Jestem Charlie
I am Charlie, Ana Charlie, Ani Charlie, Jestem Charlie… Dziś na wszystkie języki odmieniamy francuskie „Je suis Charlie”. W geście solidarności i niezgody na fanatyzm, który uważa, że można, a nawet należy, zabijać w imię Boga.
- „Allahu akbar” – miał krzyknąć dziś jeden z zamachowców w redakcji „Charlie Hebdo”, który przyniósł śmierć 12 osobom w Paryżu. Nie znam się na teologii, ale trudno mi przyjąć, że może istnieć jakikolwiek Bóg, który każe zabijać. Tym trudniej przyjąć, że mogą istnieć ludzie, którzy zabijają w imieniu tego rzekomego Boga. Problem w tym, że ci ludzie istnieją. Zbyt często wydaje się nam, że są gdzieś tam, na Bliskim Wschodzie i dalej. Tam toczą swoje wojny w imię swojego Boga, tam budują swoje „Państwo Islamskie”. To tam uciekinierzy przed nowymi porządkami mieszkają w prowizorycznych barakach i namiotach w obozach dla uchodźców. Dopóki nam bezpośrednio nie zagrażają i nie pukają do naszych drzwi, niekoniecznie uważamy, że to w ogóle nasza sprawa.
- Może przez chwilę stają się naszą sprawą, kiedy na morzu pojawiają się kolejne porzucone statki z uchodźcami lub tak jak teraz – kiedy jesteśmy wstrząśnięci zbrodnią w Paryżu. Bo może to jednak jest nasza sprawa. Tysiące wyznawców Państwa Islamskiego, w tym kobiet (o czym niedawno pisałam), są gotowi porzucić bezpieczne i komfortowe życie na Zachodzie i przyłączyć się do wojny. I nie zawsze są to przecież muzułmanie od urodzenia. Często są to ludzie, którzy mają dość tego wszystkiego, co reprezentuje rozpasany i rozwiązły Zachód, owładnięty żądzą pieniądza, pornografią i wszelkim złem. Państwo „czysto” islamskie jest dla nich odpowiedzią, przystanią, wartością, dla której i za którą warto umierać. Islam w wersji proponowanej przez „kalifa” Ibrahima czy Zawahiriego jest kuszącym magnesem – dla wszystkich, którym Zachód wydaje się ucieleśnieniem wszelkiego zła. Takiemu Zachodowi należy się przecież surowa kara za jego styl życia, za jego wojnę przeciwko światowi islamu, za złe traktowanie muzułmanów…
- Dziś kilku takich prawdopodobnie fanatyków z zimną krwią zamordowało w Paryżu 12 osób, w zemście za szydzenie z ich Boga i z ich religii. Wykonali precyzyjną egzekucję w sercu Europy, w siedlisku zła, jakim jest dla nich redakcja satyrycznego pisma. Był to zamach na wszystko to, co reprezentuje tradycyjna Europa. W pojęciu fanatyków nie istnieje przecież wolność słowa. Więcej, są słowa, za które można stracić życie z rąk egzekutora. Ten wymierzy swą karę z imieniem Boga na ustach.
- Zamach w redakcji „Charlie Hebdo” miał nas przestraszyć. Nas – zwykłych obywateli, nas – dziennikarzy, nas – władzę, nas – Europę. Nałożyć kagańce, być może zastanowić się nad sensem uczestniczenia w koalicji walczącej z Państwem Islamskim, być może wywołać poczucie zagrożenia i nieufności wobec wszystkich muzułmanów, którzy mieszkają obok nas. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, bo to byłoby doskonałą pożywką dla kolejnych terrorystów. Dowodem na to, że ich metody działają.
- Muzułmanie są częścią Europy, przybysze, ich dzieci, a także ci, którzy wybrali tę religię. Wśród nich być może są także fanatycy. I to ich, a nie wszystkich imigrantów oraz wyznawców islamu, należy się obawiać. To przeciwko nim powinny być skierowane wysiłki państw i ich służb, bo to oni z fanatyków mogą szybko stać się terrorystami. Tylko oni.
