Wszyscy jesteśmy hipokrytami
Nicea uruchamia serca, wszyscy stajemy się nicejczykami, opłakujemy ofiary, szukamy pocieszenia, zastanawiamy się, dlaczego to się stało, radzimy się ekspertów, szukamy winnych, chcemy osądzić ich jak najszybciej, choćby zaraz.
Jesteśmy w szoku. Po raz kolejny, kiedy się tego nie spodziewaliśmy, ktoś w nas uderzył. Oczywiście, w pewnym sensie i w nas, Europę, nasze wartości (wolność, równość, braterstwo…), nasz świat. Wszystko, co nam drogie i bliskie. Czujemy, że to nasza tragedia, nasza strata, nasza żałoba, nasza złość. Jesteśmy w stanie wykrzesać z siebie wiele emocji, nawet niekoniecznie musimy cokolwiek wykrzesywać, one po prostu same się ujawniają, niewiele musimy robić.
W tej emocji wszystko inne jest wyłączone, przypominamy sobie poprzednie obrazy, pościgi za terrorystami na ulicach, odbijanie zakładników, wstrząsające relacje. Zaskakująco wiele pamiętamy. Niceę też będziemy pamiętać, obrazy utrwalą się w naszych głowach, telewizja przecież bez przerwy mówi nam tylko o tym.
I dziś, w przejęciu tym, co dzieje się w Nicei, pomyślałam, że jesteśmy niezwykle selektywni w naszej solidarności. Naszą empatię nakręca głównie geografia, jesteśmy wręcz jej zakładnikami. Płaczemy nad rozlaną krwią, ale nie każdą. A moglibyśmy płakać częściej.
Krótka lista:
Początek lipca. Zatłoczona ulica Karada w Bagdadzie, szyickie okolice. Wybucha samochód pułapka. Co najmniej 125 osób nie żyje. 150 osób jest rannych. Tego samego dnia inny samochód wybucha również na szyickich terenach na północy miasta. Ginie 5 osób. Dzieje się to tydzień po tym, jak irackie wojsko odbija Faludżę z rąk tzw. Państwa Islamskiego. Wśród ofiar jest 15 dzieci.
Czerwiec. Abu Ghraib, 25 kilometrów od Bagdadu. Ramadan. Poranna modlitwa w meczecie, wybuch. Mężczyzna z pasem naszpikowanym ładunkami wybuchowymi zdetonował się wewnątrz świątyni. 12 zabitych, 32 rannych.
Maj. Bagdad. Cztery ataki bombowe na szyickie części miasta. W wyniku eksplozji na suku giną 34 osoby, 75 zostaje rannych. 8 osób nie żyje, 22 są ranne, gdy wybucha samochód pułapka tego samego dnia. W innej części miasta kobieta zamachowiec wysadza się powietrze na innym bazarze w tłumie. Robi to w momencie, gdy ludzie próbują pomóc ofiarom wybuchu, który zdarzył się przed chwilą. Bombę podłożono pod betonowym ogrodzeniem targowiska. Kolejny atak w mieście Sadr, także na suku, także eksploduje bomba w samochodzie. I kolejny. Samobójca wysadza się w powietrze w restauracji. Ginie 9 osób. W ciągu 24 godzin ginie ponad 100 osób.
Marzec. Lahore, Pakistan. W parku, gdzie ludzie świętowali Wielkanoc, dochodzi do samobójczego zamachu. 72 ofiar śmiertelnych, 300 rannych. Chaos, płaczące dzieci, które zgubiły lub straciły rodziców.
Marzec. Peszawar, Pakistan. W autobusie, którym jadą urzędnicy, eksploduje bomba. 15 osób ginie na miejscu, 30 zostaje rannych, wielu jest w stanie krytycznym.
Marzec. Iskandarija, Irak. Zamachowiec wysadza się w powietrze na stadionie, gdzie kończy się mecz między amatorskimi drużynami. Co najmniej 30 zabitych, 95 rannych. Większość ofiar to ludzie młodzi.
Luty. Syria. W Homsie i w okolicach Damaszku co najmniej 140 ofiar zamachów: w Sajjda Zeinab cztery wybuchy, giną 83 osoby, w Homsie 57 ofiar podwójnej eksplozji. Sajjda Zeinab to mekka szyitów. Uważają, że tu znajduje się grób wnuczki Proroka.
