Krwawa czerwona linia

Biały Dom przyznaje, że reżim Asada użył „na małą skalę” broni chemicznej, w tym sarinu, ale brak wiarygodnych dowodów, by taką bronią posługiwała się opozycja. „Czerwona linia” wyznaczona przez prezydenta Obamę została przekroczona. I co teraz?

Do tej pory nikt tak naprawdę nie wiedział, co będzie za „czerwoną linią”. Wachlarz możliwości (i spekulacji) był szeroki od strefy zakazu lotów , poprzez dozbrojenie opozycji, obozy szkoleniowe dla Wolnej Armii, do operacji militarnej włącznie. Obama nigdy nie powiedział tego wprost (mówił tylko o tym, że przekroczenie czerwonej linii będzie oznaczało zmianę polityki USA), co oznacza, że właściwie każda reakcja jest możliwa. Ben Rhodes, doradca Obamy mówi teraz o „wsparciu militarnym”. I znowu – możemy pod to podłożyć niemal wszystko. W pierwszych komentarzach mówi się przede wszystkim o przekazaniu siłom opozycyjnym broni. Na razie to pierwsze komentarze. Jeszcze niedawno mówiło się, że do czasu tzw. Genewy II żadna broń – mimo zwolnienia embarga – do Syryjczyków nie popłynie. Rhodes zapowiadał „konsultacje prezydenta Obamy z Kongresem” w najbliższych tygodniach.

Wiemy więc, że na razie nie ma pewności, jak to „wsparcie militarne” będzie wyglądać. Amerykanie są na pewno świadomi zagrożenia, jakie w przyszłości może przynieść tak duży zastrzyk broni (ona przecież w Syrii zostanie, nawet, jeśli przy jej użyciu uda się odsunąć Asada od władzy). Swoją lekcję odrobili choćby w Afganistanie czy w Libii.

Tu sytuacja jest bardziej skomplikowana. Za miedzą jest Izrael, dla którego to, co dzieje się w Syrii jest częścią jego własnego bezpieczeństwa. Niecałe dwa miesiące temu Mosze Jaalon, izraelski minister obrony zapowiedział, że Izrael uderzy (przekroczy swoje „czerwone linie”) w trzech przypadkach: jeśli broń chemiczna dostanie się w niepowołane ręce, jeśli Syria dokona ataku na granice Izraela i jeśli przekaże Hezbollahowi część swojego nowoczesnego arsenału. Wiemy już, że Izrael nie blefował.

Ale czy Izrael teraz zgodzi się, by tę nowoczesną broń dostali syryjscy rebelianci? Przeciwnicy Asada są tak samo wrogo nastawieni do Izraela, jak sam prezydent Syrii, z tą tylko różnicą, że są bardziej nieprzewidywalni. Bez odpowiedzi na to pytanie nie będziemy znać dalszych kroków USA.

W piątek, dosłownie kilkanaście godzin po oświadczeniu Rhodesa, Jaalon będzie rozmawiać z amerykańskim sekretarzem obrony Chuckiem Hagelem. Syria będzie jednym z poruszanych tematów. Jestem pewna, że termin tego spotkania i oświadczenie Rhodesa nie zbiegły się przypadkowo. Na takim szczeblu nie ma przypadków. Tego samego dnia ONZ ogłosiła, że syryjska wojna pochłonęła już 93 tys. ofiar. I to dla mnie jest prawdziwa czerwona linia.