W takim dniu jak dziś nie wypada nie powiedzieć po prostu: Je suis Charlie. I am Charlie. Ana Charlie. Ani Charlie. Jestem Charlie.
Komentarze
„Allahu akbar”– miał krzyknąć dziś jeden z zamachowców w Charlie Hebdo, który przyniósł śmierć dla dwunastu osób”
Nie ma wdziecznosci na tym swiecie.
Francuzi oddali Algerie (co zreszta spowodowalo masowa ucieczke praktycznie wszystkich katolikow i wszystkich Zydow, poltora miliona uciekinierom ucieklo z Algerii przed Religia Pokoju).
Francuzi uczciwie probowali wbic Zydom noz w plecy za kare, ze Zydzi nie dali sie Ostatecznie Rozwiazac podczas Wojny Szesciodniowej (scigacze z Cherbourga, zlodziejskie “embargo” na samoloty Mirage juz zaplacone przez Izrael). Frowno z tego wbijania noza w plecy wyszlo – ale intencja sie liczy.
Dopiero co Francuzi glosowali w Radzie Bezpieczenstwa za likwidacja Izraela.
A Waleczni Szachidzi i tak Francuzow nie kochaja…
Pani Gospodyni to może jest Charli, ale na rasistowskie, podburzające o przemocy uwagi na swoim blogu bynajmniej nie reaguje.
O tych ludziach, którzy budują terrorystyczne „państwo islamskie” piszą szeroko na świecie, np. tu:
„The US Embassy in Baghdad “is Running Islamic State (ISIL) Operations”, US Weapons Airdrops for the Terrorists, Iran General”
globalresearch.ca/the-us-embassy-in-baghdad-is-running-islamic-state-isil-operations-28-us-weapons-airdrops-to-the-terrorists-airan-general/5423230
W artukule jest także akcent polski, w tym sensie, że i nam Amerykanie zrzucali broń w czasie Powstania Warszawskiego, która dziwnym trafem lądowała na pozycjach „nazich matek, nazich ojców”, zamiast u Powstańców. Stary numer.
Jeśli więc mordercy z Paryża reprezentowali ISIS, to siłą rzeczy także ich dowództwo w Iraku, z kolei to dowództwo ma swoje, dwupaszportowe dowództwo, i tak po nitce trafiamy zapewne do kłębka, do owego „fanatyzmu, który uważa, że można, a nawet należy, zabijać w imię Boga”, o którym pisze p. Redaktor.
No soy Charlie y no puedo respirar.
Ciekaw jestem wielce, czy to jakże odważne satyryczne pismo zamieściło kiedykolwiek karykaturę szydzącą z żydowskich „osiedli” na terenach okupowanych, lub z akcji „osadników” czy Najbardziej Moralnej Armii Świata?? I czy utrzymywało jakąś równowagę w szydzeniu z „nietykalnych” muzułmanów i „nietykalnych” żydów??
Czye rzeczywiscie stac Pania tylko na cos takiego?
ad 1. Nie dziwi Pani, ze np. w Irlandii Polnocnej i poza jej granicami przez lata strzelali do siebie ludzie wyznajacy tego samego Boga? Fakt, ze ktos odwoluje sie do religijnej retoryki nie oznacza, iz robi rozne rzeczy w imie jakiegokolwiek Boga. Zamach w Paryzu jest kolejnym uzewnetrznieniem powaznego kryzysu polityczno-spolecznego, ktorego korzenie czesciowo tkwia w swiecie zachodnim.
ad 2. Lajby i statki z uchodzcami byly i sa „nasza” sprawa, gdyz konkretne dzialania polityki krajow zachodnich sa podlozem destabilizacji calych regionow. Mozna powiedziec, ze zbieramy co zasialismy.
ad 3. Jakie byly motywy dzialania sprawcow dopiero poznamy, jesli uda sie ich ujac. Niemniej, czy rzeczywiscie owe „co reprezentuje tradycyjna Europa” jest dziwiczo biala materia, ktora krwawo splamiono w Paryzu. A moze istnieje jakis zwiazek miedzy tym, co dzieje sie w Afgansitanie, Pakistanie, na Bliskim Wschodzie ( obiekt Pani zainteresowan) i innych regionach swiata a wydarzeniami w Paryzu. Osobiscie uwazam, ze czescia „tradycyjnej Europy” sa rowniez krwawe porachunki z przeciwnikami, rzeczywistymi i wydumanymi. Inaczej mowiac dziwiczo biala materia europejskiej tradycji dawno zostala splamiona przez samych Europejczykow.
