Saudyjski paradoks

Żaden kraj nie zrobił tak wiele i nie wyłożył tak wiele pieniędzy, by promować skrajną wersję islamu na świecie, jak Arabia Saudyjska. Dziś ta sama Arabia Saudyjska staje ramię w ramię z Ameryką i resztą świata, by walczyć z Państwem Islamskim.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że saudyjskie władze finansowały ISIS, jednak kraj ten na pewno przysłużył się do promocji salafickiej wersji islamu, która dziś spędza sen z powiek Zachodowi. Dziś jej najgroźniejszym ucieleśnieniem jest Państwo Islamskie, przeciwko któremu rozpoczyna się – wszystko wskazuje na to, że wielonarodowa – krucjata. Częścią tej krucjaty i jednym z najważniejszych sojuszników koalicji walczącej z ISIS na Bliskim Wschodzie jest Arabia Saudyjska.

Jednym z pierwszych znaczących gestów było wystąpienie króla Abdualiza, który na spotkaniu z zagranicznymi ambasadorami zaapelował o zjednoczenie przeciwko terroryzmowi i ostrzegł, że jeśli zagrożenie zostanie zignorowane, to dosięgnie ono Europę w ciągu miesiąca, a w ciągu kolejnego Amerykę.

Było też potępienie z ust najwyższego muftego saudyjskiego, które popłynęło pod adresem Państwa Islamskiego i al-Kaidy, uznanych za „wroga numer jeden islamu”. Saudyjczycy wyłożyli również 100 milionów dolarów na program antyterrorystyczny prowadzony przez ONZ, a w dalszej kolejności zadeklarowali, że udostępnią swoje bazy, by szkolić umiarkowanych syryjskich rebeliantów, walczących z islamskimi radykałami i wojskami Asada.

Władze w Rijadzie zdały sobie sprawę, że taki islam spod znaku ISIS może być groźny dla nich samych. Jeszcze do niedawna poddani króla, a dziś już kalifa, mogą przecież chcieć dokonać zamachu w Arabii Saudyjskiej. Król nie zamierza oddać królestwa ani za konia, ani za żadną inną cenę w łapy Państwa Islamskiego.

Wszystko pięknie. Tyle że trudno przełknąć, że jedno z najbardziej niedemokratycznych państw na świecie dziś będzie wspierało de facto demokratyczne przemiany w Syrii. A przynajmniej będzie torowało im drogę.

Znamienne, że dziś żaden ze światowych przywódców nie wspomina o saudyjskich zwyczajach codziennych, poczynając od najprostszego: że kobiety nie mogą prowadzić samochodu… Bardzo lubię taki rysunek: saudyjska para siedzi na kanapie, przed nimi telewizor z napisem „Thelma i Louise. Koniec”. On ze zdumieniem stwierdza: „Ten film trwał tylko 8 minut”. Ona tłumaczy: „Wycięto wszystkie sceny, w których kobieta prowadzi samochód”.thelmaiPrawa saudyjskich kobiet (a zasadniczo ich brak) to temat znany i wielokrotnie opisany. Warto jednak pamiętać, że to również w tym kraju za takie przestępstwa jak cudzołóstwo czy czary grozi kara śmierci.

To nie są akceptowane w naszym świecie standardy. Dziś Arabia Saudyjska jest jednak w „naszej” części klubu, czy nam się to podoba, czy nie. Nie od dziś wiadomo bowiem, że Arabia Saudyjska rozwiązuje problemy świata pieniędzmi, a własne – fatwami. Póki nie jest odwrotnie, nikt nie będzie czynić jej afrontów. A może ktoś jednak powinien?