Spałem obok siedmiu ciał

Dulab, falaqa, shabeh – z czym kojarzą się Państwu te słowa? Jedzeniem? Nazwami kwiatów? Częściami garderoby? Trzy razy pudło.

Te tajemniczo brzmiące słowa to wymyślne metody tortur stosowane m.in. w syryjskich więzieniach. Dulab to wykrzywianie ciała ofiary tak, by zmieściło się w gumowej oponie. Falaqa – chłostanie w podeszwy stóp, a shabeh to utrzymywanie w pozycji stresowej, np. zawieszenie za nadgarstki i bicie po całym ciele.

Dziś Amnesty International publikuje raport o torturach i innych formach złego traktowania w syryjskich więzieniach prowadzonych przez rząd (możemy tylko domyślać się, jak jest w innych). Na raport złożyły się historie 65 osób, które doświadczyły tego na własnej skórze w ośrodkach kierowanych przez syryjskie służby oraz w więzieniu wojskowym Sajdnaja na przedmieściach Damaszku. Szczegóły raportu są drastyczne i przerażające, choć te zwyczajne słowa nie oddają dramatycznej sytuacji wielu osób.

Tortury nie są nową metodą w rękach syryjskich służb, stosuje się je od lat. Nowością jest to, że w ciągu ostatnich pięciu lat stały się one systemowym narzędziem stosowanym wobec każdego, kogo podejrzewa się o sprzeciw wobec rządu, w tym cywilów – to, jak podkreśla Amnesty International, zbrodnia przeciwko ludzkości.

Po pierwsze – liczby. Od 2011 r. w syryjskich aresztach zmarły 17 723 osoby, średnio ponad 300 osób miesięcznie, 10 osób dziennie. W ostatnim dziesięcioleciu Amnesty International odnotowała średnio 45 zgonów w syryjskich aresztach każdego roku. Jednak HRDAG (Human Rights Data Analysis Group) i Amnesty International uważają, że prawdziwa liczba jest wyższa, szczególnie biorąc pod uwagę dziesiątki tysięcy osób, które uważane są za zaginione.

Po drugie – relacje świadków. Większość osób, które były torturowane, opowiadały, że nadużycia rozpoczynały się natychmiast po aresztowaniu, jeszcze zanim zostały dowiezione do aresztów. Po przybyciu na miejsce organizowano „przyjęcie powitalne”. Był to rytuał, który polegał na brutalnym pobiciu, często przy użyciu silikonowych lub metalowych prętów lub przewodów elektrycznych. Po „przyjęciach powitalnych” dochodziło do tzw. kontroli bezpieczeństwa, podczas których zwłaszcza kobiety informowały o gwałtach i napaści seksualnej ze strony strażników.

Większość świadków opowiada o tym, że widziała śmierć współwięźniów, a część – że przebywali w celach razem ze zwłokami.

Samer, prawnik aresztowany w pobliżu Hamy: – Traktowali nas jak zwierzęta. Chcieli odczłowieczyć ludzi, jak to tylko możliwe. Widziałem krew, to było jak rzeka… Nigdy sobie nie wyobrażałem, że ludzkość spadnie na tak niski poziom.

Jalal, były więzień: – To było jak w pokoju pełnym martwych ludzi. Chcieli nas tam wykończyć.

„Ziad”, inny więzień (imię zmieniono, by chronić jego tożsamość), powiedział, że pewnego dnia wentylacja w ośrodku wywiadu wojskowego nr 235 w Damaszku przestała działać i 7 osób się udusiło: – Zaczęli nas kopać, żeby sprawdzić, kto żyje. Kazali mnie i innej osobie wstać… Wtedy się zorientowałem, że… 7 osób umarło, że spałem obok 7 ciał… [wtedy] zobaczyłem resztę zwłok na korytarzu, około 25 ciał.

Omar S.­­: [W ośrodkach wywiadowczych] – tortury i bicie miały nas zmusić do „zeznań”. W Sajdnaja ­­­­wydawało się, że mają nas zabić, naturalna forma selekcji, by pozbyć się słabych jak najszybciej od przybycia.

Salam, prawnik z Aleppo, który spędził ponad 2 lata w Sajdnaja: – Bito nas przed celami, na podłodze widziałem dużo krwi. Czułem zjełczały, krwisty zapach.

Opisywał incydent, kiedy strażnicy pobili na śmierć uwięzionego trenera kung-fu, gdy dowiedzieli się, że trenował innych w celi: – Od razu pobili na śmierć trenera i 5 innych więźniów, a później zabrali się za kolejne 14 osób. Wszyscy zmarli w ciągu tygodnia. Widzieliśmy krew, która wypływała z celi.

Po trzecie metody – najpowszechniejsze były wspomniane dulab, falaga czy shabeh. Aresztowanych rażono prądem, gwałcono i poddawano przemocy seksualnej, wyrywano im paznokcie u rąk lub stóp, oblewano gorącą wodą lub przypalano papierosami.

Więźniowie byli przetrzymywani w tak ciasnych celach, że musieli spać na zmiany albo spać kucając.

