Wzgórze beznadziei
Od niemal tygodnia w Jerozolimie jest bardzo niespokojnie. Znowu poszło o Wzgórze Świątynne.
W zeszły piątek o godz. 7 rano trzech napastników uzbrojonych w domowej produkcji broń maszynową i pistolet, wychodząc ze Wzgórza Świątynnego, zastrzeliło dwóch izraelskich policjantów pod Bramą Lwów (Brama Świętego Szczepana), a jednego ranili, następnie wrócili na teren Wzgórza, by schronić się tam w jednym z meczetów, gdzie zostali zabici przez izraelskie siły bezpieczeństwa. Ofiary to dwóch Druzów (30- i 22-letni). Napastnikami okazali się młodzi izraelscy Arabowie: 29-latek, 20-latek i 19-latek z arabskiego miasteczka Umm al-Fahm.
Teren Wzgórza zamknięto i odwołano piątkowe modły, co nie zdarzyło się od 1990 r. Bramy prowadzące na Wzgórze zaczęto otwierać w niedzielę, ale ustawiono wokół nich bramki z wykrywaczami metalu. To wywołało wściekłość Palestyńczyków.
Zarządzająca Wzgórzem pod auspicjami Jordanii islamska instytucja Wakf wezwała muzułmanów do niewchodzenia na jego teren i niemodlenia się w znajdujących się tam meczetach: Al-Aksa i w Kopule na Skale. W ramach tego bojkotu muzułmanie zatrzymują się przed barierkami pilnowanymi przez izraelską policję i tam się modlą. Izraelska prasa pisze też, że Jordania, Arabia Saudyjska i USA naciskają na izraelski rząd, by wycofał wykrywacze metalu. Premier Netanjahu i inni ministrowie bronią jednak tej decyzji, podkreślając, że nie jest ona złamaniem trwającego od 1967 r. status quo wobec Wzgórza, a ma na celu jedynie względy bezpieczeństwa. W ramach tego porozumienia niemuzułmanie nie mają prawa modlić się na Wzgórzu, nie można też śpiewać ani używać symboli religijnych innych niż muzułmańskie.
W Jerozolimie od czterech dni trwają zamieszki, bo Palestyńczycy nie chcą odpuścić. Izrael oczywiście też nie. O ile rozumiem, dlaczego władze Izraela zaleciły umieszczenie tych bramek, to nie do końca rozumiem, dlaczego tak bardzo przeszkadzają Palestyńczykom? W tak wrażliwym miejscu bezpieczeństwo jest sprawą kluczową. Dziwię się nawet, że te detektory postawiono dopiero teraz, kiedy doszło do takiej tragedii. Byłam niedawno na Wzgórzu Świątynnym, przechodziłam przez jedyną bramę, przez którą mogą przechodzić niemuzułmanie (muzułmanie mają do dyspozycji 11 innych). Zostałam poddana, podobnie jak wszyscy, którzy chcieli wejść na Wzgórze, szczegółowej kontroli. Przeszukano mi dokładnie torebkę, poproszono, bym nie wyciągała z niej niczego, co może być odebrane jako jakikolwiek symbol religijny, w tym broszurek i ulotek o Ścianie Płaczu, jakie tam miałam przy sobie. Następnie przeszłam przez bramkę wykrywającą metale. Była to zresztą kolejna kontrola, którą tego dnia przechodziłam, by dostać się pod samą Ścianę Płaczu.
Rozumiem, że sprawa Wzgórza Świątynnego jest również kluczowa dla przyszłości bezpieczeństwa w tym regionie (wszelkie polityczne demonstracje izraelskich polityków zawsze kończyły się rozlewem krwi, łącznie z wybuchem drugiej intifady, po tym jak Ariel Szaron odwiedził to miejsce). Rozumiem argumenty Palestyńczyków, którzy obawiają się, że skrajne prawicowe i religijne grupy żydowskie chcą przejąć to Wzgórze, zburzyć meczety i postawić tam Trzecią Świątynię. O prawo modłów i dostępu przez członków Knessetu w tym miejscu zawzięcie walczy poseł Yehuda Glick (który zresztą jako „wróg Al-Aksy” został przed kilkoma laty postrzelony w Jerozolimie). Rozumiem również władze izraelskie, które w ten sposób próbują przeciwdziałać kolejnym zamachom z użyciem broni palnej.
Jednakże w takiej sytuacji jak teraz obie strony powinny pokazać, że zależy im na uspokojeniu sytuacji i nieeskalowaniu tego napięcia. Wielka w tym rola muftich jerozolimskich, ale również władz palestyńskich, które powinny nawoływać do spokoju, a nie zachęcać do ulicznych protestów, do których dochodzi już w wielu miastach na Zachodnim Brzegu. Mogą się przecież łatwo wyrwać spod kontroli i przerodzić w coś groźniejszego. Na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Jerozolimie, Ramallah, Betlejem, Hebronie, Nablusie czy Jerycho, jedna iskra może rozpalić wielki ogień.
Komentarze
„….. dlaczego tak bardzo przeszkadzają Palestyńczykom?”
Czy rzeczywiscie Pani sie dziwi i nie zna powodu, czy tez Pani udaje, tak jak wiekszosc rzadow swiata zachodniego? Tak dzielnie sie wspiera rozne „ruchy wolnosciowe” tylko jakos zapomniano o Palestynczykach. Warto siegnac do badan opinii publicznej spoleczenstw (zapomnijmy na chwile o rzadach) Bliskiego Wschodu i tam znajdzie Pani dosyc jasna odpowiedz- bez rozwiazania problemu palestynskiego nie bedzie pokoju na Bliskim Wschodzie. Wspomniane bramki sa czescia „krajobrazu wojennego” i dlatego „przeszkadzaja Palestynczykom”.
Pozdrawiam
vandermerwe
21 lipca o godz. 6:22
Tak, bez rozwiązania problemu palestyńskiego nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie, a apartheid w oczywisty sposób przeszkadza Palestyńczykom.
Właśnie rozmawiałem z jednym z mieszkańców mojego miasteczka, słyszał o strasznie z polskich mediów o upokarzających wykrywaczach metalu, o zamieszkach, zdziwił się, że zamordowano izraelskich policjantów. Jak twierdził o tym się nie mówiło, a w każdym razie nikt do tego nie wracał. Jeszcze bardziej zdziwiła go informacja o takich wykrywaczach w Watykanie i w Mekce. Mój arabski przyjaciel, twierdzi, że jego rodakom przeszkadzała żydowskość wykrywaczy metali. Amnesty właśnie poinformowała (o0czywiście całkowicie bezstronnie), że „Israeli forces attacked peaceful crowds of Palestinians as they gathered at al-Aqsa mosque in Jerusalem this afternoon for the first time since Israel lifted recent security measures imposed at the site, according to Amnesty International staff at the scene.”
Zainteresowani mogą zobaqczyć jak bardzo „pokojowe tłumy” (Muszą być jednak bardzo zainteresowani.