Hezbollah ma nowego przywódcę. Równie nieprzejednanego
Hezbollah właśnie poinformował, że jego nowym sekretarzem generalnym będzie Naim Kassem, człowiek nr 2 w organizacji.
Od dziś to nr 1. 71-letni Naim Kassem był zastępcą sekretarza generalnego przez 33 lata. Funkcję objął za czasów Abbasa al-Mussawiego, zabitego w 1992 r. w brawurowej operacji izraelskich służb. Premier Icchak Szamir zgodził się na minutę przed atakiem, a decyzję wydał szef sztabu generalnego Ehud Barak, w przeszłości komandos specjalnej jednostki Sajeret Matkal i uczestnik akcji likwidacji terrorystów, w tym co najmniej raz w przebraniu kobiety. Śmigłowce rozstrzelały konwój – zginął al-Mussawi, jego żona, syn i kilku ochroniarzy. Jego następcę spotkało to samo – Izrael zabił Hasana Nasrallaha 27 września, atakując kompleks budynków w Bejrucie. W podziemiach miał się znajdować bunkier zapewniający (jak się okazało) pozorną ochronę szefowi Hezbollahu.
W ciągu miesiąca wiele się wydarzyło. Izrael rozpoczął ofensywę lądową w Libanie i zabił typowanego na następcę Nasrallaha jego kuzyna Haszema Safi ad-Dina.
Naim Kassem to postać znana w organizacji i świecie. Pełnił funkcję rzecznika, często występował w mediach. W Hezbollahu był od początku, współtworzył go. Wcześniej działał w szyickim ruchu Amal, na czele którego stał Musa al-Sadr. Kassem jest z wykształcenia chemikiem, ale został klerykiem, zajmował się też edukacją. W komunikacie o jego wyborze podkreślono, że objął funkcję w zamian za przestrzeganie zasad i celów Hezbollahu. Nie ma takich oratorskich zdolności jak Nasrallah, ale po jego śmierci jako pierwszy przemówił publicznie i zapewnił, że Hezbollah nie przestanie walczyć z Izraelem.
Szef libańskiego MSZ ujawnił, że kilka dni przed śmiercią szef Hezbollahu zgodził się na 21-dniowe zawieszenie broni z Izraelem, o które apelowali zachodni przywódcy. Nie jest jasne, jakie zdanie w tej sprawie ma Kassem. Od jego postawy zależy, czy przeżyje, choć zabicie go może nie być tak proste. Plotka głosi, że od początku października przebywa w Teheranie (miał odlecieć samolotem ministra dyplomacji Iranu składającego wizytę w Bejrucie), więc może być trudniej go dopaść (to nie jest zupełnie niemożliwe, jak potwierdziło zabójstwo szefa Hamasu Ismaila Hanijego, który zginął w przypisywanym Izraelowi ataku w stolicy Iranu). Jeśli Kassem będzie skłonny do ustępstw, Izrael może uznać, że bardziej przyda się żywy niż martwy.