Sadze, ze dobrze opisuja to dwaj historycy University of Cambridge:
„Thus it had ever been since […] that democracies at home consorted with dictators and became tyrannies abroad, though still cloaking their interests in the rhetoric of „spreading democracy.”
ad 4. Prosze nie rozsmieszac. Zastraszyc? Czy uwaza Pani, ze zamachowcy w najbardziej nieprawdopodobnych marzeniach mogli sobie wyobrazic zastraszeni ilus milionow ludzi jednym czynem? Moze byl to zwykly odwet – wy nas my was, piszac bardzo prosto.
ad 5. Muzulmanie, przybysze? Prosze dac sobie spokoj z klasyfikacjami.
Pozdrawiam
Co na ten temat powiedział Hassana II, króla Maroka w 1990 roku, w telewizji francuskiej:
„…Integracja wyznawców islamu w społeczeństwach innowierców, to nieporozumienie. Nigdy nie będzie ona możliwa. Apostazja jest w islamie karana śmiercią, a prawo koraniczne pozostanie na zawsze prawem boskim. Zatem prawo stanowione przez człowieka może być tolerowane tylko wtedy, gdy prawu koranicznemu eis nie sprzeciwia. Żaden muzułmanin nigdy nie będzie mógł zaakceptować ani praw, ani obyczajów niewiernych.. „
Według artykułu w „Business Insider” (http://www.businessinsider.com.au/history-of-how-charlie-hebdo-became-a-top-terrorist-target-2015-1), „Charlie Hebdo” wielokrotnie, rozmyślnie i wyzywająco publikował skrajnie prowokacyjne artykuły i ilustracje, wymierzone niemal wyłącznie w Islam i muzułmanów, a pomijające rozliczne inne „Święte Krowy”. Tego typu postępowanie motywowane było i jest „walką o wolność słowa”. To bardzo pięknie, ale gdzie jest granica pomiędzy tą wolnością, a prowokacją i bluźnierstwem? Trudno powiedzieć. Chciałbym widzieć, tytułem eksperymentu, publikację w jakimś polskim pisemku, historyjki obrazkowej wyszydzającej życie Jezusa czy też przedstawiającego Wojtyłę jako pedofila i obrońcę pedofili, w imię wolności słowa oczywiście, z odpowiednimi karykaturami, a następnie obserwować reakcję i konsekwencje. Totalne, wyzywające i wielokrotne lekceważenie wrażliwości ludzi innych kultur nie jest walką o swobodę wypowiedzi, ale prowokacją, która prędzej czy później musi doprowadzić do gwałtownej reakcji bardziej zapalonych obrońców swej tożsamości, którą ktoś opluwa i wyszydza.
Całkowita wolność nie jest żadną wolnością, ale anarchią, a prawdziwa wolność powinna polegać na swobodzie działań i wypowiedzi tak długo jak nie narusza czyichś praw, czy tożsamości. Pomiedzy wyważoną, merytoryczną i usprawiedliwioną krytyką czyjegokolwiek zachowania czy obyczajów, a prowokacyjnym szyderstwem z głęboko zakorzenionych wierzeń jest głęboka przepaść, którą przekracza się na własne ryzyko. Czy dotyczy to muzułmanów, żydów, buddystów, czy Polaków-katolików.
Herstoryku drogi, Monty Pythona kolega oglądał? A potem pobiegł z kałachem, by pomścić swoją wiarę? Jezusu Akbar?
W Polsce Urban za naprawdę niewinne obrazki miał sprawy sądowe, ale przynajmniej nikt do niego nie strzelał. A co Pan sądzi o tym obrazku: http://jerzyurban.blog.pl/2014/10/21/dreszczyk/
Wart kałacha?
