Czy tę wojnę da się streścić jeszcze bardziej?

Starszy mężczyzna z białymi włosami siedzi, noga na nogę, na sypialnianym łożu. W prawej ręce trzyma fajkę, spogląda na otwarte pudło gramofonu, gdzie leży płyta winylowa. Mężczyzna ma na sobie ciemne ubranie, skarpety i klapki z odsłoniętymi piętami i palcami. Nic nie robi, tylko siedzi z tą fajeczką i gramofonem, prawdopodobnie słucha muzyki.

Zdjęcie nie byłoby niezwykłe, gdyby nie to, że pokój, w którym znajdują się łóżko, mężczyzna z fajeczką i gramofon, wygląda, jakby przeszło przezeń tornado: w ani jednym z trzech okien nie ma szyb, ściana przy jednym z nich jest kompletnie rozpruta, kiedyś żółte okiennice, a raczej to, co z nich zostało, powykręcane są we wszystkie strony. Na łóżku leżą kawałki gruzu, podobnie jak na podłodze, na której leżą tak wielkie kawałki kamieni i gruzu, że w chwili, gdy na nią spadały, mogły zabić każdego, kto akurat był w pobliżu. Z pokoju, który pewnie kiedyś był piękną, okazałą, jasną sypialnią, dziś zostało gruzowisko. Sąsiednie budynki nie miały więcej szczęścia. Zdjęcie wykonano przed tygodniem w Aleppo.

Przez chwilę wydawało mi się, że zdjęcie jest czarno-białe, dopiero po czasie zauważyłam, że są tu jednak jakieś ślady koloru. Mężczyzna wydał mi się zupełnie szary, jakby w ogóle przez błąd fotografa artysty uciekł z innego zdjęcia i przycupnął tutaj, gdzie kompletnie nie pasuje. Patrząc na niego, przypomniałam sobie kobietę, która pije herbatę z porcelanowej filiżanki, siedząc w 1940 r. na gruzach Londynu po niemieckim bombardowaniu… Ona też siedzi spokojnie i patrzy przed siebie, mimo że wkoło ruiny, zgliszcza, rozpruta walizka. A ona siedzi sobie, jakby na maleńkim pagórku, i pije herbatę!

Oba zdjęcia dzieli czas i szerokość geograficzna, ale są dokładnie o tym samym! Są streszczeniem wojny dla zwykłych ludzi. Pan z fajeczką i pani z filiżanką nie mają na nią większego wpływu. Nie skarżą się, nie okazują emocji, są jakby wyłączeni z kontekstu wokół, jakby w ogóle nie zauważali, że wokół gruzy i zniszczenie.

Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o zdjęciu, które znalazłam przypadkiem w sieci, i dotarłam do artykułu w „Time”. Dowiadujemy się, że mężczyzna, Abu Omar, na początku zeszłego roku był bohaterem filmu AFP. Mieszkał w oblężonej części Aleppo, miał kolekcję starodawnych samochodów. Teraz ekipa AFP znowu do niego dotarła, ale u mężczyzny wiele się zmieniło. Z 30 samochodów została jedna trzecia, resztę mu rozkradziono, mężczyzna mieszka w zrujnowanym domu, ale jedno się nie zmieniło – nadal słucha muzyki (używa gramofonu, bo akurat to urządzenie działa mechanicznie, nie potrzebuje prądu), jak zwykle, paląc fajkę.

Czy to zdjęcie nie jest kolejnym ważnym streszczeniem wojny? Dla mnie jest, absolutnie, jest opowieścią o ludziach, którzy żyją dalej, mimo że wokół już nic albo prawie nic nie jest takie, jak kiedyś, i być może już nigdy nie będzie. Ale oni nie mogą zapomnieć życia, jakie wiedli jeszcze niedawno, przed chwilą.

Dziś 6. rocznica wybuchu syryjskiej wojny, rewolucji, która miała przynieść ludziom wolność, a przyniosła śmierć, głód i strach.

1940 rok, Londyn

1940 rok, Londyn