Raban o ramadan: czyli wojna, piłka i lizaki

Właśnie rozpoczął się ramadan, miesiąc – dla muzułmanów na całym świecie – świętego postu. Tyle że świętego spokoju na Bliskim Wschodzie już niewiele. Coraz mniej.

Najmniej go w Syrii i Iraku. Tu początek ramadanu uczczono powołaniem Państwa Islamskiego. Spełnia się czarny scenariusz. Na naszych oczach rodzi się najgroźniejsze państwo świata spod znaku Al-Kaidy. Odrodzony kalifat ma sięgać w marzeniach od syryjskiego Aleppo do prowincji Dijala na wschodzie Iraku, do granic z Iranem.

Nowo obwieszczony/wybrany kalif Ibrahim (znany dotychczas jako Abu Bakr al-Baghdadi, przywódca Islamskiego Państwa Iraku i Iranu) według tradycji jest kontynuatorem dzieła samego Proroka. W przeszłości kalifowie mieli władzę nad wszystkimi muzułmanami na świecie. Dziś to nie jest takie proste. Ostatni kalifat został zniesiony 90 lat temu i raczej trudno się spodziewać, że muzułmanie masowo będą przyrzekać posłuszeństwo nowemu państwu, choć oczywiście do tego założyciele kalifatu wezwali. Uważają też, że wszyscy muzułmanie powinni odrzucić demokrację i „inne śmieci z Zachodu”.

Problem mogą mieć imamowie w meczetach położonych na terenach znajdujących się w rękach ISIL (teraz ta nazwa już znika, więc powinnam napisać Państwa Islamskiego). W czasie nabożeństwa pada bowiem zwyczajowa formułka w rodzaju „niech Bóg nam zachowa kalifa”. Jeśli imamowie z niej zrezygnują, mogą mieć problem, jeśli nie zrezygnują, de facto będzie to oznaczało akceptację faktów dokonanych.

O tym, jak poważnie nowy twór jest traktowany, świadczy choćby reakcja Izraela… który zaapelował o powstanie Kurdystanu. Z drugiej strony – szyicki Iran już zapowiedział pomoc w walce z sunnickim Państwem Islamskim. Wojna religijna w tej części świata podlana została nowym paliwem. Czy ktokolwiek jest w stanie powstrzymać to szaleństwo?

I znów niedziela, pierwszy dzień ramadanu w Nablusie i Ramallah na Zachodnim Brzegu. Pojawiły się kolorowe lizaki, na których umieszczono krótką informację „Szczęśliwego ramadanu… Nieco słodyczy, po tym jak Hamas uczynił życie gorzkim na Zachodnim Brzegu”. Arabskie media uważają, że lizaki podrzucili Izraelczycy, dla których wejście przedstawicieli Hamasu do rządu jest solą w oku i w ten sposób chcą ubić kilka propagandowych punktów.

To ponoć nie pierwszy „prezent”. Kilka dni wcześniej w Nablusie izraelskie siły podczas akcji wojskowej w mieście miały wyrzucić na ulice pudełka zapałek z informacją: „Uwaga! Hamas podpala Zachodni Brzeg”. W tej chwili sytuacja na Zachodnim Brzegu jest rzeczywiście napięta, po tym jak dwa tygodnie temu porwano trzech izraelskich nastolatków*. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania nie przyniosły rezultatu, jedynie kolejne ofiary – zginęło siedmiu Palestyńczyków, 600 aresztowano.

 

 

 

Fot. Robert Couse-Baker, Flickr CC by 2.0

 

 

 

Ramadan mocno interesuje także dziennikarzy sportowych, którzy podczas  Mistrzostw Świata w Brazylii zastanawiają się, czy post może wpłynąć na wyniki meczów, w których grają muzułmańscy piłkarze. W tym roku po raz pierwszy od 1986 r. rozgrywki nakładają się częściowo na okres postu, co dla sportowców może być nie lada wyzwaniem. Najwięcej komentarzy wywołuje poniedziałkowy mecz Algierii z Niemcami. Doszło do tego, że trener algierskiej drużyny Bośniak Vahid Halilhodžić (zresztą muzułmanin) zdenerwował się już na pytania o ramadan i podczas konferencji prasowej zagroził, że jeśli dziennikarze nie przestaną go o to pytać, to „wstanie i wyjdzie”. – Kiedy zadajecie to pytanie, to okazujecie brak szacunku. Chciałbym, żebyście skupili się tylko na futbolu – mówił trener i zapewnił, że zawsze zostawiał decyzję o przestrzeganiu ramadanu samym piłkarzom.