@zz
Kolega jak najbardziej oglądał. Zapoznał się też z reakcją na „The Life Of Brian”. Od cofnięcia finansowania filmu, do zakazów jego wyświetlania przez liczne samorządy lokalne oraz rządy choćby Irlandii czy Norwegii, niektóre obowiązujące do 2008 r. i pikiet przed kinami w Nowym Jorku, etc.!
Co więcej, film nie szydzi bezpośrednio z Jezusa, ale raczej z ludzkiej stadnej łatwowierności i głupoty. A wreszcie Islam różni się od obumierającego chrześcijaństwa tym, że stał się „ideologiczną nadbudową” w walce z neokolonializmem, często traktowaną fanatycznie i instrumentalnie.
Obrazek Urbana jest głupi i niesmaczny, ale mnie – ateisty nie rusza. Gdybym był owieczką Rydzyka, Lefebvre’a, czy innego fundamentalistycznego guru, być może. W Irlandii Płn do niedawna katolicy robili protestantom kuku i nawzajem za mniejsze rzeczy.
Ależ cudna hipokryzja! W imię bogów nie można zabijać, natomiast w imię lewicowych idei można mordować, ile się da, np. ok. 50 milionów niewinnych ludzi w Chinach podczas Wielkiego Skoku i Rewolucji Kulturalnej… Cóż za kapitalna hipokryzja i to gdzie? W „Polityce”, w której do dziś broni się tych, co wprowadzili rewolucję PKWN-u do Polski…
Ależ bajeczna hipokryzja: wolność słowa! Tu, w „Polityce”, w której moderacja to codzienność, w której setki komentarzy ocenzurowano, choć nie naruszały regulaminu, nie roiły się od wulgaryzmów…
„I am Charlie, Ana Charlie, Ani Charlie, Jestem Charlie…” – nic, nic się nie zmieniło: biały pan – i kolorowy niewolnik. To jak to? Nam wolno śmiać się z tego, co dla nich święte, a im nie wolno się bronić? A może powinno się napisać: I am Kunta Kinte…
Dyżurni antysemici nie zawiedli i udowodnili, że atak muzułmanow za Francuzow to i tak sprawka Żydów. Rzygać się chce.
@lukasso – ani II wojna światowa nie była największą w historii ludzkości ani nie była rozpętana w imię nauki i postępu. Sam islamski podbój Indii spowodował śmierć większej liczby ludzi, choć wiem, że oni byli brązowi, więc się nie liczą.
Zastanawiający jest ton polskiej prasy i komentarzy. Jak bardzo Polacy są dalecy od cywilizacji europejskiej niech zaświadczy sam fakt, zastanawiania się czy Charlie Hebdo nie zasłużył na swój los publikując karykatury i żarty na temat islamu. Te „prowokacyjne” pytanka o żarty z żydowskich osiedli wyżej, to tylko namiastka głupoty zalewającej właśnie Onet.
nie ma sily na kagana.
„Jeden z bojówkarzy Państwa Islamskiego w rozmowie z agencją Reutera stwierdził, że atak był zemstą „za zniewagi wobec Islamu”. – Lwy islamu pomściły naszego Proroka. Niech krzyżowcy się boją, bo powinni – powiedział Abu Mussab”
Obserwujac z boku – fajnie sie czyta tylko czy aby napeweno wsrod wypowiadajacych sie nie ma kogos kto chetnie podazylby droga wskazana przez tych z karabinami?
Mam wrazenie, ze trzeba spojrzec takze na wlasne spoleczenstwo – wyglada kiepsko!
Hrstoryk,
„Polityka” drukuje wybrane okładki Charliego. Proszę w tym kontekście przeanalizować swój wpis:
„Ciekaw jestem wielce, czy to jakże odważne satyryczne pismo zamieściło kiedykolwiek karykaturę szydzącą z żydowskich “osiedli” na terenach okupowanych, lub z akcji “osadników” czy Najbardziej Moralnej Armii Świata?? I czy utrzymywało jakąś równowagę w szydzeniu z “nietykalnych” muzułmanów i “nietykalnych” żydów??”
