Izrael zmienia prawo ws. marihuany
Od 1 kwietnia w Izraelu częściowo zdekryminalizowano publiczne używanie konopi indyjskich.
Do tej pory policja przymykała oko, kiedy po raz pierwszy złapała kogoś z jointem w miejscu publicznym. Od teraz ma się to zmienić. Aktywiści działający na rzecz zalegalizowania tzw. miękkich narkotyków uważają, że nowe prawo zamiast poluzować rygory, tylko je wzmocni.
Prawo nie będzie obejmować żołnierzy, nieletnich i wcześniej skazanych. Policja nie będzie zajmować się tymi, którzy marihuanę palą w domu, ale tymi, którzy używają jej w miejscach publicznych i posiadają „na własny użytek”. Teoretycznie do tej pory przyłapany z jointem człowiek od razu miał zakładaną kartotekę, teraz będzie musiał zapłacić 1000 szekli grzywny (przyłapany po raz drugi w ciągu pięciu lat zapłaci 2000, a przy trzecim wykroczeniu – jeśli nastąpiło w ciągu kolejnych siedmiu lat – zostanie wszczęte dochodzenie). Zwolennicy legalizacji marihuany uważają, że policjanci zamiast – jak do tej pory – puszczać w niepamięć pierwsze przewinienie, od razu będą wlepiać grzywnę.
W Izraelu od lat toczy się debata na temat legalizacji marihuany. Już teraz dozwolone jest jej medyczne zastosowanie (ponad 20 tys. osób ma na nią receptę, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników w świecie na jednego mieszkańca). Nowe przepisy miały w założeniu prowadzić do legalizacji „trawki”, ale rzeczywistość może okazać się bardziej skomplikowana.
Prawo wchodzi w życie tuż przed wyborami i może dodać wiatru w żagle skrajnie prawicowej partii Zehut, której lider Mosze Feiglin zaliczył spektakularny wzrost w sondażach (może liczyć na cztery mandaty w Knesecie) po tym, jak głośno domagał się legalizacji marihuany. Zapowiedział nawet, że nie wejdzie do rządu, jeśli sprawa nie zostanie uregulowana.
Według badań Izraelczycy są największymi konsumentami marihuany na świecie (prawie 30 proc. między 18. a 65. rokiem życia przyznaje, że używało jej w ciągu ostatniego roku). To nie tylko kwestia stylu życia, ale również siła polityczna, z którą politycy muszą się liczyć. Na razie Netanjahu zapowiedział rozpoznanie stanowiska obywateli w specjalnym badaniu, nie jest więc wykluczone, że Izrael będzie liberalizował swoje prawo.
Dodatkowy kontekst to pojawiające się teraz pytanie: czy to jest koszerne? Albo jeszcze bardziej zasadne: czy to jest koszerne na Pesach? Czy koszerne jest używanie dla rozrywki? Czy koszerne jest tylko palenie? Jeszcze kilka lat temu niektórzy rabini uważali, że marihuana jest koszerna na Pesach w społecznościach sefardyjskich, a niekoszerna dla Aszkenazyjczyków. Kilka lat temu rabin Chaim Kaniewski, stojący na czele ultraortodoksyjnego rabinatu, orzekł, że konopie są koszerne na Pesach bez wyjątku, zarówno w formie wdychanej, jak i konsumowanej doustnie. A jak coś jest koszerne na Pesach, to jest koszerne każdego innego dnia.
Komentarze
Pragnę wyrazić moje słowa najwyższego braku uznania dla narodów i państw w których o tym, co mam robić, jeść, palić albo i jakie czytać książki decyduje jakich klecha. I wszystko jedno, czy nazywa się pastor, ksiądz, mułła, ajatollah, mnich czy rabin. Państwo, gdzie dzieją się takie rzeczy nie jest warte komentarza.
Jak też wiadomo, dzisiaj palenie jest przez „postępowe” kraje coraz bardziej ograniczane. Mówi się nawet o karaniu tych, którzy zapalą we własnym domu w obecności dzieci. Dlatego ułatwienia dotyczące palenia publicznie to raczej powrót do kołtuństwa niż nowoczesności.
Dzisiaj, 2 kwietnia miała miejsce w Strefie Gazy wystawa i targi pod hasłem „Zrobione własnymi rękami”. Szczególnie przez kobiety. To jest rzeczywiście wydarzenie w kraju żyjącego od 12 lat pod blokadą uniemożliwiającą jakiekolwiek planowane działania gospodarcze. Przypomnę tylko jak to za pieniądze Unii wybudowano w strefie lotnisko i na dzień przed otwarciem przyleciały samoloty i zbombardowały. Malownicze ruiny do dzisiaj. A powód: Bo tamtędy mogliby podróżować „terroryści”. I jakoś nikt nie litował się wtedy nad zabitymi jak tu na blogu ofiarami przypadkowej i chyba pomyłkowej rakiety za którą Hamas właściwie przeprosił.
MA : Czy nie obserwujemy kontynuację zimnej wojny między administracją USA z jednej strony oraz Rosji i Chin z drugiej strony? Jak wytłumaczyć potrzebę Stanów Zjednoczonych, aby mieć wroga?
