Zabytki pod młoty

Barbarzyńcom spod znaku Państwa Islamskiego nie podobają się zabytki, bo kojarzą się z bałwochwalstwem. I to nie początek ich bestialstwa ani nie koniec.

W zeszłym tygodniu bandyci z Państwa Islamskiego wypuścili wideo, na którym widać, jak młotami i czym się da rozbijają w muzeum w Mosulu zabytkowe rzeźby i posagi jeszcze z czasów asyryjskich, jakiś IX w p.n.e. Odwinęli posągi z folii, zepchnęli z cokołów, dokończyli dzieła młotami. Kiedy zadowolili się posągami, przystąpili do rozbijania zabytkowych artefaktów na ścianach. Została „kamieni kupa”, koniec zabytków.

Koniec książek, w tym cennych manuskryptów, bo i do nich dobrali się barbarzyńcy w Mosulu, i w innych bibliotekach, do których mogą wedrzeć się i zniszczyć, co się da. Wszystko, co nie zgadza się z ich wersją islamu. Tysiące książek i manuskryptów niedawno pochłonęły płomienie, po prostu wysadzili bibliotekę w Mosulu. Bo tak.

Wczoraj na celowniku bandytów znalazł się Nimrud, jedna ze stolic asyryjskiego imperium, według biblii założona przez wnuka Noego, oddalona zaledwie o 30 km od „ich” Mosulu. Najpierw ograbili je ze wszystkiego, co można łatwo sprzedać, potem zajęli się pięknym wejściem do starego pałacu, w ruch poszły młoty i wielkie wiertarki pneumatyczne. Na koniec na stanowisko archeologiczne wjechali z ciężkim sprzętem i prawdopodobnie zrównają je z ziemią. Przetrwa tylko to, co wcześniej wywieziono do Londynu czy Paryża.

Podobnie robią w Syrii. Tam też w zeszłym roku zniszczyli mające po trzy tysiące lat asyryjskie posągi, starożytne tabliczki z inskrypcjami, wcześniej idealnie zachowane bizantyjskie mozaiki w Rakka. Niszczone są też szyickie i sufickie świątynie, bo one też panom z Państwa Islamskiego nie pasują. Nie wiemy, ile zabytków zostało sprzedanych na czarnym rynku. ONZ niby zakazał handlu zabytkami z Syrii i Iraku, ale już widzę kolekcjonerów, którzy przejmują się tymi zakazami.

Bandyci z Państwa Islamskiego nie różnią się niczym od talibów, którzy zniszczyli posągi w Bamian w Afganistanie. Świat rwał włosy z głowy, ale posągi przepadły. Dziś znów wszyscy patrzą bezradnie, jak dziedzictwo ludzkości rozpada się na naszych oczach.

Kiedy skończy się wojna, a przecież kiedyś się skończy, odbuduje się domy, szpitale, szkoły, a nawet biblioteki. Nie uda się jednak odbudować starożytnych rzeźb, świątyń, pałaców ani odtworzyć manuskryptów.

Nie da się odtworzyć części spalonej M’dine w Aleppo. Nie uda się też odzyskać ponad 1000-letniego minaretu przy Wielkim Meczecie w Aleppo. Ani rzymskich mozaik w Afamii, ani zmasakrowanej Bosry, Krak de Chevaliers…

Dopiero kiedy opadnie wojenny kurz, zobaczymy, co straciliśmy. Na zawsze.