O Halilhodžiciu zrobiło się głośno, gdy pojawiły się plotki, że nakłania piłkarzy do zerwania postu. Nie wiadomo, czy algierscy piłkarze dostaną dyspensę i przesuną post, czy po prostu każdy sam podejmie decyzję. Algierska drużyna ma własnego imama, z którym konsultowane są wszystkie kwestie. Opcja z przesunięciem postu podobno jest dość prawdopodobna.

Niektórzy idą jeszcze dalej. W czerwcu pojawił się edykt jednego z muzułmańskich kleryków Jassera Borhamy w Egipcie, w którym napisano, że samo oglądanie przez muzułmanina meczów mistrzostw świata w czasie ramadanu powinno być zakazane, ponieważ „jest ono wyrazem podziwu dla niewiernych”.

Według Borhamy oglądanie meczów rozprasza muzułmanina i odciąga od jego powinności religijnych, bo zawiera rzeczy, które mogą spowodować złamanie postu i inne sprawy zakazane w islamie takie jak nietolerancję i marnowanie czasu… Po uderzeniu w stół odezwały się też nożyce. Inny z uczonych, tym razem z prestiżowego uniwersytetu Azhar oznajmił, że islam nie zabrania ludziom spędzać czasu na oglądanie tego, co im się podoba dopóki nie zawiera to niczego zakazanego religijnie. Nie podziela on też argumentu, że oglądanie meczy prowadzi do miłości niewiernych…

Zresztą w Egipcie sam ramadan został wzięty na celownik przez władze, które na fali walki z odsuniętym od władzy Bractwem Muzułmańskim próbują kontrolować wypowiedzi o charakterze religijnym. Teraz chcą, by podczas kazań z okazji ramadanu ograniczyć się tylko do mowy o wierze i moralności, a same kazania były wygłaszane jedynie przez koncesjonowanych przez państwo imamów.

Więcej luzu jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W Dubaju ramadan jest za to rajskim miesiącem dla wszystkich niemuzułmanów, których główną rozrywką są zakupy w eleganckich centrach handlowych. W czasie ramadanu sklepy są dłużej otwarte, nawet do pierwszej w nocy (zwykle zamykają się o 11 wieczorem). Turyści i niemuzułmańscy ekspaci mogą bez tłoku przechadzać się po klimatyzowanych i przestronnych butikach w Centrum Handlowym Dubaj, Centrum Handlowym Emiratów ze słynnym stokiem narciarskim czy Miejskim Centrum Deira…

W tym tygodniu temperatura w ciągu dnia ma osiągnąć w cieniu do 42 stopni Celsjusza, nic dziwnego, że dubajskie galerie handlowe cieszą się takim powodzeniem. Podobnie jak znajdujące się w ich wnętrzach ekskluzywne restauracje. W Emiratach nie ma specjalnych obostrzeń dla niemuzułmanów, jeśli chodzi o publiczne spożywanie posiłków, chociaż z wydłużonych godzin pracy restauracji cieszą się głównie muzułmanie. Restauracje pracują nawet do drugiej w nocy, a w Dubaj Mall restauracje serwują dania nawet do trzeciej w nocy, czyli na godzinę przed wezwaniem do porannych modłów, po których rozpoczyna się codzienny post. Dostosowane jest to przede wszystkim do zwyczajów przestrzegających postu muzułmanów, którzy mogą biesiadować jedynie między zachodem a wschodem słońca.

W Arabii Saudyjskiej niemuzułmanie, których według szacunków jest nawet 9 milionów, nie mogą czuć się już tak swobodnie. Władze saudyjskie zagroziły, że będą wydalać z kraju niemuzułmańskich obcokrajowców, którzy ośmielą się jeść, pić lub palić publicznie lub  w pracy w czasie ramadanu. „Nie ma żadnego usprawiedliwienia za bycie niemuzułaninem” – napisano w oświadczeniu.

Szczęśliwego ramadanu…

* PS.  W poniedziałek po południu na polu niedaleko Hebronu znaleziono ciała trzech porwanych w okolicach osiedla Alon Szwut nastolatków.  Koszmarna wiadomość, po której pewnie znów możemy spodziewać się odwetu.  Ponura spirala znów się nakręca.