Mc Dżihad kontra Mc Świat

Czy walczący z reżimem Asada dzihadyści z europejskimi paszportami w kieszeni mogą zostać użyci do walki dżihadu z Mc Światem, jaki znamy? Tego od dawna obawia się i Europa, i Ameryka.

Według rozmaitych szacunków w Syrii u boku powiązanych z Al-Kaidą grup może walczyć już dwa, a nawet trzy tysiące bojowników z europejskim obywatelstwem, w tym nawet 700 Francuzów, 500 Brytyjczyków, ale też Niemców, Belgów i Holendrów. Niektóre źródła mówią nawet o 10 tysiącach. Co będzie, kiedy wrócą do domu?

O tym, jak groźni są walczący po stronie islamskich grup, przekonaliśmy się niedawno, kiedy nieznany sprawca otworzył ogień z kałasznikowa w Muzeum Żydowskim w Belgii, zabijając na miejscu trzy obecne osoby (dwóch izraelskich turystów i Francuzkę), czwartą był belgijski pracownik muzeum, który zmarł w szpitalu kilkanaście dni później.

Z kolei sześć dni później w Marsylii aresztowano Madhiego Nemmouche’a, 29-latka pochodzenia algierskiego z francuskim paszportem, dobrze znanego francuskiemu wymiarowi sprawiedliwości (ma na swoim koncie wyrok 5 lat więzienia). Nemmouche w chwili aresztowania miał przy sobie m.in. kałasznikowa, rewolwer, sporo amunicji, maskę gazową i aparat fotograficzny (40-sekundowe nagranie, na którym widoczna jest broń i postać, choć nie można jej zidentyfikować jako Nemmouche’a). Nemmouche ma mieć też doświadczenie w walce u boku islamskich bojowników z reżimem Asada w Syrii, do których miał dołączyć w 2012 roku, po wyjściu z odsiadki we francuskim więzieniu. Takich jak on jest podobno być więcej – mają tworzyć francusko- czy niemieckojęzyczne oddziały w pogrążonej wojną Syrii.

To armia potencjalnych dżihadystów gotowych na wezwanie odpalić ładunki wybuchowe w metrze w Berlinie, Paryżu czy Brukseli. Dlatego europejskie służby od dawna mają na celowniku osoby, które podejrzewają o pobyt w Syrii. To zagrożenie spędza sen z powiek przywódcom w Europie, ale też w Ameryce.

Czytałam niedawno całkiem świeży, bo zaledwie sprzed kilku tygodni, raport Parlamentu Europejskiego ws. przeciwdziałania radykalizacji młodych w Europie, w którym sporo miejsca poświęcono problemowi importu do Europy syryjskiej wojny. W raporcie zauważono, że zaostrzenie środków prewencyjnych takich jak kontrola sieci i innych form inwigilacji może być wyzwaniem dla podstawowych praw  (prawa do sprawiedliwego procesu i obrony) i swobód obywatelskich (wolności słowa), może również być powodem eskalacji nastrojów radykalnych, podobnie jak działania podejmowane wobec obywateli (konfiskata paszportów, nakazy deportacji, zamrożenie aktywów).

Dodatkowo programy, które mają zapobiegać tej radykalizacji (np. brytyjski PREVENT I i II), wywołują niepotrzebne napięcia między państwem a społecznościami muzułmańskimi w Europie.

Przywódcom Unii Europejskiej już od jakiegoś czasu sen z powiek spędzają kolejne przypadki powracających z Syrii europejskich dżihadystów (w styczniu Komisja Europejska wezwała kraje członkowskie do jeszcze większego wysiłku na rzecz walki z radykalizacją i ekstremizmem).

Wspomniano kilka konkretnych przykładów walczących w Syrii Europejczyków: Buraka Karana, młodego piłkarza niemieckiej ligi piłkarskiej, zabitego w Syrii w październiku 2013 roku; Dżedżoena Bontincka, młodego belgijskiego muzułmanina, który spędził w Syrii 8 miesięcy i zginął w Aleppo w sierpniu 2013 roku; dwóch francuskich braci Jeana-Daniela i Nicolasa Bonsów, którzy zginęli w samobójczym ataku w Homsie w grudniu 2013 roku.

