Gaza pod ostrzałem. Opuśćcie swe domy

Izraelska armia wezwała mieszkańców Szudżaija i Zejtun na północy Gazy do ewakuacji. Mają uciekać natychmiast „dla własnego bezpieczeństwa”. Nie wiadomo, kiedy będą mogli wrócić i czy w ogóle kiedykolwiek będą mogli wrócić do swoich domów. Mowa o jakichś 100 tys. Palestyńczyków.

Komunikat brzmi: „Mimo zawieszenia broni Hamas i inne organizacje terrorystyczne nie zaprzestały wystrzeliwania rakiet. W związku z tym IDF zamierza przeprowadzić ataki powietrzne w Szudżaija i Zejtun. To stąd wystrzeliwana jest znacząca część rakiet spadających na terytorium Izraela.

Dla waszego bezpieczeństwa prosimy o opuszczenie miejsca zamieszkania natychmiast i udanie się do centrum miasta Gaza przed godziną 8 rano w środę, 16 lipca 2014 roku. Izraelska armia nie chce wyrządzić szkód ani wam, ani waszym rodzinom. Ewakuacja jest dla waszego bezpieczeństwa. Nie wracajcie do domów aż do odwołania. Ktokolwiek zlekceważy te instrukcje i niezwłocznie nie się ewakuuje, naraża na niebezpieczeństwo własne życie oraz życie swoich rodzin”.

Ulotki zrzucane przez izraelską armię. Fot. IDF

Ulotki zrzucane przez izraelską armię. Fot. IDF

Fot. IDF

Fot. IDF

Ulotki spadły z nieba… Tyle że mieszkańcy nie chcą opuszczać swoich domów. Z jednej strony to na pewno „zasługa” Hamasu, którego minister spraw wewnętrznych mówi, że „nie trzeba przejmować się takimi ostrzeżeniami i nie odpowiadać na nie w jakikolwiek sposób, bo to część wojny psychologicznej, której celem jest wywołanie zamieszania”. Takie słowa mogą kosztować życie kolejnych ofiar.

Z drugiej strony – dokąd te 100 tys. osób miałoby pójść? Gaza to jedno z najbardziej przeludnionych miast na świecie. W Strefie Gazy na 360 km kwadratowych żyje 1,8 mln osób (4,5 tys. osób na kilometr kwadratowy, w samej Gazie zagęszczenie wynosi ok. 10 tys. osób na kilometr kwadratowy). Inne wskaźniki wahają się od złych do fatalnych.

Bezrobocie sięga 34 proc., z czego ponad 50 proc. młodych nie ma pracy. 80 proc. mieszkańców Gazy korzysta z pomocy społecznej. Do 35 proc. ziemi uprawnej i 85 proc. stref połowów nie ma dostępu całościowego lub częściowego w związku z restrykcjami nałożonymi przez Izrael. Ponad 90 proc. wody z tutejszych zbiorników nie nadaje się do picia. 85 proc. szkół pracuje na system zmianowy. To dane oenzetowskiej agendy z 2012 r.

Potrzeby energetyczne nie są zaspokajane nawet w połowie. Gaza kupuje 120 megawatów od Izraela, 28 megawatów od Egiptu, a 60 megawatów wytwarza we własnej elektrowni. Brak prądu musi doskwierać każdemu. I dużej fabryce, i mniejszym firmom i zwykłym ludziom.

Z wodą jest też źle. Ponad 30 proc. gospodarstw domowych ma bieżącą wodę tylko od 6 do 8 godzin dziennie. Ziemia, na której uprawiane są warzywa i owoce, wysycha, bo pracujące na prąd studnie nie mają dość mocy i nie pompują dostatecznej ilości wody.

Ze ściekami jeszcze gorzej. 90 milionów litrów częściowo oczyszczonych ścieków wpada do Morza Śródziemnego. CODZIENNIE. Na operację nieratującą życia w największym szpitalu w Gazie trzeba czekać średnio rok. To dane z marca 2014 r.

