Rękawica rzucona Asadowi. Dżihadyści nie kryją, że chcą go obalić
Zdobycie kolejnego kluczowego miasta w Syrii wydaje się kwestią czasu. A skutki mogą być odczuwalne dla całego regionu.
„Na Bliskim Wschodzie nie ma przerw”, powiedział mi znajomy izraelski żołnierz rzucony gdzieś na północny front. Słowo „północny” jest mglistym określeniem, bo może chodzić zarówno o pogranicze z Libanem, jak i o Wzgórza Golan. Wygląda na to, że Izrael też przygotowuje się na rozwój sytuacji w Syrii i zaczął przesuwać część wojsk, by nie dać się zaskoczyć z opuszczonymi spodniami, tak jak przydarzyło się to wojskom Baszara Asada.
Przypomnijmy: w zeszłym tygodniu w błyskawicznym rajdzie bojówkarze Tahrir Hajat al-Szam (organizacja uznana za terrorystyczną m.in. przez USA, Rosję, Turcję, UE) wdarli się do Aleppo, drugiego pod względem wielkości miasta w Syrii, od wczoraj są w Hamie, a niedługo mogą opanować Homs. Nie o wielkość chodzi, ale o strategiczne położenie na szlaku między Syrią a Damaszkiem, gdzie droga krzyżuje się z trasą do granicy z Libanem. Utrata Homsu może kosztować Asada kontrolę nad całą Syrią.
Homs to dla Syryjczyków taki trochę Wąchock, krąży wiele żartów. Ale nikomu nie jest do śmiechu. Dookoła mieszka wielu chrześcijan, co oczywiście rodzi obawy o to, jak dżihadyści jeszcze niedawno powiązani z Al-Kaidą będą ich traktować. Nie da się ukryć, że główną siłą napędową Wyzwolicieli Lewantu jest ideologia islamska, ale mają też cele polityczne. Zdradził je szef organizacji Abu Mohammad al-Dżulani w rzadkim wywiadzie dla zachodnich mediów (CNN). Powiedział m.in., że chce obalić reżim Asada, ustanowić rząd oparty na instytucjach i „radzie wybranej przez ludzi”. „Zarzewia klęski reżimu zawsze tkwiły w nim samym… Irańczycy chcieli ożywić reżim, kupując mu czas, a później Rosjanie próbowali go podtrzymać. Ale reżim jest już martwy”.
Zaznaczmy, że za jego głowę Amerykanie wyznaczyli 10 mln dol. nagrody. Ten sam al-Dżulani, który dopiero co paradował w aleppijskiej cytadeli, teraz ubiera się w szaty umiarkowanego przywódcy, obiecując, że mniejszości religijne na podbitych terenach będą bezpieczne, a on nigdy nie stał za atakami na ludność cywilną, odciął się też od brutalnych praktyk dżihadystów. Pożyjemy, zobaczymy.
Izrael ewidentnie szykuje się na scenariusz obalenia reżimu Asada, podobno nieoficjalnie wysyła do amerykańskiego rządu sygnały, że utworzy strefę buforową w zachodnio-południowej części Syrii. Dziś zaatakował z powietrza przejście między Syrią a Libanem, podobno uniemożliwiając dostawy irańskiej broni dla Hezbollahu.
Najbliższe dni, tygodnie mogą być kluczowe dla przyszłości Syrii, ale i tej części Bliskiego Wschodu. Otwarte jest pytanie o rolę Turcji i jej intencje wobec Kurdów, o Iran i Rosję (czy są w stanie obronić Asada) i o samego Asada. Stawka może być znacznie wyższa, niż się wydaje. Są sygnały świadczące o tym, że ceną za utrzymanie władzy może być proste ultimatum: Zachód odpuści sankcje, jeśli ty odpuścisz sobie Putina i ajatollahów. To będzie bardzo gorąca zima na Bliskim Wschodzie.