Nic się nie stało
Na przekór zdrowemu rozsądkowi bardzo chciałam wierzyć, że to amerykańsko-rosyjskie porozumienie w Syrii jednak się utrzyma. Od początku szanse były niewielkie, ale nie mieliśmy przecież niczego lepszego, żadnego alternatywnego pomysłu, żadnej innej nadziei. Zaklinaliśmy rzeczywistość, na przekór wszystkiemu.
Właściwie od początku to porozumienie wisiało na włosku. Wielkim testem dla tej umowy było dostarczenie pomocy humanitarnej do Aleppo. Ciężarówki od tygodnia czekały na granicy turecko-syryjskiej, by bezpiecznie dojechać do prowincji Aleppo. Czekały, bo nie mogły bezpiecznie dojechać do miasta. Na nic apele ONZ, nikt nie kiwnął palcem, by ciężarówki ruszyły z miejsca. Jakby tak naprawdę nikomu nie zależało na realizacji jednego z ważniejszych punktów tego porozumienia. Ale wierzyliśmy, że w końcu Czerwony Krzyż i Czerwony Półksiężyc dostaną gwarancję bezpieczeństwa i dowiozą jedzenie, leki, niezbędny sprzęt do potrzebujących. Co nam pozostawało, jeśli nie nasza wiara w to, na przekór wszelkim znakom?
Wczoraj w ciągu dnia okazało się, że porozumienie nie zostanie przedłużone. Syryjska armia ogłosiła, że koniec tej zabawy, rozejm był wielokrotnie łamany, a Amerykanie dokonali „rażącej agresji”, atakując pozycje armii Asada w okolicy bazy lotniczej w Deir ez-Zor. Wszyscy mają w tej sprawie nieczyste sumienia, łącznie z tzw. rebeliantami, którzy na mocy porozumienia mieli zerwać lokalne koalicje z Dżabhat Fatah al Szam (dawny Front Al-Nusra), ale od początku było jasne, że nie mają najmniejszego zamiaru, by to robić. Ale przecież wierzyliśmy, że może jednak, wbrew oczywistościom, rozdzielą się na „dobrych” i „złych”. Chcieliśmy wierzyć.
Mimo to, wbrew faktom i logice, ja również chciałam wierzyć, że tym razem się uda. Nie wierzyłam, ale chciałam wierzyć. Nie mieliśmy przecież nic lepszego w garści. Jakkolwiek żałośnie to brzmi.
Wczoraj wieczorem w arabskiej prasie zaczęły pojawiać się niepokojące informacje, że jadące w kierunku Aleppo ciężarówki zostały zaatakowane. Nadal nie chciałam w to wierzyć. Zajrzałam na Twittera, pokrzepiła mnie ta wiadomość:
#BREAKING:Today, @SYRedCrescent #Aleppo delivering aid convoy of 31 trucks will reach the western rural side of Aleppo pic.twitter.com/fqGiCUyc3t
— SARC | Aleppo (@SARC_Aleppo) 19 września 2016
Chciałam wierzyć, że jednak dotrą, że ktoś puścił niesprawdzonego newsa. Zapytałam jednego z przedstawicieli Czerwonego Krzyża na miejscu, wieczorem miał informacje tylko o tym, że zaatakowano ich magazyny, nie ciężarówki. Oczywiście magazyny nie powinny zostać zaatakowane, ale istniała nadzieja, że ciężarówki dojadą z pomocą. W nocy wszystko okazało się jasne: 18 z 31 ciężarówek i magazyny zostały zaatakowane z powietrza w okolicy Urm Al-Kubra. Zginęło 12 osób (kierowcy i wolontariusze jadący z pomocą). Ciężarówki stały na postoju przed lokalnym biurem Międzynarodowego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Uderzyło w nie pięć pocisków z powietrza. Nie wiadomo, czy za atakiem stała armia rządowa czy Rosjanie. Pewnie się nie dowiemy.
Chcieliśmy więc wierzyć, że coś się przestawi w syryjskim „dniu świstaka”, że zmieni się schemat tej wojny i koszmar nie będzie powtarzał się znowu i znowu. Że obudzimy się i tym razem będzie inaczej. Jednak obudziliśmy się i okazało się, że znów nic się nie stało. Choć tak mocno wierzyliśmy. Nie możemy więc mówić, że to nie nasza wina.