W zasadzie jestem już bliski decyzji o rezygnacji z otwierania tego blogu, ponieważ trudno nie zerkać na komentarze. Nawet jeśli nie próbuję otwierać paczki z przedatowanym mielonym wołowym, to i tak fetor odrzuca. Na pożegnanie, być może zainteresuje Panią, że są muzułmanie (i to nie tylko dziennikarze), którzy rozumieją problem, a o których mówiący dziś I am Charlie, albo nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć. Pierwszego stycznia prezydent Egiptu mówił w al-Azhar:
„Mówiliśmy wcześniej o wielkim znaczeniu debaty o religii i chciałbym powtórzyć, że nie robimy wystarczająco dużo, jeśli idzie o prawdziwą debatę o religii.
Nigdy nasza wiara nie była problemem. Być może problem leży w sposobie myślenia, a ten sposób myślenia został u nas uświęcony.
Mówię tu o religijnej debacie, która byłaby zgodna z duchem czasu. Zwracam się tu do uczonych teologów i do duchownych:
Musimy długo i uważnie przyglądać się obecnej sytuacji. Mówiłem o tym wielokrotnie w przeszłości, musimy długo i uważnie przyglądać się obecnej sytuacji.
Jest nie do pojęcia, by sposób myślenia, który uświęcamy powodował, żeby nasz cały naród islamski (umma) stawał się źródłem niepokoju, zagrożeń, mordów i destrukcji na całym świecie.
Jest nie do pomyślenia, żeby – a mam tu na myśli nie religię, a interpretację zbioru idei i tekstów, którą uświęcaliśmy przez stulecia, w takim stopniu, że rzucenie jej wyzwania staje się bardzo trudne.
Doszliśmy do sytuacji, że ta (interpretacja) jest wroga wobec całego świata.
Czy jest do pomyślenia, że 1,6 miliarda ludzi (populacja muzułmanów) chciałoby zabić pozostałe 7 miliardów mieszkańców świata by żyć (mogli sami)?
Mówię to tu, w Al-Azhar, przed uczonymi teologami i duchownymi. Niech Allah będzie mi świadkiem w Dniu Sądu Ostatecznego, że w tym co do was dziś mówię moje intencje są czyste.
Nie możecie widzieć wyraźnie tkwiąc w tym sposobie myślenia. Musicie wydostać się z niej i spojrzeć z boku, aby zbliżyć się do naprawdę oświeconej interpretacji. Musicie się mu zdecydowanie przeciwstawić.
Pozwólcie, że powiem raz jeszcze: musimy zrewolucjonizować naszą religię.
Dostojny Imamie (Sisi zwraca się do Wielkiego Szejka Al-Azharu) ponosisz odpowiedzialność przed Allahem. Cały świat czeka na twoje słowa, ponieważ naród islamski jest rozdarty, niszczony, zmierza do zagłady.” (Sisi użył tu terminu religijnego oznaczającego również potępienie wieczne.) (Więcej o tym wystąpieniu tu: http://www.listyznaszegosadu.pl/notatki/islamski-deng-xiaoping )
Dodajmy, że w dniu, w którym dokonano zamachu w Paryżu, w Jemenie co najmniej 37 osób zostało zabitych i 66 rannych kiedy eksplodował samochód-pułapka w stolicy tego kraju, Saanie. Tylko w ubiegłym miesiącu w samym Jemenie terroryści zabili ponad 5 tysięcy osób. Syria, Irak, Nigeria mają takie same lub lepsze osiągnięcia. Paryska tragedia jest przerażająca, obojętność wobec śmierci dziesiątków tysięcy ludzi przeraża w tym samym, lub jeszcze większym stopniu.
Na tym kończę i kasuję zakładkę, do interesującego blogu.
@Koraszewski
„W zasadzie jestem już bliski decyzji o rezygnacji z otwierania tego blogu, ponieważ trudno nie zerkać na komentarze. ”
Ten blog istnieje przypuszczalnie glownie (albo wylacznie) po to, aby zapewnic komentatorom spod znaku gazu i pieca odpowiednia platforme do popularyzacji pogladow.