Aresztowanie na początku w roku w Birmingham byłego więźnia Guantanamo Moazzama Begga, podejrzanego o kontakty z Syrią, podsyciło obawy o związki z Al-Kaidą Europejczyków stających do czynnej walki z reżimem Asada, a w ich następstwie – o powrót do domu i przeprowadzanie ataków tutaj.

Według szacunków autorów raportu od marca 2011 r. do Syrii wyjechało od 400 do 2000 europejskich obywateli. Skąd się biorą rekruci z Europy? W raporcie zwrócono uwagę, że tradycyjnie uważane za wylęgarnie terrorystów takie środowiska jak meczety czy więzienia wcale się nie potwierdziły. Częściej były to kawiarnie czy kluby sportowe. Co więcej stwierdzono, że sensowniejsze jest badanie przypadków przejścia na islam w więzieniu raczej jako formy oporu wobec systemu penitencjarnego lub ucieczki od trudów więziennego życia niż jako nieunikniony krok na drodze ekstremizmu.

W przypadku Syrii wzrost liczby zaangażowanych w konflikt Europejczyków tłumaczony jest m.in. łatwym dostępem do Syrii (choćby przez Turcję), a także dodatkową motywacją, jaką jest międzynarodowe potępienie reżimu Asada. Do Syrii można pojechać właściwie na własną rękę. Już na miejscu trafia się do świetnie wyposażonych jednostek, w których można nawiązać bliskie relacje. „Zarażeni” wojenną traumą mogą być częścią „międzynarodowego ruchu islamskiego” w Europie, jak napisano w raporcie.

Wpisanie na oenzetowską czarną listę organizacji terrorystycznych takich organizacji jak Front Al-Nusra pozwala brać na celownik ludzi podejrzanych o związki z nimi. We Francji skazano trzy osoby na kary od 4 do 5 lat więzienia za samo planowanie przystąpienia do tej organizacji. W Holandii odebrano paszport potencjalnemu rekrutowi. W Wielkiej Brytanii kilkoro bojowników z podwójnym obywatelstwem utraciło brytyjskie paszporty. W Wielkiej Brytanii istnieje prawo, wedle którego można zostać skazanym w ramach walki z terroryzmem za samą obecność w Syrii, bez względu na jej powód (osobisty, humanitarny, jako wsparcie którejś ze stron). We Francji w grudniu 2012 r. rozszerzono możliwość oskarżenia za zbrodnie „określone jako akt terroryzmu” dokonany za granicą, jeśli został popełniony przez Francuza albo osobę stale zamieszkałą na terytorium Francji. Przepisy te były wielokrotnie krytykowane przez organizacje praw człowieka i samych sędziów.

Jak zapobiegać? Prewencja jest wielotorowa – stosowana jest w więzieniach (przegrupowania islamskich więźniów, lokowanie ich w jak największej liczbie zakładów, monitorowanie ich kontaktów, umożliwianie prowadzenia praktyk religijnych, by zapobiec poczuciu dyskryminacji). Plus rozbudowywanie lokalnych sieci „wczesnego ostrzegania”, w szkołach, w organizacjach społecznych i – co tu dużo gadać – dyskretny wywiad środowiskowy. I tu pies pogrzebany.

Środowiska muzułmańskie dostają drgawek na stawianie po raz kolejny znaku równości między muzułmanami a terrorystami. Stąd ich wielka nieufność wobec programów „prewencyjnych”.

Mam wrażenie, że Europa nie wymyśliła jeszcze skutecznego sposobu, by takie przypadki jak ostatni w belgijskim muzeum się nie zdarzały. Ważne, że z zagrożenia zdają sobie sprawę już wszyscy. Nawet jeśli ten strach ma tylko wielkie oczy. W tej chwili nikt nie może pozwolić sobie na choćby małe mrugnięcie.