Kto tu wpuści obserwatorów?

Jeśli to nie wojska Asada użyły broni chemicznej w okolicach Damaszku w środę rano, co miało spowodować śmierć setek osób, może nawet ponad tysiąca, prezydent Syrii powinien jak najszybciej wpuścić tam obserwatorów ONZ, którzy są w Syrii od kilku dni.  Teoretycznie powinien, ale czy wpuści? Wszystko wskazuje na to, że nie jest to w jego interesie. I nawet nie chodzi o to, kto użył broni, ale samo jej użycie może być dla Asada zabójcze.

Oświadczenie opublikowane w przez SANĘ jest dość kuriozalne. Syryjskie władze zaprzeczają, by we wschodniej Ghuta użyto broni chemicznej, ale co więcej – ich zdaniem – informacje te mają uniemożliwić grupie obserwatorów wykonywanie ich zadań. Tyle, że stosując logikę władz…. skoro broni nie użyto, tym bardziej obserwatorzy powinni jak najszybciej zbadać miejsce ataku, bo główne zarzuty padają dziś pod adresem wojska. Bardzo teoretycznie. Problem w tym, że że misja obserwatorów przewiduje jedynie ustalenie, czy doszło do użycia broni, a nie kto za tym stoi.

Jeśli więc obserwatorzy zostaną wpuszczeni do Ghuta, a informacja o użyciu broni się potwierdzi, wciąż nie będzie wiadomo, kto jej użył. Dla Asada to nie jest na rękę, bo znów jak bumerang wrócą słowa Obamy o przekroczeniu cienkiej czerwonej linii i znów spekulacje o interwencji zbrojnej. Tyle, że to nie ta linia jest dla niego groźna. To nie Stany Zjednoczone, ale Izrael jest konsekwentny wobec Syrii. Dla Izraela najgroźniejsza jest utrata kontroli przez Asada nad syryjską bronią chemiczną i kilka razy udowodnił, że nie zamierza stać z założonymi rękoma. Tym razem może być podobnie.

Informacje są rzeczywiście wstrząsające, choć media uprzedzają, że nie są w stanie zweryfikować ich prawdziwości (np. nagrań czy zdjęć, potwierdzić liczby ofiar). Serwisy powołują się na pielęgniarkę, cytowaną przez Reutersa, która miała widzieć dużo ofiar wśród kobiet i dzieci, powiększone źrenice, zimne kończyny i pianę na ustach. Jedna pielęgniarka niemal wszędzie.

Takich informacji o użyciu broni chemicznej było już do tej pory sporo, za każdym razem wstrząsające, choć chyba nigdy na tak masową skalę. Teraz po raz pierwszy można szybko je zweryfikować, bo są na miejscu obserwatorzy. Ale czy to wystarczy?