany?
Irańczycy są oburzeni, o sprawie napisały główne dzienniki. Nie da się jej łatwo zamieść pod dywan, zwłaszcza że w Nowym Jorku rusza doroczne zgromadzenie ogólne, w którym będzie uczestniczył prezydent Ebrahim Raisi – sprawa Mahsy nie umknie uwadze świata. Prezydent wprawdzie wystąpił o dokładny raport na temat okoliczności śmierci, ale jeśli zostanie sporządzony przez tę samą policję, pod okiem której doszło do tragedii, wiadomo, co się w nim znajdzie. Funkcjonariusze próbują przedstawić wygodną dla siebie wersję wydarzeń – opublikowali filmik z posterunku, na którym kobieta wstaje z krzesła i upada. Rodzina domaga się całego nagrania, z uwzględnieniem tego, co działo się na korytarzach i podczas zatrzymania.
Czy sprawa Mahsy doczeka się przejrzystego i uczciwego wyjaśnienia? Mam wątpliwości. Nie jest to jednostkowy przypadek, kobiety wiedzą, że mogą podzielić los Mahsy. 15 sierpnia Raisi podpisał dekret zaostrzający kary za łamanie nakazu noszenia hidżabu, co wywołało sprzeciw części społeczeństwa – nie tylko kobiet. W kraju, w którym twardogłowi mają władzę, bycie po przeciwnej stronie jest nie tylko trudne, ale i niebezpieczne. Przekonała się o tym choćby Sepide Raszno, pisarka i artystka aresztowana podczas protestów 12 lipca, w „dniu hidżabu i czystości”. Dwa tygodnie później złożyła przykładną samokrytykę w telewizji. Według Hrana, organizacji praw człowieka, była torturowana i bita w areszcie.