PS Z ostatniej chwili: po ataku na konwój niedaleko Aleppo ONZ zawiesza wszelkie konwoje z pomocą humanitarną dla Syrii, a Czerwony Krzyż pomoc dla czterech miast do czasu, gdy pracownicy tej organizacji będą mogli bezpiecznie działać.
Komentarze
Oczywiscie winni Assad i Ruskie, natomiast hamerykancy to aniolki.
Amerykanie przed laty rozpoczeli demonataz panstw arabskich zaczynajac od Iraku.
znafca in spe – 20 września o godz. 13:14
😉
Ogladajac migawki serwisow informacyjnych mozna zauwazyc, ze pokazywane ciezarowki sa:
a. spalone lub czesciwo spalone
b. zadna z pokazanych nie wyglada na zniszczona bomba , rakieta lub pociskiem znaczacego kalibru – ogolnie stopien zniszczenia raczej taki sobie.
c. czesc materialow transportowanych jest dalej na ciezarowkach lub rozrzucona wokol lecz nie zniszczona.
Oczywiscie moga to byc materialy filmowe dotyczace innego wydarzenia a podstawione pod to najnowsze – nie wiem.
Wszystko to wyglada metnie i nie zdziwie sie jesli nagle „wybuchnie” dziwna historia.
Pozdrawiam
” Pewnie się nie dowiemy.”
Zwracam nieśmiało uwagę, że tam nawet mucha nie może wystartować ze swojego pożywienia, by nie została zauważona i zarejestrowana przez kręcące się w pobliżu AWACSy i podobne cuda techniki. Poza tym ostrzał rakietowy zostawia ślad i na zniszczonych obiektach i w ziemi (i też jest rejestrowany przez radary). Co stoi więc na przeszkodzie by ujawnić dowody ataku z powietrza ? W końcu nie chodzi o byle jakie wydarzenie.
”Wszystko to wyglada metnie i nie zdziwie sie jesli nagle „wybuchnie” dziwna historia.”
na mój nos konwój (nie przez przypadek) znalazł się pomiędzy walczącymi stronami dokładnie w momencie rozpoczęcia ofensywy rebeliantów.
Według Pani Zagner „Rażąca agresja ” USA zasługuje na cudzysłów bo dotyczy…
„jedynie 80-ciu zolnierzy” których zabito
„przez pomyłkę „.
Stosując metodę przedstawiania faktów w stylu Pani Redaktor.
Jest oczywiste, że to Amerykanie zniszczyli rozejm.
A może nie?
UN humanaterian spokesman Jens Laerke:” we are not in a position to say this was an air strike, we are in a position to say the convoy was attacked”.
Czytajac kolejne informacje na temat powyzszego wydarzenia mozna dojsc do wniosku, ze w tej chwili nie wiadomo, co sie wydarzylo. W ciagu jednej doby pojawilo sie kilka wersji tego samego wydarzenia – czesto wzajemnie sie wykluczajacych. Mozna stwierdzic, ze na tym etapie jestesmy swiadkami wojny propagandowej, w ktorej dotarcie do sedna sprawy nie jest az tak istotne.
Pozdrawiam
@ Indoor prawdziwy,
„The U.N. in Syria was informed of the attacks as they unfolded. Despite our efforts and communications with parties to the conflict, further attacks continued throughout the night, hampering efforts to reach and attend to the wounded,” the statement by the coordinators, Massimo Diana and Kevin Kennedy, said.”
Jesli zastanowic sie nad tym komunikatem to konwoj znalazl sie w centrum walki. Czy byl celem tych atakow, w oparciu o dostepne zdjecia , watpie – byl raczej przypadkowa ofiara. Co ow komunikat jeszcze dodaje, ze walki trwaly cala noc a nie jak probuje sie sugerowac nastapil atak lotniczy i na tym sie skonczylo.
Pozdrawiam
Ale,
że Amerykanie pomimo rozejmu zaatakowali jako pierwsi i zabili 80-ciu zolnierzy armii syryjskiej będących U SIEBIE w przeciwieństwie do niezaproszonych tam Amerykanów
nie ulega najmniejszej
wątpliwości.
Andrzej Falicz
23 września o godz. 12:37
Amerykanie przyznali sobie licencję na zabijanie, na całym świecie.
Z wyjątkiem oczywiście krajów, które mogą się tej doktrynie przeciwstawić siłą.
W chwili obecnej prowadzą działania lotnicze i za pomocą grup specjalnych likwidujących wrogich przywódców, w 17 krajach świata.
Nie licząc dwóch poważnych wojen, ciągnących się już ponad 10 lat.
Duży moze więcej…..