Cień Arafata

11 listopada mija 10. rocznica śmierci Jasera Arafata. Miały być wspólne uroczystości Hamasu i Fatahu w Gazie, ale ich nie będzie. Obie organizacje stoją u progu wojny przeciwko sobie. Nie pierwszej zresztą. I pewnie nie ostatniej.

Stosunki między Fatahem a Hamasem, mimo utworzonego zaledwie pół roku temu „rządu jedności”, są złe. Może nawet, wbrew zaklinaniu rzeczywistości, nigdy nie były dobre. Zaledwie kilka dni przed planowanymi uroczystościami w Gazie doszło do serii wybuchów przed domami i samochodami oficjeli Fatahu. Obyło się bez ofiar. Oficjalnie nie wiadomo, kto stoi za tymi eksplozjami, ale polityczne konsekwencje już są. Premier Hamdallah odwołał swoją wizytę w Gazie, gdzie miał spotkać się z unijna szefową dyplomacji Federicą Mogherini. Hamas odwołał też wszelkie uroczystości związane z rocznicą śmierci Arafata w obawie przed brakiem możliwości zapewnienia bezpieczeństwa. Wygląda to na koniec „jedności”.

Fot. Kate Nevens, Flickr CC by 2.0.

Fot. Kate Nevens, Flickr CC by 2.0.

To miały być pierwsze obchody śmierci Arafata od 2007 r. Pierwsze od tych krwawych, sprzed siedmiu lat, kiedy w zamieszkach zginęło tu 10 osób. W tym roku miało być inaczej – Hamas i Fatah miały pokazać się Palestyńczykom i światu jako organizacje działające ramię w ramię, ponad podziałami, ponad zadrą, jaką przez lata była dla nich osoba Arafata.

W świecie arabskim panuje przekonanie, że gdyby Arafat żył, nie dopuściłby do tego, by władzę w Gazie przejął Hamas. Być może. Ta historia potoczyła się jednak inaczej: po śmierci Arafata Abbas wygrał wybory prezydenckie, Izrael wycofał osadników z Gazy, co zostało okrzyknięte przez Hamas jako jego sukces i utorowało mu drogę do przejęcia całkowitej kontroli nad Strefą. I własnych rządów. Ich bazą jest odmowa uznania państwa Izrael, a co za tym idzie – toczenia z nim jakichkolwiek negocjacji pokojowych. Własne państwo i własne porządki mogą być ustanowione tylko siłą. Arafat, jeden z filarów wieloletnich negocjacji z Izraelem, dla Hamasu był zdrajcą, który pozwolił na rozbiór palestyńskiej ziemi.

Dziś Abbas uchodzi za sukcesora Arafata, nawet jeśli Abu Ammar namaścił Abu Mazena nieco przez zaciśnięte zęby. Do tego dochodzą wszystkie teorie spiskowe wokół rzekomego otrucia Arafata (tylko badanie szwajcarskie wskazało na obecność radioaktywnego polonu na ubraniach i szczątkach Arafata, badania francuskie i rosyjskie odrzuciły teorię, że przywódca został otruty). Kto miał za tym stać?

Oskarżenia padały pod adresem wszystkich, nawet samego Abbasa. On nie tylko je odrzucił, ale zasugerował, że w zamachu na Arafata palce mógł maczać były szef palestyńskich służb wewnętrznych Mohammed Dahlan. Mieszkający obecnie w Dubaju polityk miał nie tylko roztrwonić duże sumy pieniędzy, ale też stać za śmiercią kilku członków Fatahu i mieć konszachty z Izraelem i Ameryką (to właśnie USA rękami Dahlana chciały obalić rządy Hamasu w Gazie, ale według różnych relacji spisek się nie udał). Od lat między Abbasem a Dahlanem trwa otwarty konflikt. Mówi się nawet, że Dahlan jest jednym z tych, którzy ostrzą sobie zęby na schedę po przywódcy z Ramallah. To tu przebiega kolejny palestyńsko-palestyński front.

Wracając do samego Arafata i okoliczności jego śmierci – Palestyńczycy wysuwali też oskarżenia pod adresem samego Izraela. Jak było naprawdę? I czy było? Pewnie jeszcze długo się tego nie dowiemy. Może kiedyś zostaną ujawnione jakieś, dziś tajne jeszcze dokumenty jednego czy drugiego wywiadu, ale na ile to będzie wiarygodne?

Jaser Arafat, Szymon Peres i Icchak Rabin odbierają w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla w grudniu 1994 r. Fot. Government Press Office, Wikipedia, CC by 3.0.

