Sprawiedliwość po egipsku

Hosni Mubarak i jego najbliższa ekipa – sześciu doradców i były szef MSW – są niewinni. Sąd w Kairze uznał, że nie ponoszą winy za śmierć protestujących w 2011 r. Wówczas zginęło blisko 900 osób, ale w akcie oskarżenia doliczono się „tylko” 239.

Egipcjanie już dziś pytają: jeśli to nie Mubarak stoi za śmiercią tych osób, to kto? Jeśli dziś nie ma winnych, to znaczy, że winni są tylko ci, którzy wyszli na plac Tahrir i domagali się wolności? Już zaczynają pojawiać się głosy, że krew została przelana na darmo. Że nic się właściwie nie zmieniło. Owszem, od tego czasu jeszcze dwukrotnie zmienili swoje władze, ale nowe tak naprawdę niewiele różni się od starego. Może nie różni się niczym?

Przecież kilka miesięcy temu blisko 200 zwolenników Bractwa Muzułmańskiego zostało skazanych na śmierć za udział w ataku na posterunek w Aleksandrii. Wcześniej taki los spotkał setki innych. Zresztą setki zwolenników Bractwa również poniosło śmierć z rąk egipskiej policji podczas demonstracji. Czy ktoś kiedyś i za to odpowie?

Ot, sprawiedliwość po egipsku.

W zeszłym roku kilkanaście egipskich dziewcząt i młodych kobiet zostało skazanych na 11 lat i jeden miesiąc więzienia za udział w demonstracji, podczas której niosły… balony.

Ot, sprawiedliwość po egipsku.

Ciekawe, jak zakończy się proces Mohammada Mursiego, którego sądzi się za szpiegostwo na rzecz obcych państw i śmierć protestujących?

I wiadomość sprzed kilku dni: 78 chłopców poniżej 16. roku życia aresztowanych podczas demonstracji przeciwko przewrotowi, który doprowadził do władzy gen. Sisiego, zostało skazanych na karę od dwóch do pięciu lat więzienia. Zarzuty? Proszę: udział w nielegalnej demonstracji, posiadanie broni i petard i przynależność do Bractwa Muzułmańskiego, które Egipt uznaje za organizację terrorystyczną. Ot, sprawiedliwość po egipsku.

Teraz wiemy, że Mubarak uniknął kary śmierci. Słusznie, że uniknął takiej kary. Problem w tym, że uniknął jakiejkolwiek kary, choćby symbolicznej. No ale Mubarak ma dziś 86 lat. Do władzy już nie wróci, nie wiadomo, czy kiedykolwiek opuści szpital, gdzie odbywa 3-letni wyrok za przywłaszczenie państwowych pieniędzy.

W sobotę sąd oczyścił też Mubaraka i jego dwóch synów, Alaę i Dżamala, z zarzutów korupcji przy handlu egipskim gazem z Izraelem. Sąd też nie dopatrzył się tu przestępstwa. Nie wyjaśniono więc, dlaczego Egipt pompował gaz do Izraela przez brytyjski terminal po cenie dziewięciokrotnie niższej niż rynkowa. Egipt miał na tym stracić ponad 714 mln dolarów. I tu winnych brak. Ot, sprawiedliwość po egipsku.

Po ogłoszeniu wyroku w sprawie Mubaraka władze prewencyjnie zamknęły plac Tahrir. Kłopot w tym, że w Egipcie wciąż giną protestujący, którym nie podoba się obecna władza. Pewnie i za to nikt nigdy nie odpowie. Ot, sprawiedliwość po egipsku.

Ahmad Hammoud, Flickr, CC by 2.0

Ahmad Hammoud, Flickr, CC by 2.0