I najnowsze raporty, sprzed kilku dni. Bilans na 13 lipca: 77 proc. ofiar śmiertelnych to cywile (w sumie 133, w tym 26 kobiet i 35 dzieci). 27 osób to bojownicy, o 12 kolejnych brak danych. W ciągu kilku dni te liczby niestety wzrosły. Nadal giną dzieci. I kobiety. I starcy. I tacy, którzy nie odpalają rakiet. 14 lipca: 178 ofiar, w tym 138 cywilnych, z czego 36 to dzieci. 1255 domów zostało całkowicie zniszczonych (czyli 7,5 tys. osób zostało bez dachu nad głową), 10 tys. kolejnych Palestyńczyków z Gazy mieszka w poważnie uszkodzonych budynkach, 17 tys. osób znalazło schronienie w szkołach prowadzonych przez UNRWA, 600 tys. osób zagrożonych jest utratą dostępu do wody.

Prawie 23 tys. dzieci, których bliscy padli ofiarą ostrzału, straciły dachy nad głową wymagają wsparcia psychologicznego. Według szacunków w Gazie może być 100 niewybuchów, a tylko w okolicach Rafah (przejście graniczne z Egiptem) może ich być nawet 30.

Te liczby szokują. Można je wyliczać bez końca. Czy jednak oddają prawdziwy dramat tych ludzi? Brak alternatywy? W dłuższej perspektywie powolną wegetację. Dziś nieustanny strach przed utratą życia, domu.

Nie, nie zapominam, że Izraelczycy też narażeni są na śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie zapominam, że na izraelskie miasta spadają rakiety z Gazy. Nie zapominam, że też są ofiary. Skala tych nieszczęść jest nieporównywalna.

Po drugiej stronie też spadają pociski. Nie zapominam o 37-letnim Izraelczyku, który jako wolontariusz pojechał w okolice granicy z Gazą, by pomóc wydawać żołnierzom jedzenie i zginął. Nie zapominam o kobiecie ranionej w Beer Tuwia. Nie zapominam o zniszczonym domu w Kfar Szalem niedaleko Tel Awiwu, o szkole w Bnei Brak, obok której spadły kawałki rakiety – dzieci są w szoku. Nie zapominam o nich. Trudno się licytować, które nieszczęście większe. Dla rodziny – czy palestyńskiej, czy izraelskiej – to taki sam dramat, jeśli tracą kogoś bliskiego albo dach nad głową. Tyle że tych nieszczęść palestyńskich jest więcej, są dotkliwsze, coraz bardziej pogłębiają nędzę i dramat codzienny.

Pewnie, już słyszę te pytania. A kto za to odpowiada? Toż nie oni wybrali ten Hamas, który teraz na nich to nieszczęście sprowadził? Bo gdyby Hamas przestał strzelać, to Izraelczycy też by przestali. Racja. Tyle że to o wiele bardziej skomplikowane. Hamas jako organizacja zapewnia w Gazie (oprócz organizacji międzynarodowych, które również dostarczają pomoc humanitarną) podstawowy byt ludziom. Zorganizował im żłobki, szkoły, opiekę zdrowotną. Dla ludzi to jedyne odniesienie, ich władza, ich cały świat.

Hamas też rozgrywa swoją politykę. Egipską ofertę zawieszenia broni odrzucił (de facto nie mógł jej przyjąć, bo nie zawierała żadnego palestyńskiego warunku), teraz sam wysuwa kolejne warunki. 10 lat spokoju za zwolnienie więźniów wymienionych za Gilada Szalita w ostatnich tygodniach ponownie aresztowanych; otwarcia wszystkich przejść granicznych z Gazą (i zabezpieczenia przejścia w Rafah przez siły ONZ). Hamas domaga się też uruchomienia lotniska na terenie Strefy Gazy, rozszerzenia stref połowów ryb, zmiany tras powietrznych izraelskiego lotnictwa, tak by ustalić strefę wolną od lotów nad enklawą przybrzeżną.

Te warunki – w większości – są, niczym zdarta płyta, stawiane od wielu dni. Izrael do tej pory je ignorował. Wiadomość też była niezmienna: „Przestańcie strzelać, to porozmawiamy”. Na razie nic się nie zmieniło. W czwartek do Kairu jedzie prezydent Autonomii Mahmud Abbas. Hamas już powiedział, że jakiekolwiek warunki muszą być uzgodnione z tą organizacją.

Niechże coś ustalą. Niechże ludzie przestaną ginąć.

IDF publikuje też takie zdjęcie: panorama Paryża, wieża Eiffela, gdzieś tu i ówdzie płomienie jak od wybuchu bomby. I pytanie: „A co wy byście zrobili?”. No co?

Fot. IDF

Fot. IDF