Jaser Arafat, Szymon Peres i Icchak Rabin odbierają w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla w grudniu 1994 r. Fot. Government Press Office, Wikipedia, CC by 3.0.

To, że Arafat od lat był na celowniku izraelskiego wywiadu, jest oczywiste, trudno by było inaczej. W opublikowanej w 1990 r. książce byłego agenta Viktora Ostrovsky’ego jest m.in. fragment, w którym wspomina swoją wizytę w kwaterze głównej Mosadu, gdzie jako nowy rekrut wysłuchał wykładu na temat wydziału ds. wrogiej działalności sabotażowej, takiej – pisze Ostrovsky – jak OWP.

Był to dla nas szok. Zaprowadzono nas do pokoju na szóstym piętrze, posadzono i powiedziano, że tu właśnie zbiera się codzienne informacje o Organizacji Wyzwolenia Palestyny i innych organizacji terrorystycznych. Instruktor odsunął zasłonę na wielkiej ścianie – około stu stóp (30 m) szerokości – ujrzeliśmy wielką mapę świata, na której brakowało tylko bieguna północnego i południowego. Poniżej mapy stały pulpity komputerów. Ściana podzielona była na małe kwadraty, w których po naciśnięciu na klawiaturze komputera klawisza „Arafat” na mapie zapalało się natychmiast światełko w miejscu, gdzie wiadomo było, że przebywa. Jeśli pytano „Arafat trzy dni”, to światła zapalały się wszędzie tam, gdzie był w ciągu ostatnich trzech dni. Aktualny kwadrat był zawsze najjaśniejszy, a dawniejsze miejsca dawały światło coraz bardziej przyćmione.

Mapa mogła podawać informacje o wielu ludziach. Jeśli na przykład ktoś chciał poznać działalność dziesięciu czołowych osób z OWP, naciskano na klawisze z nazwiskami każdego z nich, a każdy pojawiał się na mapie w innym kolorze. W miarę potrzeby można było też otrzymać wydruk. Mapa miała szczególne znaczenie dla uzyskania szybkiej informacji. Jeśli na przykład, ośmiu z dziesięciu śledzonych znajdowało się tego samego dnia w Paryżu, oznaczało to prawdopodobnie, że coś planują i można było podjąć „odpowiednie kroki”.

W pamięci głównego komputera Osadu tkwiło ponad półtora miliona nazwisk. Każdy wciągnięty tam przez Mosad jako członek OWP czy innej wrogiej organizacji zwany był – na wzór nazwy wydziału – „paha”. (…)

Ekrany na pulpitach z boku dzieliły się według najdrobniejszych szczegółów, na przykład: na miasta. Gdy wprowadzano z dowolnej stacji informację „OWP”, komputer wyświetlał to na ekranie. Dyżurny odczytywał informację i robił wydruk, przy czym ekran utrwalał wiadomość, że wzięto wydruk i kiedy to nastąpiło. Chyba nie było takiego ruchu, który członek OWP, mógłby wykonać gdziekolwiek na świecie i który nie zostałby zarejestrowany na olbrzymim ekranie komputera Mosadu.

(…) Gdy uczyliśmy się systemu kaszrim (węzły), co oznacza rejestry kontaktów indywidualnych określonych osób, Arik F. zasiadł przy pulpicie instruktorskim i wybrał hasło „Arafat”, a następnie „kszarim”. Arafat jest z OWP, więc ma priorytet w komputerze. Im osoba, o którą pytamy, jest ważniejsza, tym szybciej nadchodzi odpowiedź.

W tym wypadku nie chodziło jednak o priorytet. Problemem stał się fakt, że Arafat ma setki kontaktów. Kiedy więc komputer zaczął wypluwać tę listę, system został tak przeciążony, że inne urządzenia stanęły. Komputer miał do znalezienia tak wiele danych, że nie mógł już robić nic innego. Arik skutecznie zablokował komputer Mosadu na osiem godzin.

Mowa oczywiście o latach 70. i 80., i o ówczesnych technologiach. Można więc sobie tylko wyobrazić, na co mogą pozwalać obecne.

"Tymczasowy" grób Jasera Arafata w Ramallah. Według zapowiedzi Mahmuda Abbasa, szczątki lidera Fatahu mają być "wkrótce" przeniesione do Jerozolimy. Fot. Joi Ito, Flickr CC by 2.0.

„Tymczasowy” grób Jasera Arafata w Ramallah. Według zapowiedzi Mahmuda Abbasa, szczątki lidera Fatahu mają być „wkrótce” przeniesione do Jerozolimy. Fot. Joi Ito, Flickr CC by 2.0.