W polskim, przepraszam za wulgaryzm, _dziennikarstwie_ to standardowa metoda, nie tylko w „Polityce”. Odbywa sie to w taki sposob: Jakis (ponownie przepraszam za wulgaryzm) _dziennikarz_ popelnia tekst typu „zydowcy zbrodniarze morduja palestynskie dzieci”, „zydzi torturuja zwierzeta” czy tez cos o Morelu/Wolinskiej/Stefanie Michniku (niepotrzebne skreslic).
Forum raz-dwa wypelnia sie wypowiedziami komentatorow, wypowiedziami juz czysto ludobojczymi, takimi wlasnie spod znaku gazu i pieca. Jesli ktos probuje przeciwstawiac sie morderczym, antysemickim bredniom – to sie takie wypowiedzi po prostu kasuje. Albo – jeszcze prosciej – stosuje sie permanenta blokade osoby, ktorej nie podobaja sie nawolywania do powtorki z Treblinki.
Wilk jest syty i owca cala. Wzmiankowany, pardon le mot, _redaktor_ sam przeciez nie napisal, ze cyklistow trzeba „do gazu” – wiec nikt sie go nie bedzie czepial. A wariacka nienawisc i zadza mordu nakrecana jest przez komentatorow, pozostajacych pod troskliwa opieka portalu i redakcji.
@Koraszewski
„Tylko w ubiegłym miesiącu w samym Jemenie terroryści zabili ponad 5 tysięcy osób.”
Toz to nikogo w Polsce nie obchodzi, bo w tym wypadku nie ma okazji, zeby „dokopac pejsatym”
W podobny duchu co prezydent Egiptu wypowiedział się też Abdennour Bidar („Islam chwyta w pułapkę”, Gazeta Świąteczna, 13.12.2014).
Drogi świecie muzułmański, jestem jednym z twoich oddalonych synów i patrzę na ciebie zarówno od środka, jak i z daleka, z Francji, gdzie żyje dzisiaj tak wiele twoich dzieci. Patrzę na ciebie oczyma filozofa od dzieciństwa karmionego sufizmem i myślą Zachodu. Patrzę więc z cieśniny między dwoma morzami – Wschodu i Zachodu.
I co widzę? Widzę cię w stanie nieszczęścia i cierpienia, co smuci mnie niezmiernie, ale czyni mój sąd filozofa tym ostrzejszy. Widzę bowiem, jak rodzisz potwora, który ośmiela się nazywać siebie Państwem Islamskim. Najgorsze jest jednak to, że nie chcesz uznać, iż ten potwór zrodził się z ciebie, z twojego rozdarcia między przeszłością a teraźniejszością, z twojej odwiecznej niemożności znalezienia miejsca w cywilizacji ludzkiej.
Co bowiem mówisz w konfrontacji z tym potworem? Krzyczysz: „To nie ja!”, „To nie islam!”. […]
Dlaczego ten nikczemny potwór ukradł twoją twarz? Bo za tym potworem ukrywa się olbrzymi problem wymagający konfrontacji, na którą nie wydajesz się gotowy. W końcu jednak będziesz musiał znaleźć w sobie odwagę, by to zrobić.
Problemem jest korzeń tego zła. Skąd się biorą zbrodnie tzw. Państwa Islamskiego? Powiem ci, przyjacielu. Nie ucieszy cię to, ale powiedzenie tego jest moim obowiązkiem jako filozofa. Korzeń tego zła znajduje się w tobie. Potwór wyłonił się z twojego brzucha. I wyłonią się z niego inne potwory, jeszcze gorsze, dopóki nie zabierzesz się wreszcie do zniszczenia korzeni tego zła.
