Dżihadyści wracają
Do domów wróciło już co najmniej 5,6 tys. bojowników tzw. Państwa Islamskiego. To poważny problem.
Według danych brytyjskiego think tanku Soufan Center co najmniej 5,6 tys. zagranicznych bojowników w ciągu ostatnich dwóch lat wróciło do 33 państw. Nawet jeśli mowa o ostrożnych szacunkach, to liczby te robią wrażenie, zwłaszcza że szeregi tej organizacji zasiliło ok. 40 tys. osób pochodzących ze 110 państw świata.
Dżihad stał się sprawą globalną. Oznacza to, że niemal każdy kraj na świecie już ma lub wkrótce będzie miał problem z obecnością na swoim terytorium osób, które swego czasu zostały skutecznie uwiedzione wizją kalifatu spod czarnej flagi ISIS. Ten problem mają już kraje, do których wyznawcy Państwa Islamskiego wrócili: Wielka Brytania – z powrotem jest połowa z 850, którzy wyjechali,
Rosja – 400 z 3417 bojowników, Arabia Saudyjska – 760 z 3244, Tunezja – 800 z 2926, Francja – 271 z 1910. Nie wiadomo oczywiście, ile z tych osób, pozostając wiernymi ideom kalifatu, stanowi realne zagrożenie. To na pewno ogromne zadanie i wyzwanie dla służb, by te osoby zidentyfikować i mieć na nie oko.
To nie jest problem hipotetyczny, tylko jak najbardziej realny. Państwo Islamskie jest wymazywane z map Syrii i Iraku, Rakka upadła, ale nie oznacza to, że jego wyznawcy zwijają flagi, że się zdematerializują i przestaną istnieć. Wśród tych ludzi są nie tylko czynni bojownicy, ale także ich rodziny (na przykład członkinie kobiecej grupy Al Khansaa, która operowała w Rakka i ma na swoim koncie udział w torturach), dzieci, które przeszły pranie mózgów w maszynerii ISIS, szkolono je do zabijania. Co z nimi? To wyzwanie nie tylko dla służb specjalnych, ale również innych instytucji państwowych.
W raporcie zwrócono uwagę na dwa podejścia do tego problemu. Z jednej zamykanie w więzieniach wszystkich podejrzanych o udział w ISIS (ale to przesuwa jedynie problem w czasie, nie likwidując go, a także niesie ze sobą ryzyko zarażenia współwięźniów) lub próba rehabilitacji i ponownej integracji ze społeczeństwem. Smutno skonstatowano jednak, że to się średnio udaje.
Ale powracający dżihadyści to tylko jedna strona medalu. Zagrożeniem są również ci, którzy na wyjazd w ogóle się nie zdecydowali. Rzecznik ISIS Abu Muhammad al-Adnani w 2014 roku wezwał wszystkich zwolenników, którzy nie mogli dołączyć do kalifatu, by atakowali wrogów wszędzie, gdzie mogą – bez czekania na specjalne instrukcje. Apel przyniósł krwawe żniwo. Od czerwca 2014 roku do lutego 2017 roku ISIS przeprowadziło lub zainspirowało 143 ataki w 29 państwach, w których zginęło ponad 2 tys. osób i wielu zostało rannych. To właśnie te przyczółki stanowiły do tej pory większe zagrożenie niż wracający bojownicy, ale teraz może się to zmienić. Jak podkreślono w raporcie Soufan Center, wraz z kurczeniem się terytorium Państwa Islamskiego jego liderzy będą jeszcze bardziej zachęcać swoich zwolenników, by pomogli przetrwać „marce”.
Mimo że nie znajdziemy wielu oficjalnych wypowiedzi na ten temat, dla rządów lepiej, by dżihadyści w ogóle nie wrócili. Do tego stopnia, że siłom zwalczającym na miejscu niedobitki z ISIS polecono, by nie brać jeńców.
Komentarze
A kto stworzył ISIS jak nie Zachód do walki z Rosją?
Zabije się wszystkich, bóg pozna swoich…
Tak mniej więcej będzie to wyglądało.
Za pomocą dronów, strzelców wyborowych, akcji komandosów, artylerii, pozbyto się mniej więcej połowy zarażonych dżihadyzmem osobników różnej płci.
Tymi samymi metodami zlikwiduje się resztę.
Może nie na terenie zachodnich demokracji i otwarcie, ale za pomocą zaprzyjaźnionych satrapii i ich rękami.
Że nieludzkie?
A czy oni przypadkiem nie zagrażają ludziom?
Lwy, czy tygrysy, które posmakowały ludzkiego mięsa, zabija się bezlitośnie, by nie nauczyły tego fachu potomstwa…..
Jak na razie to ze wspomnianej tu Rakki, i nie tylko, bojownicy zostali wywiezieni nocą helikopterami (przywódcy) a inni autobusami. Żeby się bidulom przypadkiem krzywda nie stała i żeby mogli dalej robić co swoje. A pozostają wielkie magazyny broni i to jakiej. Choćby haubice 155 mm produkcji belgijskiej z roku 2011. Nowiutka broń. Ciekawe jak się taką broń przemyca: Pod koszulą czy w staniku?
Podobno też siły nieznanego pochodzenia kupują masowo na Ukrainie broń poradziecką i wysyłają do Syrii. Pewnie Putin winien.