To zebrane samobójcze ataki z ostatnich kilku miesięcy. Specjalnie ich nie selekcjonowałam, skupiłam się wyłącznie na atakach samobójczych, w których zginęli cywile. Nie brałam pod uwagę ataków regularnych armii, jak ten niedawny na stojących w kolejce ludzi przed piekarnią w Salihija w Syrii, w którym zginęło 25 osób. Nie wspominam też o tych z zeszłego roku, kiedy na przygraniczne saudyjskie wioski spadł deszcz pocisków odpalonych przez milicje Houti i lojalistów obalonego prezydenta Saleha. W ciągu miesiąca zginęło wtedy 375 osób, w tym 63 dzieci. Nie wspominam o tym, opatruję tylko wstydliwym szyldem „wojna”, nie rozwodząc się nadto. Nie mówię o izraelskich ofiarach nożowników, na to mamy inne zgrabne słowo: „intifada”. Nie wspominam też o ostatnich zamachach w Turcji, choć akurat te w zestawieniu znaleźć się powinny.
Wymieniam więc tylko samobójcze zamachy bombowe, świadoma, że lista powinna być pewnie jeszcze dłuższa. Ale i ta, która już jest, zawstydza. Jest jak wielki wyrzut sumienia, który powinien wszystkich nas dręczyć. Są to setki ofiar, po których nie płakaliśmy, nie solidaryzowaliśmy się z rodzinami, nie modliliśmy się za Bagdad ani Lahore. Potraktowaliśmy je jak jakieś „obce” zamachy, „nienasze”.
Oczywiście płakaliśmy po Paryżu, Brukseli czy Orlando. Zapalaliśmy znicze pod ambasadami, podświetlaliśmy PKiN na kolory flag narodowych, prześcigaliśmy się w wymyślaniu nowych hasztagów w mediach społecznościowych, zapalaliśmy wirtualne świece, zaczerwienialiśmy paski informacyjne, krzyczeliśmy tytułami. Oczywiście bez przesady – smutku, żalu i złości czasem nie wystarczyło, żeby wyjść w marszu solidarności. My? Tak, my zwykli ludzie, my media, my wszyscy. Nasza empatia kończy się daleko przed Uralem i Bosforem, z krzyżem na piersi, na „naszym” Zachodzie.
Komentarze
jesteśmy hipokrytami nawet na naszym podwórku
z całym szacunkiem dla ofiar – dwie polskie, „nicejskie” ofiary zasługują na „czerwony pasek”
a już całą resztę ofiar z tego tygodnia, chociażby na drogach, pomijamy całkowitym milczeniem…
Można powiedzieć, że kolejne kraje pogrążają się w szaleństwie. Kiedyś bywałem w Iraku, Syrii, Egipcie, Tunezji, później w Turcji, i czułem się bezpiecznie. Pamiętam też czasy, kiedy w czasie lotu samolotem można było swobodnie zajrzeć do kabiny pilotów. Teraz człowiek boi się wsiąść do samolotu i odczuwa niepokój przed odwiedzeniem Paryża, czy Lazurowego Wybrzeża.
Szanowna Pani Zagner
Wiekszosc atakow terrorystycznych jest produktem islamskiej indoktrynacji. To ze w wielu islamskich krajach jest wojna dowodzi ze ich religia nie jest religia pokoju. Powodem wojen jest wielodzietnosc muzulmanow oraz wygenerowana wielodzietnoscia nedza. Prosze nie relatywizowac islamskiego terroryzmu ktory zagoscil na dobre w Europie.
Slawomirski
Osobiście uważam takie podejście za nieuprawnione.
Empatia to nie jest zasób bezgraniczny a próba współczucia każdej postaci na tym globie prowadziłaby do głębokich chorób psychicznych. Psychika ludzka jest tak skonstruowana, że nawet gdy jest zdrowa i empatyczna, to jednak jest w stanie tylko w ograniczonych zakresie wyrażać swoje odczucia, współczucie, sympatie. Jest z natury wybiórcza. Bliższa jest zawsze własna rodzina, środowisko, rejon geograficzny niż odległe obszary obcowania i świata. I to jest zupełnie normalne. Zdarzenia w Bagdadzie czy w Pekinie mnie mniej obchodzą niż zdarzenia w Nicei. Ale zdarzenia w Krakowie lub Szczecinie mnie bardziej dotyczą niż te w Nicei. Zdarzenia w odległej dzielnicy w moim mieście są też bardziej abstrakcyjne, niż zdarzenia na mojej ulicy po której poruszam się codziennie.