Nawet zachodnim intelektualistom trudno jest to dostrzec. W większości do tego stopnia zapomnieli o mocy religii, że mówią mi: „Problemem świata muzułmańskiego nie jest islam, religia, ale polityka, historia, ekonomia itd.”. Zapomnieli, że religia może być rdzeniem reaktora cywilizacji ludzkiej i że jutro przyszłość ludzkości będzie zależeć nie tylko od rozwiązania kryzysu finansowego, ale również od rozwiązania bezprecedensowego kryzysu duchowego, który ją dotyka. Duchowa natura człowieka nie znosi próżni i jeśli nie znajduje niczego nowego, może jutro sięgnąć po religie, które są coraz mniej przystosowane do teraźniejszości i które, jak islam dzisiaj, również zaczną produkować potwory.
Nawet zachodnim intelektualistom trudno jest to dostrzec. W większości do tego stopnia zapomnieli o mocy religii, że mówią mi: „Problemem świata muzułmańskiego nie jest islam, religia, ale polityka, historia, e.k. o.n.omia itd.”. Zapomnieli, że religia może być rdzeniem reaktora cywilizacji ludzkiej i że jutro przyszłość ludzkości będzie zależeć nie tylko od rozwiązania kryzysu finansowego, ale również od rozwiązania bezprecedensowego kryzysu duchowego, który ją dotyka. Duchowa natura człowieka nie znosi próżni i jeśli nie znajduje niczego nowego, może jutro sięgnąć po religie, które są coraz mniej przystosowane do teraźniejszości i które, jak islam dzisiaj, również zaczną produkować potwory.
Pełny wpis:
W podobny duchu co prezydent Egiptu wypowiedział się też Abdennour Bidar (“Islam chwyta w pułapkę”, Gazeta Świąteczna, 13.12.2014).
Drogi świecie muzułmański, jestem jednym z twoich oddalonych synów i patrzę na ciebie zarówno od środka, jak i z daleka, z Francji, gdzie żyje dzisiaj tak wiele twoich dzieci. Patrzę na ciebie oczyma filozofa od dzieciństwa karmionego sufizmem i myślą Zachodu. Patrzę więc z cieśniny między dwoma morzami – Wschodu i Zachodu.
I co widzę? Widzę cię w stanie nieszczęścia i cierpienia, co smuci mnie niezmiernie, ale czyni mój sąd filozofa tym ostrzejszy. Widzę bowiem, jak rodzisz potwora, który ośmiela się nazywać siebie Państwem Islamskim. Najgorsze jest jednak to, że nie chcesz uznać, iż ten potwór zrodził się z ciebie, z twojego rozdarcia między przeszłością a teraźniejszością, z twojej odwiecznej niemożności znalezienia miejsca w cywilizacji ludzkiej.
Co bowiem mówisz w konfrontacji z tym potworem? Krzyczysz: “To nie ja!”, “To nie islam!”. […]
Dlaczego ten nikczemny potwór ukradł twoją twarz? Bo za tym potworem ukrywa się olbrzymi problem wymagający konfrontacji, na którą nie wydajesz się gotowy. W końcu jednak będziesz musiał znaleźć w sobie odwagę, by to zrobić.
Problemem jest korzeń tego zła. Skąd się biorą zbrodnie tzw. Państwa Islamskiego? Powiem ci, przyjacielu. Nie ucieszy cię to, ale powiedzenie tego jest moim obowiązkiem jako filozofa. Korzeń tego zła znajduje się w tobie. Potwór wyłonił się z twojego brzucha. I wyłonią się z niego inne potwory, jeszcze gorsze, dopóki nie zabierzesz się wreszcie do zniszczenia korzeni tego zła.
Nawet zachodnim intelektualistom trudno jest to dostrzec. W większości do tego stopnia zapomnieli o mocy religii, że mówią mi: “Problemem świata muzułmańskiego nie jest islam, religia, ale polityka, historia, e.k.o.n.omia itd.”. Zapomnieli, że religia może być rdzeniem reaktora cywilizacji ludzkiej i że jutro przyszłość ludzkości będzie zależeć nie tylko od rozwiązania kryzysu finansowego, ale również od rozwiązania bezprecedensowego kryzysu duchowego, który ją dotyka. Duchowa natura człowieka nie znosi próżni i jeśli nie znajduje niczego nowego, może jutro sięgnąć po religie, które są coraz mniej przystosowane do teraźniejszości i które, jak islam dzisiaj, również zaczną produkować potwory.