Byli więźniowie informowali także, że dostęp do jedzenia, wody i sanitariatów był często bardzo ograniczony. Większość powiedziała, że nie mogła się odpowiednio umyć. W takich warunkach szerzyły się plagi świerzbu i wszy oraz inne choroby. Większość więźniów nie miała odpowiedniej opieki medycznej, dostępu do lekarzy, rodzin czy prawników.

Więźniowie często spędzali miesiące lub nawet lata w ośrodkach różnych agencji wywiadowczych. Część z nich miała rażąco niesprawiedliwe procesy przed sądami wojskowymi – często trwały nie dłużej niż kilka minut – przed przewiezieniem do więzienia wojskowego Sajdnaja, gdzie warunki są szczególnie tragiczne.

Po czwarte – szczególny przypadek więzienia wojskowego Sajdnaja. Miasteczko leży ok. 30 km od Damaszku. Tu może przebywać od 10 do 20 tys. więźniów. Według raportu AI osadzeni początkowo są trzymani tygodniami w podziemnych celach, w których jest bardzo zimno w zimowych miesiącach, bez dostępu do koców. Następnie są przenoszeni do cel ponad ziemią, gdzie ich cierpienie trwa dalej.

Pozbawieni jedzenia niektórzy więźniowie mówili, że jedli skórki pomarańczy i pestki oliwek, żeby nie umrzeć z głodu. Nie mogli rozmawiać czy nawet patrzeć na strażników, którzy regularnie ich poniżają i drwią z nich.

Omar S. opisywał, jak strażnik zmusił dwóch mężczyzn do rozebrania się i kazał jednemu zgwałcić drugiego, strasząc, że jeśli ten tego nie zrobi, to zginie.

Anas, rolnik z Latakii, spędził w więzieniu Sajdnaja rok i 3 miesiące. Został aresztowany za udział w pokojowym proteście w marcu 2011 r.: – Kiedy przynoszą jedzenie – to brzmi jak bitwa. W każdej celi. Zabierają lidera celi albo dwóch innych do bicia. Słychać dźwięki, serce spada na podłogę. Zaczynasz się trząść, nie możesz tego opanować.

Diab, aktywista z Damaszku aresztowany za krytykę rządu w marcu 2006 r., spędził w Sajdnaja 5 lat: – Sajdnaja to ciche więzienie, panuje tam śmiertelna cisza. Ludziom nie wolno podnosić głosu ani mówić swobodnie. Ktokolwiek powie coś głośniej, naraża się na karę lub bicie.

I dalej: – W mediach społecznościowych można znaleźć zdjęcia ludzi, którzy wchodząc do więzienia, ważyli 100-110 kilogramów, a wychodząc 45-40 kilogramów.

Amnesty International razem z zespołem specjalistów z Forensic Architecture stworzyła wirtualną rekonstrukcję 3D więzienia w Sajdnaja.

„Społeczność międzynarodowa musi zakończyć te przerażające i głęboko zakorzenione nadużycia. Przez lata Rosja wykorzystywała prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, by chronić swojego sojusznika, syryjski rząd, oraz indywidualnych sprawców pośród rządu i wojska przed osądzeniem za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Trzeba położyć kres temu masowemu cierpieniu” – podkreśla Amnesty International.

Byłam kilkakrotnie w Sajdnaja przed wojną. To jedno z aramejskich miasteczek w okolicy Damaszku. Do tutejszego monasteru ciągnęły rzesze wiernych – głównym celem ich podróży było ciasne, okopcone pomieszczenie, w którym znajdowała się ikona Maryi, jak wierzono, namalowana przez samego świętego Łukasza. Miasteczko nie ma tyle uroku co choćby Maalula, ale damasceńczycy lubili tu przyjeżdżać dla świetnych restauracji – w jednej z nich, pod skalną ścianą, pod wielkim płóciennym zadaszeniem, naraz siedziało jakieś 1000 osób, przy kilku stolikach świętowano zaręczyny, przy innych opijano dyplom ukończenia studiów, gdzieś dalej tańczono do muzyki na żywo. Obok stał kilkupiętrowy budynek – nie, nie hotel, lecz kuchnia obsługująca tę potężną restaurację.

Miejscowe więzienie, podobnie jak to w Palmyrze, było tematem tabu, nie mówiło się o nim głośno. Dopiero później usłyszałam o więźniach politycznych, siedzących w syryjskich więzieniach. Rodziny tych osób opowiadały mi o trwającej czasem wiele lat walce o ustalenie, czy ich krewny w ogóle żyje, a jeśli tak, to gdzie jest przetrzymywany. Słyszałam o mężczyźnie, więźniu politycznym, który w syryjskich więzieniach spędził ponad 20 lat. Ponoć w jednym z więzień było szczególnie dobrze, bo więźniowie mieli dostęp do biblioteki, w której było mnóstwo zakazanych książek – władze uznały być może, że więzień „politycznych” już bardziej zdeprawować nie można. Gdy ów mężczyzna wyszedł, był wrakiem człowieka, niedługo później zmarł.

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International / Mohamad Hamdoun

Amnesty International/Forensic Architecture

Amnesty International/Forensic Architecture

Amnesty International/Forensic Architecture

Amnesty International/Forensic Architecture

Amnesty International/Forensic Architecture

Amnesty International/Forensic Architecture