Saudyjki na stadiony
Przełom? I tak, i nie. Tak, bo oficjalnie zniesiono absurdalny zakaz udziału kobiet w imprezach sportowych na stadionach. Więc przełom.
Ale prawo wejścia będzie dotyczyć tylko trzech obiektów sportowych (w stolicy kraju Rijadzie, Dżuddzie i Dammamie) i nie wiadomo, jak to ma wyglądać w praktyce. Więc może nie do końca taki przełom?
W kolejce czekają jeszcze inne zakazy ograniczające wolności i swobody kobiet. Dla przypomnienia: bez zgody mężczyzny nie mogą otrzymać paszportu, wyjść za mąż, podróżować, przechodzić niektórych operacji. Nie mogą też rozmawiać sam na sam z niespokrewnionymi mężczyznami, nie mogą ubierać się, jak chcą, nie mogą żyć, jak chcą. W kraju, w którym tak wiele jest do zrobienia, decyzja o wpuszczeniu kobiet na kilka stadionów jest oczywiście krokiem we właściwym kierunku, ale to dopiero początek drogi.
Po raz pierwszy kobiety weszły na stadion w Rijadzie we wrześniu tego roku, z okazji obchodów 87. rocznicy królestwa. Wówczas mogły zajmować tzw. miejsca dla rodzin, czyli specjalnie wyznaczone sektory. Jak będzie teraz? Wiadomo tylko, że prawo zacznie obowiązywać od nowego roku. W miejscach specjalnie wyznaczonych będą zlokalizowane również kawiarnie, restauracje i telebimy. Dobre i to? Dobre i logiczne.
W kraju, który chce odchodzić od modelu gospodarki opartej wyłącznie na ropie naftowej (dochody ze sprzedaży tego surowca stanowią trzy czwarte przychodów państwa), bo wie, że w związku z kończącymi się złożami i spadającymi cenami pieniędzy wystarczy mu zaledwie na pięć lat, nie ma innego wyjścia. W kraju, którego połowę ludności stanowią osoby poniżej 25. roku życia, bez przewietrzenia zatęchłego systemu niewiele da się zrobić. W kraju, w którym w sektorze prywatnym pracują głównie obcokrajowy (bo Saudyczykom się nie opłaca, gdyż w sektorze publicznym zarabiają znacznie więcej, tyle że i on nie jest w stanie generować tak dużo miejsc pracy).
Jeśli gospodarka ma zacząć funkcjonować w miarę normalnie, kobiety muszą stać się jej ważną częścią. Młody następca saudyjskiego tronu Mohammed bin Salman świetnie zdaje sobie z tego sprawę i konsekwentnie realizuje swoją Wizję 2030. Stąd zgoda na prowadzenie przez Saudyjki samochodów, a także na to, by kobiety mogły być kontrolerami ruchu lotniczego, być ministrami sportu (od niedawna stanowisko to zajmuje pierwsza kobieta w historii, księżniczka Reema, która stoi również na czele federacji sportowej Arabii Saudyjskiej), uprawiać jogging na świeżym powietrzu i kto wie, może wkrótce chodzić do kina… Te ostanie, trzeba dodać, są po równo zakazane dla kobiet i mężczyzn. W kraju, w którym zgorszenie może rodzić niemal wszystko – od kobiety na rowerze począwszy – sprawa z kinami niespecjalnie dziwi.
Problem w tym, że w samej Arabii Saudyjskiej takie ruchy dziwią konserwatywną (sporą i wpływową) część społeczeństwa i tzw. twardogłowych imamów, którzy decyzje wzmacniające kobiety przyjmują z oburzeniem i pytają, co będzie dalej – może jeszcze kluby nocne?
Komentarze
O jaki dobry król. Mógł je wychłostać batem, ale wpuścił je na stadiony. Poza tym jest on mocno podejrzany, bowiem brata się on z Putinem i robi z nim interesy. Pora więc na bojkot saudyjskiej ropy!
Proszę Pani Redaktor,
Sektor publiczny może generować dowolną ilość miejsc pracy, podobnie jak prywatny, tyle że to będą a tylko fikcyjne (pozorne, urojone), nieprodukcyjne miejsca pracy, nic nie tworzące, a tylko konsumujące np. energię, jako że na skutek postępu technicznego, w tym szczególnie zaś automatyzacji, w tym komputeryzacji i robotyzacji oraz zastosowania sztucznej inteligencji czyli AI, szybko rośnie wydajność pracy a tym samym potrzeba jest coraz mniej ludzi aby wytworzyć coraz więcej towarów. Nie potrzeba nam więc będzie więcej ludzi w przyszłości, a tylko mniej, gdyż z każdym rokiem mamy, szczególnie w bardziej rozwiniętych państwach, coraz wyższe bezrobocie technologiczne. Oficjalne statystyki bezrobocia nie obejmują przecież osób, które choć są formalnie zatrudnione w urzędach czy usługach niematerialnych, to nic nie produkują, a więc są oni takim samym obciążeniem dla gospodarki jak dzieci, emeryci, niezdolni do pracy inwalidzi i bezrobotni. Ale to jest niewygodny dla apologetów kapitalizmu temat, z daleka omijany przez „ekspertów” cytowanych z lubością w „Polityce” czy „Wyborczej”. Nie będą więc gospodarce Arabii Saudyjskiej potrzebne kobiety, które zresztą nie palą się tam do ciężkiej przecież pracy w produkcji i nie za bardzo się do niej zresztą nadają, gdyż w ciężkich pracach produkcyjnych (w tym szczególnie przy wydobyciu przeróbce i transporcie ropy naftowej i jej przetworów) ludzi zastąpią tam tańsze w eksploatacji i wydajniejsze roboty i komputery, a tworzenie fikcyjnych, nieproduktywnych miejsc pracy w administracji publicznej czy też korporacyjnej nie ma przecież żadnego sensu, gdyż oznacza to tylko marnowanie ograniczonych przecież zasobów.