Izrael zamyka siedem palestyńskich organizacji

Pod osłoną nocy ze środy na czwartek izraelskie siły wkroczyły do siedzib siedmiu palestyńskich organizacji pozarządowych uznawanych za „terrorystyczne”. Sprawa budzi sporo emocji.

Przejęto dobytek organizacji, następnie zaspawano wejścia i zostawiono wojskowe nakazy ich zamknięcia. Izrael twierdzi, że organizacje są powiązane z uznawaną za terrorystyczną organizacją Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, część po prostu określono jako „organizacje terrorystyczne”. Wszystkie siedem zaprzecza jednak oskarżeniom i wprost twierdzi, że to próba wyciszenia krytyki z ich strony dotyczącej naruszeń praw człowieka ze strony Izraela.

Chodzi o reprezentującą palestyńskich więźniów organizację Al-Dameer, prawno-człowieczą Al Haq, Centrum Badań „Bisan”, Komisje Pracy Rolnej, Związek Komitetów Kobiet oraz Międzynarodowy Ruch na rzecz Obrony Praw Dziecka – Palestyna oraz Komisje Zdrowia. Na ten moment nie jest jasne, czy izraelskie siły wyniosły z biur jakiekolwiek dokumenty, choć w pierwszych komentarzach przedstawiciele Al Haq i Ruchu na rzecz Obrony Praw Dziecka twierdzili, że skonfiskowano akta ich klientów. Gdyby to się potwierdziło, byłoby to jeszcze bardziej problematyczne – przed sądami toczy się wiele spraw klientów tych organizacji.

Sprawa już wywołała spore poruszenie w świecie – zareagowała m.in. Unia Europejska, która jest jednym z donatorów tych organizacji: „Wcześniejsze zarzuty o niewłaściwe wykorzystanie funduszy UE w stosunku do niektórych palestyńskich organizacji społeczeństwa obywatelskiego nie zostały poparte dowodami” – stwierdziła rzeczniczka szefa dyplomacji UE Josepa Borrella Nabila Massrali, zapytana o atak na organizacje w Ramallah. Wsparcia finansowego organizacjom udziela też ONZ. Z tego punktu widzenia decyzja Izraela jest więcej niż problematyczna. Rozmawiałam dziś z Tahseenem Elyyanem z zespołu prawnego Al Haq, który przypomniał, że w lipcu dziewięć państw UE wytknęło Izraelowi, że nie przedstawił dowodów na te oskarżenia, i zamierza kontynuować współpracę z tymi organizacjami: – Skoro Izrael tak twierdzi, niech położy dowody na stole – mówi Tahseen Elyyan. Zapewnia też, że Al Haq nie wspiera żadnych politycznych organizacji czy partii: – Jesteśmy apolityczni, nie wspieramy ani Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, ani Fatah, ani żadnej partii politycznej – podkreśla.

Al Haq to jedna z największych, jeśli nie największa, z tych organizacji – zatrudnia 35 osób, zajmuje się głównie przygotowywaniem prawnych ekspertyz dla Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz dokumentowaniem sytuacji związanych z naruszeniami praw człowieka. – To, co robi Izrael, to próba uciszenia nas, ale my nie damy się uciszyć. Uważamy, że jesteśmy legalną organizacją i nadal zamierzamy robić swoje – podkreśla Elyyan. Jak mówi, według strony izraelskiej pracownicy Al Haq są nielegalni, bo złamano plombę z drzwi (według jego relacji zrobili to przypadkowi ludzie), ale zamierzają działać dalej. Na razie trwa weryfikacja, jakie dokumenty zostały zabrane i czy zawierały one informacje o klientach. Z biura Al Haq nie wyniesiono jednak komputerów.

Organizacji teoretycznie przysługuje odwołanie od nakazu wojskowego, ale decyzję w tej sprawie musi podjąć zarząd Al Haq. – Zastanowimy się, co robić. Na decyzję z października 2021 r., w której Izrael uznał siedem organizacji za terrorystyczne, odwołaliśmy się do specjalnej izraelskiej komisji. Wczoraj nasza skarga została odrzucona. Czy jest więc sens odwoływać się od tego nakazu? – zastanawia się Elyyan.