@zz
To wszystko przypomina sytuacje, chyba z Mrozka – w pokoju jest slon. I wszyscy udaja, ze tego slonia nie widza.
– Nauka nie poszla w las: Nikt, literalnie nikt, zadna gazeta, zadne pismo nie odwazylo sie jakos przedrukowac tych karykatur Mahometa, o ktore poszlo. Wszyscy maja totalnego cykora. Nikt sie nie wychyla, no kazdy „sze zlank”.
– AK-47 to doskonaly sposob wplywania na opinie, przepraszam za wulgaryzm, _publiczna_. A takze na srodowiska, pardon le mot, _opiniotworcze_. Akcja islamistow zakonczyla sie pelnym zwyciestwem. Byc moze sprawcy straca zycie – ale szansa jest calkiem spora, ze posiedza i wyjda. Tak czy owak – walczacy islam odniosl pelne zwyciestwo. Wszyscy sie boja, kazdy portkami trzesie. Pusta gadanina o „solidarnosci” z ofiarami zamachu – ale tych karykatur jakos nikt sie nie odwazy przedrukowac.
– Zaden (ponownie przepraszam za wulgaryzm) _tytul prasowy_ w _zadnym_ kraju nie pisze dzis o zalozycielu Islamu inaczej, niz _prorok Mahomet_.
– Poparcie dla mordercow jest masowe, nie tylko wsrod muzulmanow:
„After Charlie Hebdo attack, U.S. Catholic group says cartoonists ‘provoked’ slaughter … Bill Donohue, president of the Catholic League, a U.S. organization that „defends the rights of Catholics,” issued a statement titled „Muslims are right to be angry.” In it, Donohue criticized the publication’s history of offending the world’s religiously devout, including non-Muslims. The murdered Charlie Hebdo editor Stephane Charbonnier „didn’t understand the role he played in his [own] tragic death,” the statement reads.”
@zz
Autopoprawka: Frontpage sie odwazyl.
Frontapge Mag wyswietla na swojej witrynie wszystko, jak leci.
No ale to sa nasi ludzie. Horovitz, Krauthammer. Tak latwo sie ich nie zastraszy.
No i w USA inne prawo. Jesli ktos tam sie bedzie chcial wpakowac na sile do redakcyjnego lokalu, to bedzie mial od razu kilka dodatkowych dziur w brzuchu.
It’s inconceivable that the thinking that we hold most sacred should cause the entire umma [Islamic world] to be a source of anxiety, danger, killing and destruction for the rest of the world. Impossible! That thinking—I am not saying “religion” but “thinking”—that corpus of texts and ideas that we have sacralized over the centuries, to the point that departing from them has become almost impossible, is antagonizing the entire world. It’s antagonizing the entire world!
Is it possible that 1.6 billion people [Muslims] should want to kill the rest of the world’s inhabitants—that is 7 billion—so that they themselves may live? Impossible! I am saying these words here at Al Azhar, before this assembly of scholars and ulema—Allah Almighty be witness to your truth on Judgment Day concerning that which I’m talking about now. All this that I am telling you, you cannot feel it if you remain trapped within this mindset. You need to step outside of yourselves to be able to observe it and reflect on it from a more enlightened perspective.
I say and repeat again that we are in need of a religious revolution. You, imams, are responsible before Allah. The entire world, I say it again, the entire world is waiting for your next move … because this umma is being torn, it is being destroyed, it is being lost—and it is being lost by our own hands.
So the leader of the Middle East’s largest Muslim country admits the link between “the corpus of texts and ideas that we have sacralized over the centuries” and jihadist aggression. No mention of Israel and the worldwide Zionist conspiracy, no mention of imperialism, colonialism, poverty, Islamophobia, or any of the other specious excuses Western apologists trot out to rationalize jihadist violence. No, the community of believers is “being lost by our own hands.” Nor is the solution a Palestinian state, or more “respect” for Islam, or more appeasement and concessions from self-loathing Westerners. No, Muslim theologians and scholars must start a “religious revolution,” and figure out how to reconcile their faith to modernity.