Oczywiście dobrze jest, gdy ten mechanizm nie zamienia się w zupełną znieczulicę i obojętność wobec tego co spoza mojej zagrody i płota. Tutaj faktycznie jest ważna wiedza i informacja, która pozwala sprawy oceniać i odczuwać we właściwych proporcjach i kontekście. Takie kroniki zamachów na świecie jak tutaj w felietonie musiałyby być bardziej systemowo i profesjonalnie upubliczniane i docierać do społecznej świadomości włącznie z „po ludzku zimnymi” zestawieniami statystycznymi.
Natomiast zarzuty „hipokryzji” uważam za nieuprawnione a oczekiwanie nieograniczoności i równości empatii za nieuzasadnione.
Co w tym dziwnego? Zamachy w krajach Bliskiego Wschodu mało kogo obchodzą, bo czujemy, że są „nie nasze”, gdzieś daleko, nas nie dotyczą. Gdy do ataku dochodzi w którymś z miast Zachodu, czujemy że uderzają w fundament naszego światopoglądu, w podstawy tego świata, do którego chcemy należeć. Bardziej niepokojący jest fakt, że i te zamachy powoli powszednieją. Gdy w 2005 roku doszło do ataków bombowych w londyńskim metrze, wszyscy byli w rzeczywistym szoku, podobnie gdy w 2015 dokonano masakry w paryskim klubie Bataclan. Późniejsze zamachy w Brukseli czy ten ostatni, w Nicei, nie wzbudziły już tak wielkich emocji, fali współczucia i wyrazów solidarności. Zamachy terrorystyczne w Europie przestają być tragedią, zaczynają być statystyką.
Na pocieszenie dodam, że gdyby do zamachu doszło w Gdańsku na Długim Targu, a nie w Nicei na Promenade des Anglais, również nie uświadczylibyśmy masowego ustawiania przez zachodnich internautów biało-czerwonego filtra na zdjęciach profilowych.
Znowu jesteśmy winni. Ok. Nawet nie będę przypominać, jak media ukazywały islamistów: krwiożercze bestie obcinające głowy.
Azur
Niestety, ale najbardziej zawinił tu nasz rodak, niejaki Zbigniew Brzeziński, który będąc doradca prezydenta USA J. Cartera rzucił pomysł, podchwycony zaraz przez CIA, aby wzmocnić islamską religijną ekstremę i skierować ją do walki z ZSRR w Afganistanie, po czym CIA straciła szybko kontrolę nad tym islamskim terroryzmem, który po usunięciu Rosjan z Afganistanu obrócił się przeciwko Zachodowi.
Tymczasem: Wojskowy zamach stanu w Turcji
Ciekawe, czym to się skończy?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/14,114881,20408556.html#MegaMT
Szanowna Pani
Bardzo proszę by Pani pisała za siebie.
Osobiście nie chodzę pod ambasady ale zamachy z Pani listy przejęły mnie nie mniej niż ten w Nicei. To tylko media europejskie robią znacznie więcej szumu. Ale ja o tej reszcie i jej wpływie na aktualną politykę pamiętam. Pamiętam też nie tylko o ostatnich zamachach w Turcji ale i o wojnie z Kurdami, bombardowaniu wsi i strzelaniu z KM do ludzi na ulicy. I myślę, że jeśli zamach pomyślany był w tym kierunku i będzie skutkował ukróceniem tej jatki to jestem bardzo za.
Demokracja polegająca na tym, że ktoś wygrywa wybory (swoimi metodami) a potem robi co mu się podoba to nie jest demokracja. Wybory przestały być dla mnie wyznacznikiem demokratycznego ładu.