ABA : USA nie mogą spać, chyba że ma wroga . Stało się obsesją, choć tworzenie lub rozmawiać nawet wrogów zewnętrznych zawsze było środkiem o interesy władzy krajowej elites.But obraz się zmienia. Ameryka nie jest już rządzi światem w sprawach wojny i pokoju . Jego prawdziwa moc nie jest jego siła militarna, ale dolar amerykański. Jego nadużywanie swojej siły finansowej i handlowej stała się tak rozległe, że międzynarodowy sojusz nabiera kształtu, aby pozbawić go tej broni.
https://www.globalresearch.ca/abdel-bari-atwan-peoples-reject-normalization-israel/5673334
============
Ciekawe następstwo wpisów; być może wynika z umotywowanej czymś sekwencji badań eksplorowanych przez Autorkę.
Niestety, źródła o szczególnej afiliacji Izraelczyków do przyznawania się (!) do używania marihuany Autorka nie podaje.
Kiedy jednak spojrzeć na badania ONZ (UNDOC) kto ile KONSUMUJE marihuany, a nie ilu o tym mówi, sprawa wygląda tak:
Iceland – 18.3 per cent of population
United States – 16.3%
Nigeria – 14.3%
Canada – 12.7%
Chile – 11.83%
France – 11.1%
New Zealand – 11%
Bermuda – 10.9%
Australia – 10.2%
Zambia – 9.5%
Uruguay – 9.3%
Italy – 9.2%
Spain – 9.2%
Madagascar – 9.1%
Czech Republic – 8.9%
Israel – 8.88%
…
Spożycie Izraela jest sąsiedzko podobne to tego w Egipcie, oba znacznie wyższe nić w Libanie czy Jordanii, nie mówiąc o Turcji…
Na mapie UNCAD tereny zamieszkałe przez Palestyńczyków sa białą plamą w spożyciu.
–
źródło: ‚https://www.unodc.org/unodc/index.html
Nie tylko Gaza…
Mimo ostatnich izraelskich bombardowań Aleppo na północy Syrii przed tygodniem (z 1000 kilometrów od Golan) na międzynarodowy konkurs programowania w Portugalii wyjechało aż 6 drużyn studenckich. W tym jedna z Uniwersytetu Wirtualnego.
Wiadomość banalna ale pokazuje, czym się żyje u Assada. I jak to odbiega od opinii o kraju.
Nowa wojna w Syrii?
Oczywiście wyjazd na zawody to wielkie święto tylko w Polsce bo przecież Polak największy na świecie a nie jakiś tam Syryjczyk.
Tymczasem w TV Sky News dowódca SDF Kobani (nie mylić z Kobane – miasto) oświadczył, że Kurdowie nie są zainteresowani rozbiciem kraju i chcą pozostać w Syrii. Ich stosunki z USA się pogorszyły a z Assadem są coraz bliższe.
Pewnie pamięta o Afrin, kiedy nie chcieli rozmawiać i gdzie tureccy wyzwoliciele wypędzili kilkaset tysięcy Kurdów, chyba już na zawsze. Zresztą dzisiaj dowódca „sprzymierzonej” z Turcją „Armii Narodowej” z okolic północy Aleppo już oświadczył, że tylko czekają na rozkaz rozpoczęcia wojny na wschód od Eufratu. Kurdowie szykują się i rekrutują setki młodych ludzi. Ale bez Assada raczej nie mają szans.
Szkoda, bo jak się kończy przyjaźń, którą można wypowiedzieć jednym SMSem to tylko Polacy już zapomnieli po 70 latach.
Jako znak mojego niebrania udziału w codziennej rąbance tych, którzy wiedzą lepiej z tymi którzy wiedzą jeszcze lepiej i od lat to samo pozwolę sobie wspomnieć o tym, co się dzieje na świecie i o czym tak rzetelnie pisze Pani Zagner.
Wydawało mi się, że rozumiem, dlaczego Turcy chcą kupić od Rosji system S400. Tymczasem USA zrobiło wielką awanturę z sankcjami czyli wstrzymaniu dostaw F35. I sami siebie zmienili w zakładników.
Bo dzisiaj turecki premier dał USA wybór: Albo są po stronie starego sprzymierzeńca albo po stronie „terrorystów” czyli Kurdów. O ile wolno ich nazywać terrorystami. Czyli Turcy zrezygnują z S400 jeśli USA opuści Syrię i odda im Kurdów. Co oznacza oczywiście wojnę w Syrii. Toczą się po cichu rozmowy i zobaczymy. A Kurdom, wojennym przyjaciołom USA pozostanie tylko Assad. Nie zazdroszczę i żal mi ich.
PS. Koniec IS w Syrii ogłoszony. Tymczasem SAA (armia) prowadzi ciężkie walki z ISIS na wschód od przedmieść Palmiry aż do Eufratu. To obszar pustynny, trudno dostępny, z dużą ilością schowków i ukryć dla bojowników. Mają duże zapasy sprzętu. Głównie pochodzenia amerykańskiego i izraelskiego, ale nie tylko.
– – –
Komentarze tego bloga ciągną się na orient nie dalej niż kreml.
– – –
S-400 dla Saudów, jest koszerne.
Dla Turków, niekoszerne.
Skąd taka różnica w ocenie?
Przypuszczam, że w zależności od stopnia niezależności, jedne kraje mogą mieć system niezależny od amerykańskiego klucza kodowego, inne niekoniecznie- bo naraziłoby to amerykańskie samoloty.
Globalnemu arbitrowi nie podoba się niezależna polityka u wasali.