Czyja wojna?

To nie będzie dobry rok dla Syrii. Do końca wojny daleko, jej oblicza są coraz bardziej ponure, fronty walki nie takie, jak się spodziewaliśmy.

Przyzwyczailiśmy się myśleć o wojnie w Syrii, jako rebelii bojowników przeciwko wojskom reżimowej armii. Ale dziś front walk nie przebiega tylko między wojskiem Asada a tymi z Wolnej Syryjskiej Armii. Dziś o rząd dusz walczą ze sobą skrajne ugrupowania islamskie powiązane z Al-Kaidą(Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie – IPIL- i Front al-Nusra, de facto będący częścią Wolnej Armii). Różni w zasadzie jedynie to, które jest bardziej islamskie. Asad zaciera ręce – czyż mógł wyobrazić sobie, że jego wrogowie wyręczą go z przykrego obowiązku walki z „terrorystami”?

Wiadomości z ostatnich dni: Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (IPIL) wycofują się z dwóch miejscowości Atima i Ad-Dana w prowincji Edlib na granicy syryjsko-tureckiej po walkach z Wolną Armią. To ważne miejscowości – znajdują się na szlaku przerzutu broni i zaopatrzenia syryjskich rebeliantów. No i to kolejny sukces Wolnej Armii – udało im się też wykurzyć przeciwników z dwóch baz wojskowych w Aleppo. Zacięte walki między stronami od kilku dni trwają też, prócz Aleppo i Edlib w prowincji Hasakeh.

Sukcesy IPIL: zabicie dowódcy jednego z pułków Wolnej Armii, zaatakowanie autokaru przewożącego żołnierzy Wolnej Armii w okolicach Aleppo (nie żyje co najmniej 10 z nich), w Hrajtan na północ od Aleppo wysadzenie samochodu-pułapki przed posterunkiem Wolnej Armii (zginęło co najmniej 5 żołnierzy), w okolicach Edlib zaatakowanie lokalnego urzędu na terenie kontrolowanym przez Wolną Armię (zabitych co najmniej 5 żołnierzy). Podobne incydenty odnotowano w Rakka, Hasakeh. W sobotę 4 stycznia IPIL wydało oświadczenie, w którym wzywa wszystkie siły do zaprzestania w ciągu 24 godzin ataków na swoje pozycje, w przeciwnym razie przekieruje swoje jednostki z walk na froncie z wojskami Asada na atakujących (czytaj: z Wolnej Armii).

A w piątek, 3 stycznia – zgodnie z panującą tu niemal od początków wybuchu rebelii tradycją odbyły się demonstracje. Na ten piątek hasłem przewodnim zaproponowanym przez opozycję wspieraną przez Wolną Armię było „Męczennik Abu Rajan – ofiarą zdrady”. To rozwścieczyło bojowników IPIL. Dlaczego? Bo Abu Rajan, oprócz tego, że w czasach przedrewolucyjnych był szanowanym pediatrą w okolicach Rakka, a w czasie rewolucji dowódcą jednego z umiarkowanie islamskich oddziałów Wolnej Armii w Tel Abiad, jednym z granicznych miasteczek między Syrią a Turcją. Ponoć nie przeżył tortur, gdy dostał się w ręce IPIL.

I ta historia pokazuje nowe oblicze wojny w Syrii. Prezydent Asad tylko zaciera ręce. Na jego oczach wrogowie wykańczają się sami. Takich miast i miasteczek w całej Syrii jest coraz więcej. Front nie przebiega już tylko między wojskami reżimowymi a Wolną Armią. Dziś walczą przeciwko sobie poszczególne ugrupowania powiązane z Al-Kaidą (czyż to nie paradoks, że Front al-Nusra jest częścią Frontu Islamskiego, a ten częścią Wolnej Armii i jednocześnie zaciekły wróg IPIL?).

Wszystko wskazuje na to, że w kalkulacji Frontu al-Nusra wyszło im, że nadmierny radykalizm szkodzi (Zachód wstrzymał pomoc wojskową dla Wolnej Armii po tym, jak IPIL zaatakował ich magazyny, bo przecież przestrzegał, że nie chce wspierać ugrupowań powiązanych z Al-Kaidą). Dlatego dla wspólnego interesu, al-Nusra przestał afiszować się ze skrajnym islamem, który nie tylko dla Zachodu, ale też wielu Syryjczyków jest nie do przełknięcia.

Kiedy rok temu wybuchł pierwszy konflikt między IPIL i Front al-Nustra, ugrupowania napisały do szefa al-Kaidy z prośbą o rozstrzygnięcie sporu. Al-Zawahiri odpowiedział im, że powinny się wspierać, ale Syria należy do Frontu al-Nusra, a IPIL ma działać w Iraku. Było to jasne podzielenie stref wpływów i obszarów działania tych obu powiązanych z Al-Kaidą ugrupowań. Emir IPIL odparł wówczas, że odpowiedź al-Zawahiriego (która przecież była mu mocno nie na rękę) jest tylko sugestią, do której nie zamierza się stosować.

Doskonałym przykładem na to, czym różnią się te dwa ugrupowania jest to, co działo się po zdobyciu Rakka. Kiedy de facto oba ugrupowania ramię w ramię zdobyły to ok. 250-tys. miasto, wówczas Front al-Nusra oświadczył, że nie zamierza zmieniać tutejszego prawa, a mniejszość chrześcijańska jest pod ich ochroną i nie wolno jej tknąć. Reakcja IPIL była natychmiastowa: aresztowano dowódcę al-Nusry, zakazano kobietom „niestosownego stroju”, hucznych zabaw, a także spalono kilka chrześcijańskich kościołów, by pokazać, kto tu rządzi.

To wszystko pokazuje, że dziś wojna w Syrii przybiera coraz bardziej skomplikowane oblicze, a wróg czy sprzymierzeniec nie ma wspólnej twarzy. Dla Asada wojna w obozie jego wroga jest darem losu. Problem w tym, że ta wojna nie wygląda na taką, która miała by się szybko skończyć. Z Asadem, czy bez Asada. Już dziś w Aleppo nie ma co jeść. Gdyby nie pomoc humanitarna wielu rodzinom groziłaby śmierć głodowa. I to jest prawdziwe oblicze tej wojny. Cokolwiek wiemy o wrogach i sprzymierzeńcach.