Sadze, ze licytowanie zamachami, jak to robi Autorka, nie prowadzi do zadnego celu. Racje, ma Robert Fisk piszac, iz spolecznosci Zachodu, za sprawa mediow, ignoruja zwiazek miedzy „naszymi” bombami w Libii, Iraku czy Syrii a „ich’ bombami w Paryzu, Londynie czy Madrycie. Niestety zamachy podane przez Autorke sa efektem, tak jak te w miastach Europy, „naszych” bomb. Tak dlugo jak tego zwiazku spolecznstwa Zachodu nie zechca zrozumiec tak dlugo powtarzac sie beda „Paryze, Londyny, Nicee”. Na szybka zmiane sie chyba nie zanosi.
Pozdrawiam
dziekuje za ten wpis, pani Agnieszko. Niezmiernie potrzebny poniewaz zapominamy lub nie chcemy pamietac ze ofiarami terrorystow padaja w wiekszosci jednak muzulmanie. Rowniez zamachowcy blisko nas, we Francji czy Belgii, nie wybierali swoich ofiar i nie szukali chrzescijan.
Ostatnie wydarzenia w Turcji pokazują nam też, jaką iluzją jest NATO, skoro jego kluczowy członek (druga armia pod względem liczebności zaraz po USA) jest niestabilny politycznie, wstrząsany ciągłymi zamachami stanu – nie ważne tu, czy udanymi czy też nie. Lekcja dla Polski jest oczywista – powinniśmy, i to jak najszybciej, opuścić NATO, jako że pozostawanie w tym agresywnym a niestabilnym sojuszu militarnym naraża Polskę i Polaków na ataki ze strony terrorystów, a na ewentualną pomoc ze strony NATO nie mamy co liczyć, jako że de facto pretensje terytorialne do nas wyrażają obecnie tylko Niemcy, a więc inny kluczowy członek NATO oraz sprzymierzona z NATO Ukraina.
Tak czy inaczej, Turcja okazała się więc po raz kolejny państwem niestabilnym. Nawet jeśli ten zamach stanu się nie uda (nie udał?), to Turcja przestała się na długo liczyć jako partner do rozmów, a na tym zamachu stanu najbardziej ucierpi turystyka, a za nią cała gospodarka kraju, co może spowodować kolejne zamachy, tym razem bardziej zdecydowane. Co ważniejsze, to obserwujemy początek rozpadu Turcji na państwo Turków i państwo Kurdów (analogicznie do rozpadu Sudanu) i koniec marzeń Turków o Europie, szczególnie, że UE też się rozpada, a USA ma coraz mniejsza ochotę i coraz mniej pieniędzy na to, aby utrzymywać Turków. Kto wie, może osłabiona Turcja będzie musiała oddać Grekom Smyrnę (Izmir), jako że dziś, to wszystko jest możliwe w tym regionie.
W przypadku Europy główne pytanie jakie powinniśmy zadać to: dlaczego ktoś wychowany w demokracji, który sam (albo jego rodzice) znalazł tu azyl, nagle chwyta za broń i bez zmrużenia oka zabija swoich sąsiadów. Do niedawna tłumaczono to nam fanatyzmem religijnym. Dzisiaj widzimy, iż to sprawa b. skomplikowana
Wracając do Turcji – ona nigdy nie była demokracją, a dziś już nawet nie udaje demokracji. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, w Turcji wyrzucono ze stanowisk 2700 sędziów. Jako że w tureckich sądach orzekało około 7600 sędziów, to zwolnionych zostało niemal 40% z nich. Jak w takiej sytuacji Polska może pozostawać w jednym sojuszu militarnym z Turcją, która wyraźnie nie przestrzega zasady podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą? Czy Unia będzie w tej sytuacji dalej prowadzić rozmowy z Turcją w sprawie jej członkostwa w UE, czy też odbierze wreszcie Turcji status kandydata do tejże Unii? I mam nadzieję, że w tej sytuacji nie ma mowy o bezwizowym ruchu pomiędzy UE a Turcją.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/14,114881,20408556.html#MT
Oczywiście to co tam sobie robią „Arabusy ” czy inne „Pakinstańce „nas nie dotyczy, kto by tam się wyznał na ich problemach, o co chodzi z tymi szyitami czy sunnitami. Breivik niedawno udowodnił, że terrorysta nie musi być muzułmaninem. Wcześniej robił to RAF czy czerwone brygady, a ja chodziłem do szkoły imieniem terrorysty Stefana Okrzei. Technika idzie naprzód , są nowe pomysły i coraz więcej ludzi można naraz zabić, nie można wykluczyć obecności naśladowców też tutaj w Polsce, podział społeczeństwa się pogłębia, temperatura sporu rośnie i być może już jakiś sfrustrowany się zastanawia jak to zrobić. Do śmierci samobójczej wzamachach niekonieczna jest szczególnie głęboka wiara, wystarczy swoiście pojętyhonor i oraz manipulacja przez zwierzchnika .Kiedyś pytałem się faceta, który w stanie nietrzeźwości. Powiedział, że podpuszczali go koledzy , mówili, źle tego nie zrobi, a on im pokazał..Były to prawdopodobnie halucynacje, a on miał delikatnie.
