Tu był meczet

Dżihadyści spod szyldu tzw. Państwa Islamskiego wysadzili wielki meczet w Mosulu. To znak ich kapitulacji?

Zdjęcia lotnicze tego, co jeszcze wczoraj było słynnym meczetem al-Nuri z pochylonym minaretem, są wstrząsająco smutne. Budowla, której początki sięgają 1172 r., obróciła się w stos gruzów i kamieni. Tym samym meczet i al-Hadba dopisane zostają do długiej listy zniszczonych zabytków zarówno w Syrii, jak i w Iraku.

Zdjęcie miejsca, gdzie stał wielki meczet w Mosulu. Fot. Iraqi Joint Operation Command

Broniący resztek przyczółków na mosulskiej starówce dżihadyści twierdzą, że meczet padł ofiarą bombardowania z powietrza, ale w tę wersję nikt nie wierzy. Amerykanie zaprzeczyli, że ich lotnictwo maczało w tym palce, Irakijczycy twierdzą, że byli zaledwie 50 metrów od miejsca, w którym została popełniona „kolejna historyczna zbrodnia”.

Wysadzenie meczetu ma ogromne znaczenie symboliczne. To tu odziany na czarno od stóp do głów Abu Bakr al-Baghdadi w 2014 r. wygłosił słynne kazanie – ogłosił powstanie kalifatu, a samego siebie kalifem tzw. Państwa Islamskiego. To było jego jedyne publiczne pojawienie się, od tego czasu nie wypłynęło żadne jego zdjęcie. Nie wiadomo, czy nadal tak wygląda, ani nawet, czy jeszcze żyje.

Wysadzenie meczetu zostało odebrane w Iraku jako akt kapitulacji Państwa Islamskiego, tak przynajmniej chciałby to widzieć premier al-Abadi. Ale ostatnie akordy tej wojny jeszcze przed nami, bo tocząca się od 8 miesięcy bitwa o Mosul trwa.

Na Starym Mieście może ukrywać się nawet kilka tysięcy bojowników, co oznacza, że odbicie ich ostatnich przyczółków może być bardzo krwawe. ONZ ostrzega, że aż 100 tys. cywilów jest zakładnikami dżihadystów. Nie ma wątpliwości, że bez mrugnięcia okiem będą chcieli wykorzystać tych ludzi jako żywe tarcze. Bez względu na cenę. Ludzie bezwzględni o nią przecież nie pytają.