Czipem w Araba

„Opcjonalnie czipujemy wszystkich arabów poniżej 40. roku życia, którzy zostali w Europie, i monitorujemy ich zachowanie” – czytam, potem jeszcze raz i kolejny. Nie wierzę, że komukolwiek przyszło to do głowy, a nawet jak przyszło, to że tam nie zostało, że ktoś postanowił oznajmić to światu, czytelnikom jednego z polskich prawicowych portali.

„Czipowanie wszystkich arabów” to rasizm w czystej postaci, filar faszyzmu nowych czasów, wszystkiego, co najgorsze, tego, co zaprowadzi nas tam, gdzie już nigdy mieliśmy się nie znaleźć. Tego, co wydawało nam się, że zdusiliśmy w 1945 roku, wierząc, że już nigdy nie powróci na tę skalę. Dusiliśmy wszelkie próby tych powrotów, ekstremistów traktowaliśmy jak margines, brzydziliśmy się nimi i piętnowaliśmy w imię „nigdy więcej” (swoje zasługi ma w tym również stowarzyszenie działające pod wspomnianą nazwą). Mieliśmy nadzieję, że ten margines wciąż będzie się zmniejszał, aż w końcu zostanie zaledwie garstka faszystów i ksenofobów. Czyżbyśmy byli bandą naiwniaków, na przekór wszystkim wierzącym w świat Lennona? Może byliśmy, ale nie mogliśmy być nikim innym.

Nadal nie możemy. Zwłaszcza teraz nie możemy, dziś, w chwili histerii i próby, przed którą wszyscy stoimy. Nie możemy dołączyć do chóru tych, którzy „nie widzą możliwości przyjęcia uchodźców”, tych, którzy proponują nam „czipowanie wszystkich arabów”. Bo co oznacza w istocie ta propozycja? Po kolei: „czipowanie” kojarzy się przede wszystkim ze znakowaniem psów i kotów, którym wszczepia się maluteńkie urządzenia, na których zapisuje się dane o zwierzęciu, jego właścicielu, adresie. „Czipujemy” zwierzęta, zapewniając im bezpieczeństwo, a nam spokój.

Nie „czipujemy” ludzi, nie smarujemy im numerów na przedramieniach, bo to słusznie od razu kojarzy się z czasami, które miały już nie wrócić, z czasami, w których byli podludzie, ludzie i nadludzie, z czasami, w których ci pierwsi mieli wytatuowane numery, by ułatwić tym ostatnim życie. Propozycja miałaby dotyczyć „wszystkich arabów” – pomijając zapewne świadomie użytą małą literę”, wszyscy Arabowie poniżej 40. roku życia, to lekko licząc co najmniej kilka milionów osób pod pełnym monitoringiem ich zachowania. Absurd i zgroza podlane histerią, wywołane kolejnym aktem terroryzmu w Europie.

Nie bagatelizuję zagrożeń terrorystycznych, one są realne i to walka z nimi powinna dziś być priorytetem każdego państwa. Tyle że nie możemy dziś bagatelizować również pomysłów „czipowania”, palenia kukieł Żyda, napaści na uchodźców, malowania im numerów na przedramieniach – nie możemy dopuścić, by Europa cofnęła się do lat 30. ubiegłego wieku.

Człowiek, który wymyślił „czipowanie wszystkich arabów”, prezentuje takie oto pomysły na rozwiązanie kryzysu (streszczam): wycofanie się wszystkich z krajów arabskich: „niech ludzie mieszkający w tych stronach sami decydują o swoim losie”; odesłanie na koszt podatnika wszystkich imigrantów arabskich tam, skąd przybyli; w Europie mogliby zostać tylko „młodzi inteligentni ludzie mówiący naszymi językami”; inwestowanie w źródła energii, które eliminują kraje arabskie.

Autor na koniec apeluje: „Politycy Europy, obudźcie się! Jeżeli nie podejmiecie działań opisanych powyżej, to za jakiś czas kolejny arabski terrorysta oczekujący hurys (lub owiec) w niebie zdetonuje brudną bombę, zabijając nie kilkadziesiąt osób, ale kilkaset tysięcy Europejczyków w jakimś mieście UE. Czy do tego musi dojść, żebyście otrzeźwieli?”.

Autor tych słów jest profesorem, ekspertem gospodarczym, byłym wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego z bogatym życiorysem, zasługami, doświadczeniem, dla wielu zapewne autorytetem.

Tyle że nawet jeśli prezentowane poglądy są skrajne i wciąż trafiają na margines, to jednak nie możemy przechodzić nad nimi do porządku dziennego, nie zauważać i wierzyć, że same znikną, nie wybaczać ze względu na zasługi i życiorys. Przeciwnie, dziś, kiedy każdy „Arab”, niezbyt-rumiano-słowiański, nie-dość-europejsko-zachodni, obco-wierzący, brodato-wyglądający, chusto-noszący, cudzo-ubierający-się, każdy inny jakiś, obcy, nie nasz, nie swój – jest wrogiem.

Nie dajmy się tym, którzy straszą nas „wszystkimi”, „każdymi”, którzy chcą „czipować”, „nie widzą możliwości przyjęcia uchodźców”. Niech zostaną na swoim marginesie. Pan prof. Krzysztof Rybiński i wszyscy, którzy chcą się obok niego znaleźć.