Grillowanie Izraela przed MTS. Czy tu naprawdę chodzi o sprawiedliwość?

Wczoraj w Hadze zarzuty prezentowali przedstawiciele RPA, a dziś obrońcy Izraela na nie odpowiadali.

Stawka jest wysoka. Izrael wie, że metka z „ludobójstwem”, o które oskarża go RPA, mocno ugodzi w jego wizerunek. A ewentualna decyzja o zastosowaniu środka tymczasowego w postaci wezwania do zaprzestania wojny sytuację tylko skomplikuje. Mało prawdopodobne, by Izrael zastosował się do takiego wezwania, skoro zarówno premier Beniamin Netanjahu, jak i ministrowie jego gabinetu wojny od początku powtarzają, że ich celem jest zniszczenie Hamasu. Jeśli więc Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości taki środek narzuci, prawdopodobnie Izrael go zignoruje. To samo zrobiła Rosja. Ustawienie Izraela i Rosji w jednym szeregu chluby temu pierwszemu nie przynosi, z czego rzecz jasna wszyscy zdają sobie sprawę. Izrael uznał sprawę za poważną, więc inaczej niż w przeszłości tym razem postanowił się bronić.

Wczoraj przed MTS występowali przedstawiciele wnioskodawców, twierdząc, że Izrael popełnia ludobójstwo, czego dowodzi wysoka liczba ofiar cywilnych. Przytaczali też wypowiedzi izraelskich polityków, które miałyby świadczyć o zamiarze popełniania zbrodni, pokazano zdjęcia masowych grobów i flag wetkniętych w zgliszcza na terenie Gazy. W piątek do sprawy odniósł się prezydent Ergoğan, który oświadczył, że Turcja dostarcza MTS dokumenty ws. rzekomych zbrodni Izraela w Gazie.

W piątek przed Trybunałem występowali też obrońcy Izraela, dowodząc, że RPA zniekształca historię, a działania w Gazie są wyrazem samoobrony po 7 października. Tal Becker reprezentujący izraelskie MSZ mówił, że wezwania do zastosowania środków tymczasowych są nieuprawnione, bo Izrael ma prawo się bronić. Próbował też odbić piłeczkę, oskarżając rząd w Pretorii o wspieranie Hamasu i utrzymywanie z nim bliskich związków. Cierpienia ludności cywilnej po obu stronach w oczach Izraela są wynikiem strategii Hamasu. By dowieść prawa Izraela do obrony, Becker przedstawił materiały i nagrania z 7 października, zawierające akty terroru, by udowodnić, że do aktów ludobójstwa doszło, ale przeciw Izraelowi. Obrońca, brytyjski adwokat Malcolm Shaw, odpierał twierdzenia RPA, że chciała nawiązać dialog z rządem w Jerozolimie – miał do tego dążyć Izrael, lecz RPA wybrała drogę sądową.

Wniosek o zastosowanie środków tymczasowych oznacza, że sędziowie będą próbowali wydać decyzję jak najszybciej. Na tym etapie nie trzeba nawet udowadniać Izraelowi, że faktycznie dopuścił się ludobójstwa, wystarczy, że niektóre z jego czynów podlegają zapisom konwencji ws. karania i zapobiegania zbrodni ludobójstwa. Decyzja zapadnie pewnie jeszcze w styczniu, sam proces i stwierdzenie, czy Izrael popełniał ludobójstwo, może ciągnąć się latami. Zamiar ludobójstwa i ludobójstwo bardzo trudno udowodnić, muszą istnieć dowody na piśmie, świadkowie, rozkazy.

Jeśli Trybunał wyda środek tymczasowy i nakaże wstrzymać wojnę, Izrael będzie musiał zmierzyć się z łatą kraju oskarżonego o ludobójstwo. Łatą, nie stwierdzeniem ludobójstwa. Do tego stwierdzenia nigdy w historii Trybunału nie doszło. Najbliżej było przy okazji masakry muzułmanów w Srebrenicy przez serbskich Bośniaków w 1995 r. W 2007 r. MTS uznał, że Serbia nie dopełniła obowiązku zapobiegania ludobójstwu.

Izrael uważa, że sprawa ma przede wszystkim wymiar polityczny, RPA zarzuca hipokryzję. Bez względu na to, jak bardzo proces skażony jest polityką, jego konsekwencje dla Izraela mogą być dotkliwe. Wspomniana ludobójcza łata może być wykorzystywana na arenie międzynarodowej nie tylko przez kraje wrogie Izraelowi, ale i skomplikować jego sytuację w oczach sojuszników. W USA praktycznie trwa kampania przed wyborami prezydenckimi, a lewica w Partii Demokratycznej już ostrzy noże.