vandermerwe
16 lipca o godz. 7:32
[i]”Racje, ma Robert Fisk piszac, iz spolecznosci Zachodu, za sprawa mediow, ignoruja zwiazek miedzy „naszymi” bombami w Libii, Iraku czy Syrii a „ich’ bombami w Paryzu, Londynie czy Madrycie.”[/i]
Istnienie tego związku jednak nie jest takie oczywiste. Moje wątpliwości budzi fakt, że najwięksi sponsorzy terroryzmu, którymi są Arabia Saudyjska, Iran czy Pakistan nigdy nie byli
bombardowani ani nawet, z wyjątkiem Pakistanu, skolonizowani. Z drugiej strony kraje o wiele brutalniej skolonizowane i bombardowane w przeszłości, jak na przykład kraje indochińskie nie „produkują” terroru.
To prawda, że IS powstało na gruzach zniszczonego przez USA Iraku, ale islamski terror nie zaczął się wraz z IS i na nim się nie skończy.
Przyczyn należy szukać w wyznawanej ideologii. Przykłady łatwo znaleźć w przeszłości: masy porwane przez Urbana II, Stalina, Hitlera dały się ponieść przeświadczeniu, że jest ktoś kto żąda czegoś od nich, że rozliczy ich z tych żądań, że jest najwyższą władzą i mądrością.
Bóg, jego ziemski namiestnik, wódz, prorok – wszyscy oni zdejmują ze swoich wyznawców odpowiedzialność za czyny. Tylko oni mają rację i należy ślepo wykonywać ich rozkazy. A oni nigdy nie są ani biedni, ani niewykształceni, ani głupi, ani skrzywdzeni przez swoich wrogów.
Tak działa każdy fanatyzm, w tym także religijny.
Przyczyną islamskiego terroru jest islam!
To nie jest wojna o ziemię jak twierdzą tzw. działacze pro-palestyńscy. To nie jest jakaś vendetta za coś co USA zrobiły Iranowi. Arabia Saudyjska nie wydaje miliardów na szerzenie radykalnego islamu na całym świecie bo ten jej zrobił jakąś krzywdę. Od Hamasu i AP, poprzez Strażników Rewolucji, aż do saudyjskich królów wszyscy oficjalnie przyznają się do religijnych pobudek. Do tego, że ich siłą napędową jest wiara. Hamas czarno na białym wpisał to do swojej tzw. Karty przytaczając odpowiednie słowa Koranu, że obowiązkiem muzułmanina jest zabijać Żydów.
Mówią to otwarcie, plują tym zachodowi w twarz i rozmazują, a ten z uporem maniaka nie chce tego przyjąć do wiadomości.
@ Sheli,
„Przyczyną islamskiego terroru jest islam!”
Pana teza potwierdza to, co pisze wielu analitykow. Swiat zachodni w dyskutowanej kwestii patrzy na zdarzenia przez „slomke do picia Coca-Coli”. Tyle przez te slomke widac ile widac – w tym przypadku Islam i wybuchy bomb tu i tam. Czy w takim razie przyczyna wojny domowej w Irlandii Polnocnej bylo chrzescijanstwo czy tez o wiele bardziej zlozone przyczyny spoleczno-polityzne? Patrzac w podobny sposob i w swietle historii przynajmniej XIX, XX i XXI w. mozna by powiedziec o chrzescijanstwie jako najbardziej agresywnej, zaborczej i morderczej religii. A co z judaizmem jesli pod uwage wezmiemy dzialania Izraela na terenie Palestyny jak rowniez szerzej Bliskim Wschodzie? Jest takie powiedzienie: jak jest bat to i kon sie znajdzie.
Pozdrawiam
W Syrii i Iraku zginęło dotychczas kilkaset tysięcy ludzi, muzułmanie z ręki muzułmanów. Podobne zbrodnie dzieją się w Jemenie, Libii, Pakistanie i Afganistanie. W Arabii Saudyjskiej co roku ginie kilka tysięcy pielgrzymów do Mekki, stratowanych przez współwyznawców.
Pani chyba tego nie pisze powaznie? Naprawde nie rozumie Pani dlaczego zamachy na naszym podworku sa dla nas istotniejsze niz te ktore dzieja sie na drugim koncu swiata? Czy Pani twierdzi ze ludzi w Iraku Nicea obchodzi tak samo jak Bagdad? Czy Panie miala moze kiedys kontakt z takim zwierzeciem jak czlowiek? Jezeli Pani nie ma zamiaru brac pod uwage rzeczywistosci, to nie wiem czy wogole jest sens czytac te Pani „analizy”…..
@Leonid – moim zdaniem głównym winowajcą jest ZSRR (później Rosja, który dokonał inwazji na Afganistan, co rozwścieczyło muzułmanów. Jeszcze wcześniej, w 1948 r., tenże ZSRR wsparł dostawami broni nowo powstałe państwo Izrael, głównego wroga państw muzułmańskich. Od tej pory Arabowie są na stopie wojennej z innowiercami.
„Jesteśmy w szoku. Po raz kolejny, kiedy się tego nie spodziewaliśmy, ktoś w nas uderzył. Oczywiście, w pewnym sensie i w nas, Europę, nasze wartości (wolność, równość, braterstwo…), nasz świat. ”
Ja nie jestem w szoku i spodziewalem sie takiego czy innego ataku terrorystycznego. Jak rowniez przewiduje nastepne. Nie wiem oczywiscie gdzie i kiedy ale wiem, ze beda. A ‚wartosci’ tej prekursorki wszystkich europejskich totalitaryzmow, czyli rewolucji francuskiej, nie sa moimi wartosciami, chociaz rowniez jestem Europejczyk.
vandermerwe
19 lipca o godz. 6:21
„Patrzac w podobny sposob i w swietle historii przynajmniej XIX, XX i XXI w. mozna by powiedziec o chrzescijanstwie jako najbardziej agresywnej, zaborczej i morderczej religii.”
Ależ jak najbardziej! I to nie tylko w świetle historii ostatnich trzech wieków, ale ostatnich 2 tysięcy lat. Winą znakomitej większości wojen jest ideologia wszechwiedzącego i wszechmogącego wodza żądającego ofiar i wybaczającego grzechy. Czy to bóg czy człowiek to już nie ma znaczenia. Przecież tak to zostało sformułowane, nawet padły przykłady. Rozumiem zatem, że się zgadzamy.
Azur
ZSRR „musiał” wkroczyć ZBROJNIE do Afganistanu – na takiej samej zasadzie jak Ameryka „musiała” wkroczyć ZBROJNIE do Iraku a później do Afganistanu – tego wymagał interes elit wówczas rządzących odpowiednio ZSRR i USA. Każde państwo robi przecież błędy w polityce, które często mają tragiczne wręcz skutki. Niemniej ZSRR wkroczył do Afganistanu na życzenie ówczesnych władz, zaś agresja USA na Irak czy Afganistan nie miała żadnego wytłumaczenia: ani de jure ani nawet de facto. Zgoda, pomoc ZSRR dla Izraela była błędem, ale ZSRR szybko go naprawił, n.p. pomagając Egiptowi w jego walce z syjonizmem. ZSRR wycofał się też w 100% z Afganistanu, kiedy elity radzieckie zrozumiały, że nie ma sensu dalsze pozostawanie wojsk ZSRR w owym Afganistanie. A USA nie uczą się na swych błędach i dalej okupują de facto zarówno Irak jak też i Afganistan, jako że bez pomocy amerykańskiej, to te niedemokratyczne z definicji, choć prozachodnie reżymy z Bagdadu i Kabulu utraciły by przecież władzę w jeden dzień.
Pozdrawiam